Kościół św. Andrzeja w Krakowie to kunsztowne puzderko, tyle że o nieco introwertycznej osobowości. Powoli odsłania swoje bogactwa i, oczywiście, to, co robi największe wrażenie, kryje się we wnętrzu.Kościół św. Andrzeja na ul. Grodzkiej z zewnątrz nie wygląda zbyt gościnnie. Surowe mury, malutkie okna, może jeszcze historyk sztuki albo architekt z uznaniem spojrzy na ścianę z wapienia poprzetykanego „łatami” cegły.
Podniesie głowę i dostrzeże triforium (okienko podzielone kamiennymi filarkami na trzy części), doceni dwie ośmiokątne wieże przeprute biforiami (także rodzaj okna). Jeśli należy do tajnego bractwa jawnych przeciwników barokizacji sztuki romańskiej, syknie z niechęcią na widok barokowych hełmów wież. I tyle.
Tymczasem kościół św. Andrzeja to kunsztowne puzderko, tyle że o nieco introwertycznej osobowości. Powoli odsłania swoje bogactwa i, oczywiście, to, co robi największe wrażenie, kryje się we wnętrzu.
Kościół św. Andrzeja – budowla obronna
Kościół św. Andrzeja został ufundowany pod koniec XI w. przez ród Toporów. Z założenia była to budowla obronna, dlatego mury świątyni mają grubość 1,6 metra, ma ona zewnętrzny mur obronny oraz w dolnej części ścian okna wyglądają jak otwory strzelnicze. Zapewne dlatego nazywano ją kiedyś po prostu Dolnym Zamkiem.
Ta forma architektoniczna okazała się zbawienna w 1241 r., kiedy Tatarzy spalili Kraków. W kościele udało się obronić garstce mieszkańców, którzy nie zdołali uciec.
W XIV w. kościółek wraz z przyległą działką otrzymały klaryski. Jest to wspólnota założona przez bł. Salomeę Piastównę (w tym roku mija 750 lat od jej śmierci), zapewne stąd szczególna hojność króla. Dzięki niej sześćset lat przed Wspólnotą Błogosławieństw siostry zainicjowały w tym miejscu życie kontemplacyjne w mieście.
Kościół św. Andrzeja – mozaika stylów
Kiedy wejdziemy na dziedzińczyk prowadzący do kościoła, warto się rozejrzeć. Na tej malutkiej przestrzeni tłoczy się mnóstwo cennych drobiazgów i detali, romańskiej ścianie towarzyszą gotyckie dobudówki i barokowe zdobienia. To rodzi poczucie przytulności i chęć eksplorowania zakamarków.
Widać, że budynek nieraz był niszczony i odbudowywany, ale zawsze z szacunkiem dla tego, co już było. Narastał organicznie i ostateczny efekt, przez swoją mozaikowość styli, ale gustownie zakomponowanych, dobrze koresponduje ze współczesnym dążeniem do łączenia elementów z różnych kontekstów.
Po przejściu przez ciężkie drzwi i wymotaniu się z grubej kotary, odkryjemy przestrzeń leżącą na antypodach zewnętrznej surowości. Mówiąc inaczej: barok, ale ten z eleganckich wersji tego stylu. Chociaż wnętrze jest niewielkie, znalazło się tu miejsce nie tylko na nawę i prezbiterium zakończone absydą, ale także transept. Jest on oddzielony od nawy głównej kratą, która jest otwierana podczas mszy św. z ludem. Chór dla sióstr znajduje się na emporze, nad wiernymi.
Zdobienia wnętrza są delikatne. Utrzymana w bieli i złocie dekoracja stiukowa wykonana była przez tego samego mistrza, który zdobił kościół uniwersytecki św. Anny, Baltazara Fontanę. Zaprojektowane przez niego putta, medaliony i girlandy znajdziemy w nawie i transepcie – nad prezbiterium pozostało nagie sklepienie krzyżowe, ale można je zobaczyć, tylko jeśli otwarta jest krata. Tam też, w absydzie, podobnie jak na sklepieniu transeptu, znajdują się piękne barokowe polichromie.
Czytaj także:
Miasteczko księży, czyli z wizytą w Pelplinie
Ołtarz główny pochodzi z XVIII w. i jest wykonany z czarnego marmuru. Na prawej ścianie prezbiterium znajdują się piękne organy z tego samego okresu. Najcenniejsza jednak jest ambona. To jedna z czterech zachowanych w Krakowie barokowych ambon w kształcie łodzi Piotrowej. Tylko o jej symbolice można napisać sążnisty artykuł, ale i bez tego jest na co popatrzeć.
Warto się do tego kościoła wybrać, także po to, by doświadczyć kontrastu między głośnym traktem ul. Grodzkiej, a ciszą tego przytulnego wnętrza. Przekraczając kolejne bramy, schodzi się w głąb milczenia – zaskakującego skarbu ukrytego za pozornie niegościnnymi murami.
Czytaj także:
Oto najpiękniejsze klasztory w Polsce! [zdjęcia]
Czytaj także:
24 godziny z życia zakonnika uwiecznione na zdjęciach. Radość, pokój, spełnienie!