Współcześnie koniec świata niejednemu kojarzy się bardziej z globalną, a może nawet kosmiczną katastrofą, niż z ponownym przyjściem Jezusa Chrystusa, nazywanym paruzją. Kto dzisiaj myśli o końcu czasów jako pożądanym wydarzeniu, na które w pełnej gotowości oczekujemy?
Kilka lata temu w kościele Mariackim w Krakowie podczas prelekcji pod hasłem „K jak koniec świata” dominikanin i doktor teologii, ojciec Mateusz Przanowski zagadnął niespodziewanie: „Co by było, gdyby paruzja zdarzyła się teraz?”. Odpowiadając zauważył, że wydaje się to nierealne, a także, że wielu ludzi nie wie, jak oczekiwać na ponowne przyjście Jezusa na ziemię.
Koniec świata, czyli paruzja
Słowo „paruzja” nie jest często używane. Coraz częściej można spotkać katolików, którzy w ogóle nie znają jego znaczenia. Inni powtarzają usłyszaną od katechety definicję: „Paruzja to powtórne przyjście Chrystusa na ziemię, które nastąpi na końcu świata. Wówczas wszyscy ludzie zmartwychwstaną. Wtedy też nastąpi Sąd Ostateczny. Powstanie nowe niebo i nowa ziemia”. Nic więcej nie potrafią dodać.
O paruzji słyszymy w kościele przede wszystkim pod koniec roku liturgicznego i na początku następnego. Obowiązujące w Kościele „Ogólne normy roku liturgicznego i kalendarza” przypominają, że Adwent jest nie tylko czasem przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego, przez którą wspominamy pierwsze przyjście Syna Bożego do ludzi. To także okres, „w którym przez wspomnienie pierwszego przyjścia Chrystusa kieruje się dusze ku oczekiwaniu Jego powtórnego przyjścia na końcu czasów”.
Greckie słowo „paruzja” oznacza obecność, przyjście, pojawienie się. Przez kilka wieków w świecie hellenistycznym oznaczało oficjalną wizytę władcy albo urzędnika wysokiej rangi.
W Piśmie Świętym tego terminu szczególnie chętnie używa św. Paweł Apostoł. Robi to ze świadomością bogactwa, jakie w odniesieniu do Jezusa Chrystusa ten termin zawiera. Upraszczając, można powiedzieć, że przede wszystkim oznacza on przyjście Pana, pojmowane jako objawienie się lub ukazanie. Oznacza też zjednoczenie z Nim ludzi, dokonujące się przez wyjście Mu naprzeciw i bycie z Nim. Mamy tu do czynienia z głęboką relacją osobową. Pewność, że Pan ponownie przyjdzie i wynikające z niej oczekiwanie na Niego kształtuje życie wyznawcy Jezusa.
Pierwsi chrześcijanie czekali na koniec świata
Dzisiaj o końcu czasów mówi się głównie w atmosferze strachu. Mnożą się np. filmy pokazujące ten moment w sposób przerażający. Temu sposobowi myślenia ulegają nieraz także chrześcijanie. Ale nie zawsze tak było.
Przed wiekami wyznawcy Jezusa nie tylko bez lęku czekali na tę chwilę, ale wręcz nie mogli się jej doczekać. Nie bez powodu w Liście św. Jakuba znalazło się napomnienie połączone z zapewnieniem: „Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie” (Jk 5,8).
Pewność, że paruzja nastąpi już wkrótce, skłaniała niektórych do przyjęcia postawy całkowicie biernego oczekiwania. To o nich wspomina św. Paweł w 2. Liście do Tesaloniczan, nakazując, aby nie żerowali na innych, lecz „pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (2 Tes 3,12).
Wiarę w paruzję katolicy wyznają co niedzielę, powtarzając słowa: „I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a królestwu Jego nie będzie końca”.
Katechizm Kościoła katolickiego przypomina, że Chrystus Pan króluje już przez Kościół, ale jeszcze nie wszystkie rzeczy tego świata są Mu poddane. „Triumf Królestwa Chrystusa nie nastąpi bez ostatniego ataku mocy zła” – zaznacza. Dodaje też, że w dniu sądu na końcu świata Chrystus przyjdzie w chwale, aby doprowadzić do ostatecznego triumfu dobra nad złem, które w historii, jak pszenica i kąkol, rosły razem. Zapowiada też, że przychodząc na końcu czasów sądzić żywych i umarłych, „chwalebny Chrystus objawi ukryte zamiary serc i odda każdemu człowiekowi w zależności od jego uczynków oraz jego przyjęcia lub odrzucenia łaski”.
Kiedy będzie koniec świata?
Biorąc pod uwagę znaczenie wydarzenia, jakim dla całego świata będzie paruzja, zrozumiałe jest pragnienie, aby znać z wyprzedzeniem jego datę. Niestety, odpowiedź na pytanie: „Kiedy nastąpi powtórne przyjście Chrystusa w chwale na końcu czasów?” jest tajemnicą. W dodatku tajemnicą bardzo zastrzeżoną. Zarezerwowaną samemu Bogu.
W Ewangelii wg św. Marka zapisane są słowa Jezusa: „Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”. Przypis wyjaśnia, że „Syn” nie wie tego jako człowiek. Sam Chrystus porównał paruzję do niespodziewanego przyjścia złodzieja w nocy.
Read more:
Jak “wyznawcy” końca świata radzili sobie, gdy ten nie nadchodził?
Znaki zapowiadające paruzję
Szukając informacji o ponownym przyjściu Jezusa w chwale można się natknąć na słowo „prodromy”. Ten używany również w medycynie termin oznacza objawy, symptomy, znaki zapowiadające wydarzenie.
Znaki zapowiadające paruzję mają jednak charakter niezwykle ogólny. Nie sposób na ich podstawie choćby w przybliżeniu ustalić, kiedy ona nastąpi. Należą do nich: prześladowanie Kościoła i zamieszanie wewnątrz jego wspólnoty, całkowite nawrócenie Izraela, odstępstwo i objawienie się „człowieka grzechu, syna zatracenia”, określanego często jako antychryst, wojny oraz klęski żywiołowe, a także głoszenie Ewangelii „po całej ziemi”.
Skoro nie wiadomo, kiedy nastąpi koniec czasów i Chrystus powtórnie przyjdzie w chwale, właściwą postawą ludzi świadomych tego faktu jest czuwanie, stałe „bycie gotowym” na ten moment. 18 listopada 2012 r. papież Benedykt XVI podczas modlitwy Anioł Pański powiedział do Polaków:
„Ewangelia dzisiejszej mszy świętej jest zapowiedzią paruzji, czyli powtórnego przyjścia Chrystusa na ziemię. Wówczas, oświeceni Bożym światłem, uzyskamy odpowiedź na pytania dotyczące naszej egzystencji. Każdy nasz czyn i każda myśl zostaną osądzone. Niech perspektywa tego wydarzenia będzie dla nas przedmiotem szczególnej refleksji”.
Read more:
Czy koniec świata jest blisko?