Obraz kobiety jest podatny na stereotypy, bo pokazuje się ją głównie przez pryzmat macierzyństwa. Z O. Wojciechem Prusem OP, duszpasterzem Lednicy, o jamneńskich rekolekcjach dla kobiet rozmawia Małgorzata Bilska.Małgorzata Bilska: Co roku w listopadzie, w dominikańskim ośrodku na Jamnej, odbywają się rekolekcje dla kobiet. Jednym z nich ojciec dał tytuł „Proroctwo serca”? Co autor miał na myśli?
Wojciech Prus OP: Słowo „proroctwo” kojarzy się przede wszystkim z przewidywaniem przyszłości. Używam go w szerszym znaczeniu, idąc za ojcem Raniero Cantalamessą, kaznodzieją Domu Papieskiego, znakomitym teologiem i znawcą Ojców Kościoła. Według niego, proroctwo jest darem rozpoznawania Bożej obecności. Tego, co stanowi sens życia. Nawiązałem do sceny, w której Pan Jezus przychodzi na kolację do Marty, a ona zwraca się do Niego: „Czy to cię nie obchodzi, że Maria, moja siostra, zostawiła mnie samą w usługiwaniu?”. Jezus odpowiada: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”. W słowie „mało” albo „jedno” właściwie zostawia nam zagadkę.
Czytaj także:
Magda Frączek: Lea i Rachela. Jaką kobietą jesteś
Kobiecy dar odczytywania rzeczywistości
Proroctwo polega na próbie odczytania, co to znaczy. Przywołuję tę Ewangelię, bo ciocia kiedyś przy niej mnie zapytała: „Dlaczego Pan Jezus nie lubi gospodyń domowych? Nie lubi kobiet?”. Powiedziałem, że gdyby nie lubił, to by nie przyszedł do niej na kolację. Dla mnie kluczowe jest to, że Maria nie jest u siebie…
Nie jest?
Przychodzi do siostry. Marta jest gospodynią. Maria jest „uchodźcą”, jest w gościach… Nie jest u siebie. Reprezentuje to wszystko, co Jezus zamyka w stwierdzeniu „Lisy mają nory, ptaki powietrzne – gniazda, a Syn Człowieczy nie ma gdzie by głowę mógł skłonić”.
Siostry nie mieszkały razem?
(śmiech). Oczywiście, można tak powiedzieć, ale to Marta Jezusa przyjęła. To znaczy, że ona jest gospodynią. Maria jest tą drugą, przez cały czas nie u siebie. Znajoma, mężatka, opowiada mi, co się dzieje, kiedy przyjedzie w gości mama…
Teściowa!
Nie, mama do córki. Wchodzi do kuchni, zaczyna jej pomagać i w ciągu 10 minut dochodzi do awantury. Córka słyszy, że wszystko robi źle. Ona krzyczy, obie płaczą, leją się łzy. Mama twierdzi, że córka jej nie kocha, bo nie chce przyjąć pomocy. Córka to samo, bo wciąż jest krytykowana. Słowo „mało” jest tu zgodą na bezdomność. My, symbolicznie, jesteśmy bezdomni w tym świecie, bo on jest bardzo niedoskonały. Wielkość Marii polega na tym, że wyszła z kuchni. Gdyby siostrze pomagała, byłaby jeszcze większa awantura.
Czytaj także:
(Nad)zwyczajna kobieta. Osiem rzeczy, których uczy nas mama Małej Tereski
Codzienność, która stwarza możliwość spotkań i więzi
Marta i Maria mocno się różnią. Obraz kobiety jest podatny na stereotypy, bo pokazuje się ją głównie przez pryzmat macierzyństwa. Ma być emocjonalna, intuicyjna, mistyczna itd. Czy nie powinniśmy większej wagi przywiązywać do różnic indywidualnych? Siostry nie są matkami, a mamą też się przecież bywa na różne sposoby.
To prawda, myślę jednak, że dar, który w naturalny sposób się ujawnia bardziej w kobietach, niż w mężczyznach, to umiejętność odczytywania rzeczywistości. Odczuwania, jakby wchodzenia w rdzeń rzeczy. Można go wykorzystać w dobry sposób, ku proroctwu; rozeznawaniu tego, co najważniejsze. O ten motyw chodziło mi w rekolekcjach. Wypadkową męskiego świata jest przeświadczenie, że musimy dużo robić, działać. Bardzo się poświęcać, pracować, angażować – żeby ratować świat. Symbolem kobiecości jest matka z dzieckiem na ręku. Z punktu widzenia efektywności produkcyjnej jej bycie z dzieckiem jest tylko stratą czasu. W darze proroctwa ocalacie równowagę świata. Tracenie czasu: spanie, odpoczynek, nic nierobienie, świętowanie…
Modlitwa?
Tak, są „stratą czasu”. A jeśli ich nie ocalimy, będzie się nam wydawało, że dla przyszłości świata najważniejsze jest spotkanie Trump – Putin. A to nieprawda! Ważniejsza jest chwila, którą mama spędza w domu ze swoim dzieckiem, choć pozornie nic się wtedy nie wydarza. Cytowałem ks. Krzysztofa Grzywocza, który mówił, że „codzienność jest ubóstwem, które stwarza możliwość spotkań i więzi”. Jeżeli nastawimy się na rzeczy wielkie, umknie nam normalność, zwyczajność.
Jan Paweł II uważał, że praca kobiet w sferze prywatnej powinna być wynagradzana finansowo. Trudno nie zauważyć, że męska aktywność, nie tylko Trumpa i Putina, przynosi pieniądze, władzę i prestiż. To sprawiedliwe?
Nie byłoby ani Trumpa, ani Putina, gdyby ich mamy nie były z nimi w domu. Nie chodzi o to, żebyśmy zapędzili wszystkie kobiety tylko do macierzyństwa, które ma być ich jedyną przestrzenią. Kobiety po prostu są predestynowane do odkrywania pewnych rzeczy, co mężczyznom zajmuje więcej czasu.
Między mężczyznami także są duże różnice. Ks. Grzegorz Strzelczyk mówił na rekolekcjach dla dominikanów, że mężczyźnie łatwiej jest robić coś dla Boga niż pozwolić, żeby Bóg się nim zajął. Takie mamy obserwacje. Czy tak jest rzeczywiście? Nie wiem. My mamy w sobie pewne cechy kobiece, a kobiety – męskie. Staram się ich nie przeciwstawiać, ale mówić o równowadze świata.
Czytaj także:
Czy da się zrozumieć faceta? Sprawdziłam
Harmonia pomiędzy tym co, kobiece i co męskie
Prymas Stefan Wyszyński już w latach siedemdziesiątych XX w. pisał, że nasza kultura jest jednostronnie skrzywiona w męską stronę, co prowadzi do wypaczeń, w tym przemocy i wojen. Postulował harmonię między pierwiastkiem męskim i żeńskim.
Ładne.
Gdzie jest Łazarz w ojca opowieści?
W konferencjach mi umknął, głównymi bohaterkami były kobiety.
Historia ośrodka na Jamnej zaczęła się w 1992 r. Początkowo zakon nie przyjął daru od gminy, jakim był budynek starej szkoły, bo nie chciał zainwestować w remont. Ojciec Góra modlił się całą noc z 24 na 25 marca (święto Zwiastowania NMP) – zawierzył rzecz Maryi. Rano nagle zadzwoniła do niego z Teheranu Wanda Plucińska-Augé, żona ambasadora Argentyny, którą… spotkał raz w życiu. Odnalazła go w klasztorze, żeby podziękować za audycję o godności kobiety, której wysłuchała w Radiu Wolna Europa. Proroctwo serca pasuje – nie mogła spać, czuła, że musi koniecznie zadzwonić. Od niej o. Góra dostał pierwszy tysiąc dolarów, co zmieniło go w „zawodowego żebraka”. Czy kwestia kobiet jest wpisana w „charyzmat” Jamnej?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale to potwierdza moje intuicje. Sanktuarium MB Niezawodnej Nadziei powstało w miejscu, gdzie hitlerowcy zastrzelili matkę z dzieckiem na ręku, która wyszła do nich w czasie obławy licząc na miłosierdzie. To jest podeptanie daru macierzyństwa, czułości, dobroci, delikatności, kruchości… Może dlatego Pani Ambasadorowa tak zareagowała? My kombinujemy, wymyślamy różne rzeczy, ale Ktoś Inny nas inspiruje. Jamna to nie był tylko pomysł o. Jana.
A propos inspiracji. Rozmawiałam z o. Marianem Waligórą, przeorem klasztoru paulinów na Jasnej Górze. Zwrócił uwagę na fakt, że rekolekcje dla mężczyzn najczęściej prowadzą świeccy. A dlaczego rekolekcje dla kobiet zawsze prowadzą księża?
Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł i już go „kupuję” na przyszły rok. Znam fajne siostry zakonne, które mogłyby je poprowadzić lub współprowadzić. Dwugłos też byłby fajny.
Czytaj także:
Ostrowska-Królikowska dla Aletei: Nie zazdroszczę mężczyznom