separateurCreated with Sketch.

Historia tego księdza pokazuje, że Bóg (i modlitwa matki) może wszystko

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Katarzyna Matusz - 29.01.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wydaje Ci się, że ktoś jest stracony dla wiary i Kościoła? Po przeczytaniu tej prawdziwej historii nie będziesz już tak łatwo oceniał.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Rodzice Anthonego Cipolle od najmłodszych lat przekazywali jemu i jego rodzeństwu wiarę. Ojciec czytał im historie biblijne i uczył modlitw, a mama regularnie prowadziła na mszę świętą. I to miało po latach okazać się drogą, która doprowadziła go do szczęścia.

W miarę jak Anthony dorastał, postanowił nie kontynuować nauki, zaprzestał też praktykować swoją wiarę. Jego dziewczyna zaszła w ciążę, wzięli ślub cywilny i urodził im się syn.

W życiu zawodowym osiągał sukcesy, został sprzedawcą samochodów, potem założył firmę hydrauliczną. Niestety, w jego małżeństwie nie działo się dobrze i wkrótce małżonkowie się rozstali.

Przez trzy lata żył z pieniędzy ze sprzedaży firmy. Jak sam o sobie mówi „żył jak gwiazda rocka”. Gdy pieniądze zaczęły się kończyć, zatrudnił się w warsztacie samochodowym.

Gdyby ktoś myślał, że to koniec tej historii, to bardzo by się pomylił. Na Anthonego czekało tam niezwykłe doświadczenie.

Do warsztatu przyjeżdżało wielu klientów, a wśród nich jeden, z którym nasz bohater dużo rozmawiał. W tym czasie jego matka prawie codziennie chodziła do kościoła, by modlić się o nawrócenie syna. Wkrótce okazało się, że człowiek, z którym Anthony tak dobrze się dogaduje, jest księdzem katolickim. Mężczyźni zaprzyjaźnili się.

Nasz bohater pomagał księdzu i zaczął pracować jako kościelny. Widział radość, jaką daje księdzu Johnowi Kilmaritnowi służenie innym, udzielanie chrztów, błogosławienie związków małżeńskich. I zapragnął takiej wiary, jaką widział u swego przyjaciela.

Chciał od Boga przebaczenia, ale jak sam mówi: „Nawet nie mogłem spamiętać swoich grzechów”. Zaczął odmawiać modlitwę „Ojcze nasz”, której w dzieciństwie nauczył go ojciec.

I gdy wypowiadał słowa „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” poczuł, jak spływa na niego pokój. Ten pokój ogarnął go całego i przemieniał sposób, w jaki żył i działał. Odmienił go i jego kontakty z ludźmi, którzy byli wokół niego.

Wybrał drogę powrotu do Kościoła. Zaczął też nadrabiać braki w edukacji. Zdał maturę, studiował wieczorowo, w tym wszystkim pomagał mu ksiądz Kilmartin. Po jego śmierci zaczął rozważać drogę kapłańską.

Wydawało się, że nie ma na to sposobu, bo opłacenie studiów kosztuje, a jego dobroczyńca właśnie umarł. Jednak dzięki pomocy dobrych ludzi uzyskał stypendium i w ciągu trzech lat zdobył tytuł licencjata z filozofii.

Okazało się też, że w diecezji Portland potrzebny był ksiądz. Anthony został wysłany do seminarium, które specjalizuje się w przygotowaniu do kapłaństwa mężczyzn powyżej 30 roku życia.

Kiedy Anthony został diakonem, ochrzcił dwóch synów Marka, swojego 33-letniego syna. W dniu święceń kapłańskich w katedrze była jego rodzina, 91-letnia matka, brat i syn Mark.

Dziesięć lat wcześniej rozpoczęła się jego droga powrotu do wiary, która zaprowadziła go w to miejsce, w którym miał obiecać wierność Bogu. Zachęcił syna, by jego „święceń nie traktował jako utarty ojca, lecz jako rozszerzenie rodziny na cały Kościół katolicki”. I jak mówi Mark, przyjął te słowa za swoje i uznał, że ma teraz ponad miliard braci i sióstr.

Nadszedł ten dzień, gdy 52-letni mężczyzna został wyświęcony na prezbitera. Jego droga do tego dnia była długa i kręta. Jego historia i modlitwa jego matki są zadziwiająco podobne do tych świętego Augustyna i świętej Moniki. Obie matki wyprosiły u Boga nawrócenie swoich synów.

Czy zatem i w tych czasach nie jest to dla nas świadectwo, że nie należy ustawać w modlitwie, bo dla Boga wszystko jest możliwe? Bóg z każdej sytuacji potrafi wyprowadzić dobro i nawet jak nie jesteśmy w stanie zrozumieć sytuacji w danym momencie, to warto pamiętać, że On wie lepiej, co jest nam potrzebne i jak mawiała bliska mi osoba – „nie rozumiem Boże, ale jestem Ciebie pewien”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.