Mąż jest moim pierwszym kierownikiem duchowym. Podczas robienia rachunku sumienia pytam, czym ostatnio go zasmuciłam albo co było moim słabym punktem. Dzielę się z nim poruszeniami z modlitwy i refleksją z lektury. Ale najbardziej poddaję się jego duchowym inspiracjom w czasie czterotygodniowych rekolekcji adwentowych pisanych specjalnie dla mnie.
Małżeński kalendarz adwentowy
Codzienność potrafi weryfikować najbardziej pobożne pragnienia. Kierownikowi duchowemu nie zawsze uda się wyłapać wady, których czasem sama nie dostrzegam. Ale lustro w postaci mojego męża, na którym stosuję wiarę w praktyce, potrafi zaskoczyć mnie w każdy sposób – pokazując moje piękno i najgorsze strony.
Każda karteczka naszego adwentowego kalendarza odzwierciedla nasze rozmowy i jest zachętą do duchowej pracy. Kiedy zmagałam się ze smutkiem i poszukiwaniem bliskiej relacji z Bogiem, czytałam w kalendarzu:
Kiedy troska o bliskich spędzała mi sen z powiek, a na modlitwie wypowiadałam długie litanie próśb, walcząc z poczuciem winy, że za mało ich kocham, przeczytałam:
Słowo Boże jak witaminy
Każda karteczka jest zaopatrzona w cytat z czytań z liturgii słowa danego dnia. Dzięki temu, kiedy uczestniczę we mszy świętej, zupełnie inaczej słucham Słowa Bożego. Jego fragment pracuje we mnie już od poprzedniego wieczora. Ponieważ jest ono zestawione z trafnym komentarzem, przemawia do mnie jeszcze mocniej.
Adwent jest dla mnie wyjątkowym czasem, kiedy „oddycham” Słowem Bożym. Przypominam je sobie i staram się wcielać w życie. Dzięki temu dużo szybciej łapię pokusy czy złe myśli, które potrafią mnie pogrążyć w smutku. I dużo częściej przypominam sobie o dobru, które odnajduję w sobie i dzielę się nim z tymi, których spotkam.
Mężu, chcesz mieć dobrą żonę?
Jest jeden warunek, który spełnia mój mąż, dzięki czemu jestem uległa jego napomnieniom. Nie chciałabym go słuchać, gdyby nie był dla mnie autorytetem w wierze i moralności. Jeśli mąż pragnie mieć wpływ na żonę, najpierw musi stać się dla mnie przykładem.
Nieustanna praca nad sobą, przyjmowanie moich uwag, chętne ofiarowanie swojego czasu i sił – kiedy widzę jego wzrost w wierze i staranie o naszą relację, nie chcę pozostać dłużna. Dostaję nowych sił do kochania.
Czasami najtrudniej jest podzielić się wiarą z najbliższymi. Jednak małżeństwo jest sakramentem, zatem warto czerpać łaski, których Bóg przez nie udziela. Trzeba nam tylko wpuszczać Go do swojej relacji codziennie. Zapraszać i prosić. Marana tha! Przyjdź Panie Jezu!