Przeglądając Facebooka, natknąłem się na niezwykły post. Zamieściła go matka, która otrzymała list napisany przez kogoś, kto narzeka na zachowanie jej dziecka podczas mszy świętej:
Nie wiem, co mogło skłonić kogokolwiek do napisania takiego listu. Jak doskonale wiemy, dzieci czasem mogą być prawdziwym utrapieniem. Co jednak mógł myśleć autor tego listu? Kompletnie brak w nim miłości. Powiem więcej – dla mnie jego treść jest okrutna, całkiem nie do pogodzenia z prośbą Chrystusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie”.
Dzieci są wielkim darem. Przypominają nam, że nasza wiara rozwija się. Potrzebujemy ich. I chcemy, aby dzieci (oraz ich rodzice!) czuły się w naszych wspólnotach chciane. Czy chcecie zabić Kościół? Wysyłając tego typu listy, jesteśmy na najlepszej do tego drodze.
Po przeczytaniu powyższych słów, matka niesfornego dziecka wyraziła swoje wielkie zdumienie. Napisała tak:
Przy tej okazji przypomniałem sobie wizytę w parafii pw. św. Tomasza Morusa w Lynchburgu, w stanie Wirginia. Na stoliku w przedsionku kościoła natrafiłem na kartki z instrukcją dla rodziców przychodzących na msze święte ze swoimi pociechami. Jak się później dowiedziałem, rady dla rodziców zostały wcześniej opracowane w parafii pw. św. Juana Diego w archidiecezji Portland, w stanie Oregon. Oto one:
Drodzy Parafianie,
obecność dzieci jest darem dla Kościoła! Dzieci są członkami naszej wspólnoty i przypominają nam o jej wzroście. Powitajmy je w naszym gronie i uśmiechnijmy się do ich rodziców.
Na odwrocie kartki napisano:
Sztuka kościelna
Pozwólcie dziecku wykorzystać drugą stronę tej kartki na własną twórczość artystyczną. Po mszy świętej zabierzcie kartkę do domu – niech przypomina o czasie spędzonym w kościele.
Pomódlmy się za autora powyższego tekstu! Pomódlmy się też o to, aby więcej rodziców przychodziło do kościoła z dziećmi. Nie wahajmy się powtórzyć za kapłanem słów z obrzędu chrztu świętego: „Wspólnota chrześcijańska przyjmuje cię z wielką radością!”. Przychodźcie z dziećmi do kościoła!