separateurCreated with Sketch.

Nie ogarniasz codziennych obowiązków? Przeczytaj!

KOBIETA ODPOCZYWA W DOMU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Zyta Rudzka - 18.12.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Życie to nie maraton, ale seria sprintów. Rzecz w tym, by pomiędzy jednym a drugim biegiem chwycić naprawdę głęboki oddech i mieć chwilę na wyciszenie.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Ola jest wulkanem energii, szybko mówi i gestykuluje po włosku. Ma 32 lata, jest żoną, matką i jak z dumą stwierdza: nauczycielką od fikołków.

Mój tata długo chorował i było z nim naprawdę źle. To wtedy zbliżyłam się do Boga. Znalazłam w internecie wiele modlitw w intencji uzdrowienia. Uspokajały mnie również modlitwy z dzieciństwa, których nauczyła mnie babcia. Ale teraz, kiedy już wszystko jest dobrze, trudno mi się skupić. Łatwo się rozpraszam, myśli uciekają mi we wszystkie strony. Nagle orientuję się, że wcale się nie modlę, ale zamartwiam, czy wyrobię się jutro rano z gotowaniem obiadu, czy dyrektor będzie zadowolony z mojego raportu. Jak ja się wstydzę tego bałaganu w mojej głowie. Przecież postanowiłam sobie, że Adwent to będzie taki post dla duszy. Miałam się wyłączyć z banalnych spraw, odciąć od rutyny. Chcę się zwierzyć Panu Bogu i zawierzyć. Ale cały czas coś albo ktoś mi się wtrąca do tej rozmowy z Panem Bogiem.

 

Sposób na stres – duchowy GPS, czyli medytacyjna uważność

W czasie choroby ojca Ola poznała siłę tego systemu nawigacji. Podkreśla, że to właśnie modlitwy dawały jej moc i dzięki nim tata wyzdrowiał, a ona przetrwała ten trudny czas.

Ale prośby o uzdrowienie to częściej petycje do Pana Boga, niż głębokie doświadczenie religijne, o jakich teraz marzy. Wcześniej motywował Olę strach, lęk, poczucie bezradności. Teraz trudno jej się wyciszyć. Chciałaby wejść na poziom duchowej kontemplacji, uruchamia duchowy GPS, ale już po chwili gubi drogę. Nie wie tak do końca, gdzie chce się udać. Na rozmowę z Bogiem, do kuchni, czy na dywanik u szefa?

Oczywiście, Ola wie, kto jest dla niej szefem wszystkich szefów, ale nie potrafi skupić się na swojej pobożności. Zamiast wyznania religijnego credo, pojawia się poczucie winy i wstyd. Zamiast wzmocnienia, samooskarżenia.


KOBIETA ZAGLĄDA DO LODÓWKI
Czytaj także:
Co robić, kiedy lęk, stres i smutek kierują nas w stronę lodówki?

 

Niekończące się codzienne obowiązki

Ola jest trenerką. Ale ona sama musi się nauczyć, jak wejść w modlitewne bloki startowe bez ryzyka kolejnego falstartu. Uważam, że może skorzystać z metod psychologii sportu.

– Bóg i sport? – pyta Ola z takim błyskiem w oku, jakbym ją właśnie faulowała.

– W zdrowym ciele, zdrowy duch – ripostuję i widzę, że ten prosty i stary jak świat argument zadziałał.

Ola opowiada, jak wygląda jej tydzień.

Chcę, żeby posłuchała siebie i zobaczyła, że funkcjonuje w trybie maratonu. Jak większość kobiet. W ten sposób uzależnia się od codziennego, stałego wysiłku.

Tymczasem zdrowe i harmonijne życie to nie maraton, ale seria sprintów – twierdzą psychologowie Jim Loehr i Tony Schwartz, uznane autorytety w dziedzinie zarządzania stresem i psychosomatyki oraz psychotrenerzy wielu gwiazd światowego sportu. To oni wymyślili pojęcie korporacyjny atleta i zaznaczyli, że stosuje się również do kobiet pracujących w domu, które wpadają w sidła niekończących się obowiązków.

W takim rytmie zawodzi zarządzanie stresem, wycieka z nas energia. Szybciej się męczymy, gorzej się koncentrujemy i mamy trudności z przełączeniem się z trybu wyczynowego na tryb konfesyjny. Lepsze skupienie uzyskujemy, pracując w trybie sprintów. Częściej odpoczywamy, skuteczniej się regenerujemy i szybciej się potem koncentrujemy. Również w praktykach religijnych.

Jeżeli nie potrafimy skupić uwagi na rozległych medytacjach, może warto zastanowić się nad realizowaniem swoich duchowych potrzeb w skromniejszym wymiarze czasowym. Bez przeżywania nadmiarowych wyrzutów sumienia.


ZASMUCONA KOBIETA
Czytaj także:
Wybaczam sobie i działam! To najlepszy sposób, by pójść wreszcie do przodu

 

Seria duchowych sprintów

Chyba nie dla wszystkich ta nazwa brzmi ładnie, ale czas poświęcony na duchowe skupienie nie jest przecież jedynym wyznacznikiem wiary. Są osoby, które doświadczają szczególnej łączności z Bogiem tkwiąc w korku w środku miasta, spacerując z psem, doglądając barszczu czy szorując wannę. I deklarują, że te małe chwile medytacji nie tracą nic ze swojej podniosłości. Pozostają ważne, znaczące, bo są bardzo osobistym i intymnym wyrazem wiary.

– Ale przecież nie wszystko da się powiedzieć w krótkich rozmowach – naciska Ola.

Nawet z Panem Bogiem, zgadzam się i wspólnie rozważamy sposoby na poprawę uważności. Ola chce czuć duchowe uniesienie, a jest uziemiona przez małe i większe problemy. Oto jej główny problem.

A jakby tak między ziemię a niebo wprowadzić strefę przejściową? Taki „przedpokój duchowy”, gdzie mogłabyś zrzucić z siebie stresy całego dnia. I znowu takim idealnym odreagowaniem może być sport.

Możesz też pożyczyć od córki skakankę. Albo zrobić oldskulowe skłony. Wszystko, co spowoduje trwającą przez dwadzieścia minut zadyszkę, naturalnie i zdrowo odcina od kłębowiska zbędnych myśli. Prosta reguła: trzeba się zmęczyć, żeby odpocząć. Szukasz skupienia, nie używaj windy, zafunduj sobie trucht po schodach.

 

Klucz do sacrum

Idąc dalej za radą psychologów sportu, można wymyślić sobie gest, który stanie się mentalnym pstryczkiem włączającym tryb wyciszenia.

Na przykład: nieznacznie pochyl głowę i nałóż opuszki palców na zamknięte powieki. Kilkakrotnie połącz gest ze słuchaniem ulubionej muzyki, może być religijna, tak żeby wywołał pozytywne skojarzenie i utrwalił się. Po jakimś czasie gest, który stanie się nawykiem pomoże się zresetować nawet bez ścieżki dźwiękowej. Nawet właśnie w trudnej sytuacji, w stresie, w panice. Zawsze i wszędzie, kiedy poczujesz potrzebę modlitwy.


FIGURKA Z DZIECIĄTKIEM JEZUS
Czytaj także:
Narodziny Boga kontra ajerkoniakowe latte – dlaczego święta nie muszą pachnieć cynamonem

 

Oddychanie w rytmie na cztery również nastraja duchowo

Nabierasz powietrza, licząc do czterech. Zatrzymaj powietrze w płucach odliczając do czterech. Wydech również do czterech. Cały cykl powtarzasz czterokrotnie. To może być właśnie ten twój klucz na otwarcie strefy modlitwy. Nawet kiedy stoisz w korku i czujesz, że jeszcze moment, a eksplodujesz furią drogową. A wtedy oddech i do czterech.

Ola przywołała chorobę jej ojca, jako istotny moment rozbudzenia się jej religijności. Warto, by pragnienia duchowe Oli nie miały swojego jedynego źródła w traumatycznych przeżyciach. Być może właśnie to jest ten nieuświadomiony faktor, który blokuje spontaniczność i witalność medytacji.

A jakby tak przywołać spotkania z dobrymi ludźmi, rozpoznać ważne sytuacje. Może i jest to miłe zadanie, ale wcale nie takie proste. Łatwo się przyzwyczajamy do osiągnięć i umiejętności. Pomniejszamy czy wręcz zapominamy o dawnych sukcesach, bo przecież już ścigamy się o następne laury. Widzimy więcej niedostatków, ćwiczymy się w niezadowoleniu, wytykamy sobie różne potknięcia, a szkoda.


POKŁÓCONE MAŁŻEŃSTWO
Czytaj także:
5 rzeczy, których lepiej nie robić, gdy jesteś wściekła

 

Doceń efekt terapeutyczny modlitwy dziękczynnej

Badania prowadzone przez profesora Roberta A. Emmons’a z Uniwersytetu Kalifornijskiego dowodzą, że osoby, które potrafią być wdzięczne, lepiej funkcjonują emocjonalnie i społecznie. Mają więcej energii, są odporne na niepowodzenia, potrafią się lepiej mobilizować, nie uzależniają się od niszczącej rywalizacji.

Moment, kiedy „skanujesz” swoje życie, szukając jasnych punktów, nie ma nic wspólnego z wypieraniem problemów, to element higieny psychicznej. Dzięki takim momentom afirmacji możesz poczuć się szczęśliwsza, mniej podatna na stany lękowe, depresyjne i huśtawkę nastrojów. Dlatego warto ćwiczyć się w uważności. Mniej narzekać, więcej doceniać.

Ola poszukuje w internecie modlitw i stara się w nich żarliwie odnaleźć. Ponosi porażkę, czuje wstyd i poczucie winy. A może inaczej. Prościej i bardziej od siebie.

Jest takie piękne francuskie przysłowie: Wdzięczność jest pamięcią serca.

– Czy pamiętasz, za co dziś chcesz podziękować? – pytam.

Odpowiada mi jak to Ola, bardzo szybko, ale tym razem również z uśmiechem:

– Przecież to właśnie może być moja adwentowa modlitwa!


MATKA GOTUJE Z CÓRKĄ
Czytaj także:
Rodzinne święta to nie egzamin! Zadbajmy o bliskość

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.