Wszyscy znamy przykazanie miłości, które głosi: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”. Ale czy aby na pewno rozumiemy ostatnią jego część? Co to znaczy „jak siebie samego” oraz co z tego wynika w kontekście niesienia pomocy bliźnim?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Cnota egoizmu, czyli zacznij od samego siebie
Długo zastanawiałem się nad tematem dzisiejszego tekstu. Nagle mnie olśniło. Przypomniałem sobie książkową rekomendację Piotra Jędrasa, który jest jednym z Gości szóstego odcinka programu „Gnyszka Wyciska”. Piotr wymienia książki, które wywarły duży wpływ na jego życie. Jedną z nich jest „Cnota egoizmu” Ayn Rand.
Cnota egoizmu – brzmi jak oksymoron, nieprawdaż? A jednak coś jest na rzeczy. Nieprzypadkowo na początku przytaczam przykazanie miłości. Jego ostatnie słowa – „jak siebie samego” – nie zawsze traktowane są z należytą uwagą. Szkoda, bo wyraźnie z nich wynika, że miłość bliźniego zaczyna się od kochania samego siebie.
Jak to ujął Piotr, nie można innym pomóc, jeśli wcześniej nie uporządkuje się samego siebie i swoich spraw. Dopiero kiedy zadbamy o swój interes, możemy zabrać się za niesienie pomocy innym ludziom.
Jestem daleki od zachęcania kogokolwiek do bycia egoistą. Natomiast gorąco zachęcam do rozwijania siebie. Bo wszyscy jesteśmy powołani do świętości. A powołanie do świętości wzywa nas do dążenia do doskonałości, czyli do nieustannego rozwoju.
Czytaj także:
Kupił autobus i zamienił go w centrum pomocy dla bezdomnych
Dobre chęci to za mało
To sformułowanie wydaje się oczywiste, ale wciąż spotykam ludzi, którzy powodowani dobrymi i – co ważne – szczerymi chęciami robią mnóstwo, delikatnie mówiąc, zamieszania. „Błędy i wypaczenia” najwyraźniej nie są domeną tylko pewnego systemu, którego nazwy z powodu „wybitnych zasług” dla ludzkości nie wymienię.
Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Absurdalną być może, ale nie niemożliwą. Mieszkamy na wsi. Prowadzimy gospodarstwo rolne. Tu i ówdzie stoi sprzęt, m.in. beczkowóz. A w nim… paliwo, bo akurat ceny były historycznie niskie, więc kupiliśmy spory zapas.
W lecie przyjeżdża do nas na urlop kuzyn z wielkiego miasta. Typowy mieszczuch. Być może nie wierzy, że czekoladę wytwarza się z mleka fioletowych krów, a świstak zawija tabliczki w te sreberka, ale słabo ogarnia wiejskie życie. Za to ma szczerozłote serce. Zawsze jest pierwszy do pomocy. Niestety, zwykle działa, zanim pomyśli.
Czytaj także:
Pomaganie w internecie. Jak nie dać się oszukać?
Wybucha pożar budynku gospodarczego. Kuzyn oczywiście rwie się do pomocy. Dopada beczkowozu, chwyta za wąż i zaczyna „gasić” pożar. Chyba nie muszę tłumaczyć, czym się skończy dolanie przysłowiowej oliwy do ognia.
Przykład absurdalny, ale dobrze obrazuje ogólną zasadę. Dobre chęci to za mało. Potrzebna są jeszcze wiedza, doświadczenie, umiejętności, świadomość problemu, który chcemy rozwiązać. W przypadku problemów i potrzeb bliźniego często jest tak, że on sam nie za bardzo rozumie sytuację. Doskonale ujął to drugi z Gości szóstego odcinka „Gnyszka Wyciska” – Mataba.
Słuchaj klienta swego
Granica pomiędzy zasadą „klient nasz pan” a daniem się temu klientowi tyranizować bywa cienka. Ale Łukasz Fedorowicz AKA Mataba ma rację – słuchanie klienta to podstawa. Warunek konieczny po prostu. Trudno jest dopasować rozwiązanie szyte na miarę, jeśli nie dowiemy się, z kim właściwie mamy do czynienia.
Klient przychodzi do nas – specjalisty – niczym pacjent do lekarza. Odczuwa ból. Potrafi wskazać, gdzie go boli. Ale reszta należy do lekarza. To on, jako specjalista, posiada wiedzę i doświadczenie. Stawia diagnozę. Przepisuje odpowiednie lekarstwo.
Rozmawialiśmy o słuchaniu w kontekście biznesu, ale zasada jest uniwersalna. Uważne słuchanie drugiego człowieka jest podstawą każdej relacji. Czy to networking, czy to fundraising, czy relacje z bliskimi – wszystko zaczyna się od słuchania z chęcią autentycznego poznania drugiego człowieka. (Szkoda, że sztuka słuchania nie jest nauczana w polskiej szkole).
Czytaj także:
Ta wskazówka sprawi, że Twoja pomoc już zawsze będzie trafiona
Co z tego wszystkiego wynika?
Nie mam wątpliwości, że wyciągniesz właściwe wnioski i podejdziesz do sprawy poważnie, dlatego na tym zakończę temat. Zresztą, zamiast podsuwać gotowe rozwiązania wolę zachęcać do refleksji. Mądrej głowie dość dwie słowie.
Na zakończenie zapraszam do obejrzenia szóstego odcinka „Gnyszka Wyciska”. Mogę się założyć, że sam początek skutecznie zachęci Cię do obejrzenia do samego końca. Mataba świetnie operuje słowem.
Oczywiście, warto obejrzeć także inne wywiady. Rozmawiamy o biznesie, ale nie tylko. Nie brakuje życiowych lekcji, wartościowych inspiracji, ciekawych historii i… solidnej dawki poczucia humoru.