Taktyka na zamkniętego w sobie, wyklętego poetę czasem ustępuje miejsca mówieniu nie wprost, formułowaniu jakichś aluzji w nadziei, że ktoś się domyśli. Z powodu obaw, lęku i wstydu asekurujemy się – coś sugerujemy, ale nie odsłaniamy wszystkiego.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Szczera rozmowa
Podziwiam artystów. Czasem dziesiątki godzin spędzają w zadumie, poszukując odpowiednich metafor i olśniewających porównań. Lubię, gdy zależy im na tym, żeby coś ważnego i głębokiego przekazać w nieoczywisty sposób. Dla twórców powinno być ważne ubieranie w jakąś piękną i oryginalną formę tego, co mają do powiedzenia. Prawdziwi artyści nie chcą się powtarzać i nie chcą podawać niczego na tacy. Lubią zostawić odbiorcy miejsce na domysły. Bo mnogość interpretacji i różnorodność odczytań zwykle świadczy o potencjale zawartym w ich dziele.
Na co dzień nie warto być jednak podobnym do artysty. O wiele bardziej oczyszczające od katharsis przeżytego dzięki wzruszającemu dziełu sztuki, jest to, które płynie ze szczerej rozmowy. Dlatego w życiu codziennym podziwiam tych, którzy wyrażają prosto z mostu prawdę o sobie i swoich uczuciach. I mimo, że nie jestem fanką mówienia jak krowie na rowie, to uważam, że artyści powinni stawiać na oryginalność, a ludzie w normalnych relacjach, na prostotę i szczerość.
Czytaj także:
Siedmiu wspaniałych – mężczyźni, których potrzebujesz w życiu!
Czego potrzebuję? Co mi się podoba?
Co to znaczy? Dla mnie – zastanawianie się nad tym, co czuję, czego potrzebuję, co mi się podoba, a co nie i mówienie o tym. Nie wszem wobec, ale w konkretnych relacjach i sytuacjach. „Trudno mi się skupić na rozmowie, jak słyszę coś w tle, wyłączysz radio?”.
Jest szansa, że wyłączy i normalnie porozmawiacie, bo już nie będzie rosła Twoja irytacja za każdym razem, gdy usłyszysz: „O ludzie, ludzie! Co za niewysokie ceny! Coś kupcie!”. Jest szansa, że nie pokłócisz się z domownikami albo współpracownikami, kiedy powiesz: „Mam dzisiaj jakiś zły humor, proszę o wyrozumiałość”.
Tęsknisz za kimś? Zadzwoń
Kiedyś zobaczyłam w internecie obrazek zachęcający do tego, żeby nie komplikować sobie życia. Była to seria pytań i odpowiedzi, między innymi: „Tęsknisz za kimś? Zadzwoń. Chcesz się spotkać? Zaproś. Potrzebujesz czegoś? Poproś”.
Spodobała mi się ta zachęta do otwartości. Wszystko ładnie, pięknie, ale jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że ma rację wokalista T.Love śpiewając: „Prostych słów się boi największy nawet twardziel, proste słowa z gardła nie chcą wyjść najbardziej”.
Wyraźnie widać to wtedy, gdy potrzebujemy pomocy. Łatwo zamknąć się wówczas w wystylizowanym jak dekadencka knajpa wnętrzu samego siebie i powtarzać: „Niczego nie potrzebuję. Trzeba sobie jakoś radzić. Zresztą, nie będę nikomu głowy zawracać. Musisz być silna. Kobiety są silne. Musisz być twardy. Facet musi być twardy”. Taktyka na zamkniętego w sobie, wyklętego poetę czasem ustępuje miejsca mówieniu nie wprost, formułowaniu jakichś aluzji w nadziei, że ktoś się domyśli. Z powodu obaw, lęku i wstydu asekurujemy się – coś sugerujemy, ale nie odsłaniamy wszystkiego. W końcu staje się to męczące i często prowadzi do zawodu.
Czytaj także:
Jak radzić sobie z własną złością i trudnymi emocjami, żeby nie okazać się hejterem?
Potrzebuję pomocy i nie wstydzę się tego
Przyznanie się do słabości i proszenie o pomoc jest trudne i krępujące. Przez to rzadko pamięta się o tym, jakie ma zalety. Paradoksalnie jest oznaką siły – bo nie uciekasz, nie chowasz się, tylko walczysz o to, żeby było lepiej. Trzeba być dojrzałym i odważnym, żeby zobaczyć i przyznać – to mnie przerasta, już nie wiem, co zrobić. Proszenie o pomoc jest też pożyteczne, bo pomaga innym się otworzyć. Poza tym, daje komuś szansę, żeby zrobił coś dobrego. Bo ludzie są generalnie chętni do pomocy. Przecież gdyby ktoś Ciebie poprosił, to chciałbyś się przydać.
Bycie tajemniczym i formułowanie dwuznaczności może mieć swój urok na etapie miłosnych podchodów dwojga młodych osobników. Ale ostatecznie nawet w przypadku „zakochańców”, żeby mogli spełnić swoje marzenie i być razem, musi nastąpić moment, w którym zdobędą się na wyjawienie prawdy, że za tymi gierkami ukryte było uczucie. (No chyba, że się nie wie, czego się chce. Można tak nie wiedzieć wiecznie, tylko to chyba trochę głupio, kiedy np. trzydziesto- albo nawet czterdziestoletni człowiek ciągle gra w grę, która była ekscytująca w ósmej klasie, nie?).
Otwartość i pewna bezpośredniość w wyrażaniu siebie w sposób nie krzywdzący nikogo to jedna z definicji asertywności. I kryje się za nią cała masa umiejętności interpersonalnych, dlatego z pewnością to wszystko nie jest takie proste, jak pisanie albo czytanie o tym. Ale myślę, że warto próbować. Wiele rzeczy można też wyćwiczyć. Potrzeba chęci i świadomości, że to ważne, że się przyda, poprawi jakość życia. Jeśli nie wiesz, jak się za to zabrać, zawsze możesz kogoś poprosić o pomoc…
Czytaj także:
Mąż nie powinien być dla ciebie całym światem… Zanim się obruszysz, przeczytaj