Gdy doświadczamy duchowych trudności, zaczynamy szukać pomocy. Nie należy jednak robić tego byle gdzie, byle jak i u byle kogo. W przeciwnym razie zamiast doznać ulgi, możemy wpakować się w jeszcze większe tarapaty.
Czasami źródło problemów jest dość łatwe do namierzenia. Ktoś korzystał z usług wróżki, drugi mniej lub bardziej na poważnie podpisał jakiś „pakt”, trzeci fascynował się ezoteryką, używał okultystycznych symboli. Krótko mówiąc, miał świadomie styczność z tym, co złe i coś się do niego „przyczepiło”.
Są też takie wypadki, gdy geneza duchowych kłopotów nie jest tak oczywista. W obu wypadkach efekty mogą być jednak dojmująco przykre. Pojawia się niepokój, lęk, rozpacz. Ktoś słyszy głosy, doświadcza niewytłumaczalnych zjawisk nawet we własnym domu. Trudno mu się modlić, odczuwa wręcz fizyczny opór przed wejściem do kościoła, wstręt przy przyjmowaniu Komunii.
Kiedy te niepokojące „objawy” się nasilają i coraz bardziej utrudniają nam życie, zaczynamy szukać pomocy. Często jednak nie mamy pojęcia jak i gdzie. Nie od rzeczy byłoby wybrać się do psychologa lub psychiatry, bo istnieje spore prawdopodobieństwo, że problem tkwi w sferze psychicznej.
Gdy jednak to nie pomoże, czujemy się zagubieni. Najrozsądniej byłoby wtedy poszukać pomocy u „specjalisty” od spraw duchowych – u księdza, zakonnika albo powiedzieć o swoich przejściach spowiednikowi w konfesjonale.
Wiele osób wybiera jednak prostszy sposób i zaczyna szukać w internecie. A to prosta droga, by napytać sobie jeszcze większej biedy.
W internecie aż roi się od pseudospecjalistów od duchowych problemów. Jedni wprost nazywają się egzorcystami, inni używają wyrażeń omownych. Na swoich stronach przekonująco piszą lub opowiadają o duchowych kłopotach i sposobach na wyjście z nich.
Ich wypowiedzi to zazwyczaj wybuchowa mieszanka wątków zaczerpniętych z chrześcijaństwa, ezoteryki, psychologii i parapsychologii. Ale ponieważ mało się na tym znamy, a brzmi przekonująco – nieraz podsuwają nam linki z świadectwami „uzdrowionych” przez siebie osób, to nietrudno przychodzi nam powiedzieć sobie: A co mi szkodzi spróbować. I umawiamy się na spotkanie.
Oczywiście, na dłuższą metę nic z tego nie będzie. Być może nasze kłopoty chwilowo „znikną”, ale to najczęściej cisza przed prawdziwą burzą. Niejednokrotnie ci ludzie nie są wcale zwykłymi oszustami, ale rzeczywiście posiadają pewne „nadzwyczajne zdolności”. Pytanie: Skąd? A właściwie: Od kogo?
Sam Jezus wysyłał przecież swoich uczniów, by uzdrawiali choroby i wypędzali złe duchy. Tylko, że oni robili to w Jego imię i na Jego zlecenie. Byli skuteczni nie dzięki swoim nadzwyczajnym uzdolnieniom czy „darom”, ale dlatego, że to On ich posłał.
Posłanie Jezusa trwa nadal w Jego Kościele. Pan wciąż – w każdym pokoleniu, codziennie od nowa – posyła swoich uczniów, by uwalniali ludzi od bolączek i działania złego ducha. Ale dzieje się to właśnie we wspólnocie Jego uczniów – czyli w Kościele, który jest Jego Ciałem, a przez to depozytariuszem Jego mocy i łaski.
I nawet w Kościele żaden ksiądz nie zostaje egzorcystą, bo tak mu się podoba. Aby nim zostać musi odznaczać się głęboką pobożnością, prawością życia, duchowym doświadczeniem. To poważna sprawa, więc Kościół stara się wybierać do tego zadania tych, którzy najlepiej się nadają, a nie pierwszych z brzegu. Ale to nie wszystko. Jeszcze najważniejsze. Co takiego?
Posłuszeństwo. Nawet bardzo pobożny i prawy kapłan podejmuje zadania egzorcysty dopiero na polecenie swojego biskupa. Dlaczego to takie ważne? Bo wtedy robi to w posłuszeństwie biskupowi i Kościołowi, a przez to samemu Bogu. I to daje jego misji „gwarancję sukcesu”.
Diabeł potrafi bowiem bardzo wiele podrobić – i pobożność, i wzniosłość, i gorliwość. Jednego nie potrafi – być posłusznym. Przecież istotą jego grzechu, przez który odwrócił się od Boga było właśnie nieposłuszeństwo. Dlatego antidotum na jego niszczycielskie działanie stanowi postępowanie w całkowitym posłuszeństwie Jezusowi obecnemu w swoim Kościele.
Oferty internetowych, domorosłych „egzorcystów” mogą brzmieć pięknie, ale oni nie mogą nikomu pomóc. Jedynie szkodzą, pogłębiając duchowe problemy i zniewolenia ludzi, którzy korzystając z ich „usług” dokładają grzech do grzechu i coraz bardziej plączą się w sidła Złego.
U prawdziwego egzorcysty może nie być łatwo, miło i przyjemnie, ale przez jego posługę – prędzej czy później – doznasz prawdziwej pomocy i uzdrowienia, bo on nie robi nic od siebie, ale działa w mocy Jezusa, któremu jest posłuszny.