Paruzja: drugie przyjście Chrystusa
Jeszcze tylko lanie wosku i możemy zacząć kupować mikołaje, choinki, świeczki i inne ozdoby, które „wprowadzą nas w świąteczny klimat świąt”. Zacznijmy od tego, że nie ma nic zdrożnego w zewnętrznych przygotowaniach do najważniejszych dni w roku. Ale czas poprzedzający Boże Narodzenie sprowadzony przez wielu katolików do mycia okien, wyboru prezentów i gotowaniu w ilościach, które zadowoliłyby mały oddział wojska nie ma nic wspólnego z Adwentem (łac. adventus – przyjście).
Św. Cyryl Jerozolimski pisał: „Głosimy przyjście Chrystusa – nie tylko pierwsze, ale i drugie, o wiele wspanialsze”. Czy w naszej, już rozpoczętej, przedbożonarodzeniowej gorączce znajdzie się miejsce na informację o końcu świata? Nie mówiąc o pogłębionej refleksji nad „drugim przyjściem”. Wszak to tego przede wszystkim, będąc chrześcijanami, oczekujemy, a przynajmniej powinniśmy to sobie ciągle na nowo uświadamiać.
Przygotuj się jak do wesela
Adwent można porównać do przygotowań przedślubnych. Oczekujemy na TEN dzień, w myślach wypowiadając słowa przysięgi. Planujemy miejsce, ustalamy weselne menu, zapraszamy gości. Nie możemy doczekać się radości, jednocześnie już jej doświadczając.
Tak jak organizacją własnego wesela możemy zająć się sami, w pierwszej kolejności zapraszając najważniejszego weselnika: Boga – wszystko po to, by dzień zaślubin przeżyć jak najpełniej – tak samo można „zorganizować” Boże Narodzenie bez Jubilata, sprowadzając je do zawodów na najpiękniej przystrojone drzewko. To może okazać się li tylko wydmuszką… a przecież to nie te święta.
Siostra Faustyna u progu Adwentu 1936 roku pisała:
Każdy czas przygotowań zachęca, aby przyjrzeć się sobie samemu, swoim słabościom. Ale zawsze w obecności Boga! Jeśli zaś chodzi o wyrzeczenia – trzeba znaleźć więcej czasu na modlitwę – czuwanie serca.
Rozpoznać czas nawiedzenia
Uniżony Zbawiciel przyszedł na świat 2000 lat temu. Wierzymy, że przyjdzie w chwale również na końcu czasów. Jednak najważniejszy dla naszego życia Adwent rozgrywa się w sercu człowieka tu i teraz.
Od nas tylko zależy, czy będziemy chcieli rozpoznać czas naszego nawiedzenia. W ostatnim tygodniu przed adwentem pragnijmy wyostrzyć naszą wrażliwość na Jezusa przychodzącego do nas w każdej chwili życia – w Eucharystii, Słowie Bożym, w modlitwie, wydarzeniach i – co najbardziej istotne, a często najszczelniej zakryte – w obecności drugiego człowieka.