Dziewiętnastoletnia wówczas mama Melissy nie chciała dokonywać aborcji, ale sądziła, że nie ma innego wyjścia. Na takie rozwiązanie naciskała w końcu cała rodzina z jej własną matką na czele. Kiedy zdecydowała się na aborcję sądziła, że jest w piątym miesiącu ciąży. Była jednak już w siódmym.
Nieudana aborcja Melissy Ohden
Melissa otrzymała zastrzyk z roztworu soli, który miał ją poparzyć od środka i sprawić, że urodzi się martwa. Kiedy pielęgniarki zobaczyły żywe dziecko nie mogły wyjść ze zdumienia. Jedną z nich była biologiczna babcia Melissy, która kazała „zostawić to, aż umrze”. Na szczęście jej koleżanki nie posłuchały tej rady i zaopiekowały się maleńką dziewczynką. Trzy miesiące później Melissa trafiła do kochającej, chrześcijańskiej rodziny adopcyjnej.
Jej biologiczna mama w trakcie aborcji otrzymała narkozę i po obudzeniu była przekonana, że wszystko poszło zgodnie z planem. Prawdę poznała dopiero po wielu latach.
Ohden odkrywa prawdę
Lekarze twierdzili, że z powodu próby przeprowadzenia aborcji dziewczynka będzie cierpiała na ślepotę, głuchotę i upośledzenie umysłowe. Żadna z ich prognoz się nie sprawdziła. Melissa jest w pełni zdrową kobietą, żoną i matką dwóch córek. Starszą z nich urodziła w tym samym szpitalu, w którym miała być uśmiercona. Chciała przez to pokazać, że życie może zwyciężyć śmierć.
Melissa była świadoma, że została adoptowana, ale o okolicznościach swoich narodzin dowiedziała się dopiero w wieku czternastu lat. Jako nastolatka nie mogła sobie poradzić z tą wiadomością, szukała ucieczki w alkoholu, popadła w bulimię. Desperacko chciała odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Myślała, że jest jedyną osobą, która urodziła się w wyniku nieudanej aborcji. Dopiero w późniejszych latach dowiedziała się, że podobny los dzieli ok. 44 tys. Amerykanów.
Poszukiwania biologicznej rodziny
Ważną rolę w życiu Melissy zaczęła odgrywać wiara w Boga i w to, że to On sam pragnął, aby pojawiła się na świecie. Czuła też wdzięczność za dar rodziny adopcyjnej, która wspierała ją przez cały ten czas. Nadal jednak czuła, że nie może ustawać w poszukiwaniu rodziców biologicznych.
Udało jej się zdobyć adres ojca i napisać do niego list. Nigdy nie otrzymała na niego odpowiedzi, a adresat zmarł krótko później. Od jego rodziny, która znalazła list dowiedziała się, że nigdy nie wspominał o aborcji swojego dziecka, której nie starał się zapobiec. Pewnego razu powiedział tylko: „Zrobiłem coś, czego bardzo się wstydzę, ale nigdy nie mogę powiedzieć, co to było”.
Po czterdziestu latach odnalazła jednak swoją matkę. Po mailach i listach przyszedł czas na spotkanie twarzą w twarz. Melissa nie miała zamiaru nikogo oskarżyć, ale przebaczyć i przytulić kobietę, której nigdy wcześniej nie mogła poznać.
Spotkanie z matką
Obie długo płakały. Matka Melissy w końcu mogła trzymać w ramionach swoją córkę, uściskać wnuczkę Olivię i zięcia Ryana. Okazało się, że przyszła na spotkanie ze swoją drugą córką Jennifer i jej dziećmi, które szybko zaprzyjaźniły się z Olivią. „Tak bardzo cię przepraszam, że wtedy po prostu stamtąd nie uciekłam” – mówiła matka Melissy. Przez wszystkie kolejne lata myślała o tamtej aborcji i marzyła o tym, żeby jej dziecko żyło. Spotkanie z córką było dla niej cudem. „Wiem, że nigdy nie będę dla ciebie «mamą», ale mam nadzieję, że pozwolisz mi być częścią swojego życia” – powiedziała w trakcie pożegnania. „Ja też tego bardzo chcę. Nie mam instrukcji, jak to zrobić, ale wiem, że od teraz możemy znaleźć na to sposób” – usłyszała w odpowiedzi.
Przebaczenie
Melissa przebaczyła nie tylko swojej matce, ale także babci, która chciała zostawić ją na pewną śmierć. Mówi, że ta decyzja pozwala jej iść dalej bez żalu, ale z wdzięcznością za życie.
Dzięki świadectwu Melissy wiele kobiet w trudnej sytuacji ostatecznie postanowiło urodzić swoje dzieci. Niektóre przychodzą później jej za to podziękować. Jeśli o aborcji miałyby prawo wypowiadać się tylko te osoby, których ta kwestia bezpośrednio dotyczy, to warto wiedzieć, że Melissa jest przeciw.