Miałem w sobie wiele pretensji do Boga, o to, że ta mała niewinna dziewczynka musi na samym starcie swojego ziemskiego życia doznawać takich doświadczeń.
Objawienie Boga w codzienności
Przed nami Uroczystość Objawienia Pańskiego, przypomina nam ono o objawieniu się Boga w historii ludzkości. 2000 lat temu jacyś „trzej królowie” idąc za gwiazdą stanęli przed obliczem Boga, ale co to oznacza w naszym życiu, tu i teraz?
Ja przez ponad dekadę żyłem negując istnienie Boga, wielokrotnie „wchodząc w Jego buty” i często nie traktując poważnie wierzących osób. Na pewno spory udział w takiej postawie miało moje ówczesne wyobrażenie Boga, które wyniosłem z domu i lekcji religii. Przedstawiano Go jako tego, który patrząc z góry grozi palcem, a w momencie popełnienia grzechu grzmi i karze.
Tutaj akurat nieświadomie miałem rację uważając, że taki Bóg nie istnieje. Po pierwsze, Bóg nie patrzy z góry, ale jest w naszym codziennym życiu, naszych sukcesach i problemach. To jest Bóg miłości i radości, który w momencie grzechu nie grozi palcem i nie karze, tylko jak dobry Ojciec podaje rękę, przytula i wybacza.
Read more:
Tylko rodzice wierzyli, że będzie dobrze. Ich córeczka urodziła się z sercem na zewnątrz
Choroba dziecka to nie kara
Skąd moja przemiana i pewność co do istnienia takiego Boga? Z jego namacalnej obecności w życiu moim i mojej rodziny. Wielokrotnie doświadczyłem Jego działania, nie sposób opisać wszystkich sytuacji. Podzielę się z Wami jednym takim objawieniem, które wyryło się w moim sercu i jest dla mnie jak ta gwiazda (za którą szli mędrcy), na którą spoglądam w trudniejszych momentach, kiedy gubię Jezusa sprzed swoich oczu.
Było to ponad 1,5 roku temu w dzień, a w zasadzie noc po narodzinach naszej pierworodnej Córeczki. Amelka urodziła się z podejrzeniem zapalenia płuc i musiała zostać poddana antybiotykoterapii. Obserwowanie swojego kilkugodzinnego dziecka podłączonego pod tlen i poddawanego dużej liczbie badań spowodowało we mnie krzyk do Boga, najpierw w szpitalu – wewnętrzny, a wieczorem w domu na pół Mokotowa…
Trzymając malutką dłoń Córeczki modliłem się o Jej zdrowie i mądrość dla lekarzy. Wracając tego wieczora do domu czułem się bezsilny i miałem w sobie wiele pretensji do Boga, o to, że ta mała niewinna dziewczynka musi na samym starcie swojego ziemskiego życia doznawać takich doświadczeń. Wykrzyczałem wówczas: jesteś Bogiem dobrym, Bogiem miłości, tyle razy mnie „ratowałeś”, proszę Cię o zdrowie dla Amelki i o mądrość dla lekarzy.
Read more:
Ich dzieci są ciężko chore. Opowiadają, jak nie wkurzyć się na Pana Boga
Cuda na co dzień
Momentalnie poczułem napełniający mnie pokój, ból głowy spowodowany zmęczeniem i skrajnymi emocjami ustał, a moja bezsilność i złość na całą sytuację zamieniły się w pewność, co do tego, że Amelka szybko wyzdrowieje. Co było dalej? Zapalenie płuc okazało się jedynie infekcją, po której po paru dniach nie było śladu, a mi zostało „jedynie” piękne doświadczenie ojcowskiej miłości. Zarówno Bożej, jak i mojej do Córeczki.
Często oczekując interwencji i objawień Boga w naszym życiu poszukujemy wielkich, spektakularnych rzeczy i doświadczeń. A On najczęściej przychodzi jako delikatny powiew wiatru, przynoszący pokój, radość i miłość. Wypatrujmy i wychwytujmy te rzeczy. Małe i większe cuda mają miejsce codziennie.
Read more:
Mężczyzno, przeczytaj, zanim urodzi Ci się dziecko