separateurCreated with Sketch.

Athos. Przygoda w Republice Mnichów (tylko dla mężczyzn, niestety)

KLASZTOR NA GÓRZE ATHOS
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Łukasz Kobeszko - 18.11.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Athos trwa od wieków, bez względu na wichry i burze historii. Pobyt na półwyspie pozwala z dystansem spojrzeć na zgiełk współczesności. Monastycyzm Republiki Mnichów, oparty na wyciszeniu, ascezie i nieustannej modlitwie liturgicznej, to szczególny wyraz radykalnego świadectwa chrześcijańskiego.Na południowych krańcach Europy znajduje się niewielki półwysep, którego powierzchnia odpowiada mniej więcej obszarowi Krakowa lub Łodzi. Wyrasta on na kształt wąskiego, bo liczącego mniej więcej 10 km szerokości i niecałe 50 km długości, wysuniętego najbardziej na północ jednego z trzech „palców” Półwyspu Chalcydyckiego.

„Palec” Athos wsunięty jest pomiędzy wody Zatoki Agion Oros (z gr. „Święta Góra”) oraz, od strony północnej, chłodniejsze wybrzeże Zatoki Orfańskiej – jeden z północnych krańców Morza Egejskiego.

Nad terytorium, nad którym majestatycznie góruje spowity mgłami i promieniami słonecznymi dwutysięcznik Świętej Góry Athos, od niemal dziesięciu wieków toczy się życie oparte na ciągłej, duchowej walce i mozolnym zdobywaniu przez mnichów królestwa niebieskiego. Życie, któremu dzisiaj mogą przyjrzeć się i posmakować wszyscy pielgrzymujący na Athos mężczyźni.

 

Jak dostać się na Athos?

Na Athos najlepiej pojechać w kilkuosobowej grupie pielgrzymów, po uprzedniej rezerwacji noclegów w monasterach. Najlepszą porą jest wczesna jesień – koniec września lub pierwsza połowa października. Nie ma już wówczas upałów, choć dni są zazwyczaj ciepłe i słoneczne, z temperaturą w dzień powyżej 20 stopni.

Najprostszą drogą dotarcia na Półwysep Chalkidiki jest lot z Polski do Salonik, a stamtąd – busem lub samochodem do niewielkiego miasteczka Ouranopoli, znajdującego się u nasady półwyspu.

Tam w placówce należy wyrobić tzw. diamonitirion – rodzaj wizy wjazdowej, upoważniającej do przebywania na autonomicznym wobec administracji greckiej terytorium Republiki Mnichów oraz odwiedzania i zakwaterowania w tamtejszych monasterach (koszt pomiędzy 25 a 35 euro).

 

Nocleg w Republice Mnichów

Każdy z otrzymujących „wizę” zostaje przypisany do konkretnego klasztoru, który w przypadku trudności lub nieszczęśliwego wypadku zobowiązany jest udzielić pielgrzymowi niezbędnej pomocy.

Noclegi i posiłki w monasterach lub skitach są bezpłatne, choć wypada, aby w jednym z nich złożyć dowolną ofiarę. Po otrzymaniu pozwolenia, z małego portu można dostać się drogą morską (dużym, tańszym promem rejsowym lub mniejszymi, pasażerskimi łodziami motorowymi) do wybranych monasterów lub kielii (mniejsze klasztory) – po drodze prom czy łódź zatrzymują się w kilku małych portach nieopodal klasztorów.

Już sama, prawie półtoragodzinna podróż wodna pozwala z odległości mniej więcej 500 metrów podziwiać atoskie monastery, znajdujące się na różnych wysokościach górzystego półwyspu oraz – jeden z najbardziej widowiskowych pejzaży – spowity wczesnojesiennymi mgłami i chmurami masyw Świętej Góry Athos o wysokości 2032 m n.p.m.



Czytaj także:
24 godziny z życia zakonnika uwiecznione na zdjęciach. Radość, pokój, spełnienie!

 

Co robić na Athos?

Program pobytu i przemieszczania się można ułożyć dowolnie: zaczynając albo od najbardziej wysuniętego na południe półwyspu skitu św. Anny i przemieszczać się w kierunku północnym, albo też odwrotnie: wysiąść z promu w pierwszym porcie i kierować się na południe.

Przemieszczać się pomiędzy monasterami można oczywiście pieszo (warto wówczas zaopatrzyć się w długi drewniany kij ułatwiający marsz lub zabrać ze sobą kijki do trekkingu), promem pomiędzy kilkoma portami lub zapytać w monasterach o możliwość odpłatnego transportu samochodem.

Drogi mają różny stopień trudności, to raz wznosząc się wysoko, to znów opadając prawie na poziom brzegu morza. Warto pamiętać, że na terenie całego półwyspu nie ma plaż i obowiązuje zakaz kąpieli.

Jedyne autobusy komunikacji publicznej kursują pomiędzy portem Dafni a osadą Karies, stanowiącą administracyjną stolicę Athos. Obok cerkwi z ikoną Matki Bożej „Dostojno jest” znajdziemy kilka małych sklepów spożywczych (nieobecnych w innych miejscach półwyspu), małe bary-jadłodajnie (płatne), pocztę oraz posterunek greckiej policji.

Z Karies łatwiej jest dostać się na północną stronę Athos, w której znajdziemy kolejne, starodawne monastery: Pantokratora, Iwiron, Stawronikita lub Watopedii. Mijanych w czasie marszu mnichów lub innych pielgrzymów należy pozdrowić słowami „Christos anesti!”. Nie ma sensu zaopatrywania się w zapasy wody – na atoskich szlakach spotykamy co raz studnie z kranami ze świeżą górską wodą – wystarczy więc co jakiś czas napełniać butelki.



Czytaj także:
Wyspa stulatków. Ziemia omijana przez śmierć

 

 

 

Kawa lub ouzo od atoskiego mnicha

Gdy przybywamy do konkretnego monasteru lub skitu, warto od razu skierować się do pomieszczenia zwanego po grecku archontariki – to rodzaju recepcji, gdzie odpowiedzialny za przyjmowanie gości mnich poczęstuje nas mocną, grecką kawą parzoną w tygielku, zimną wodą, kieliszkiem ouzo (alkoholu anyżkowego) oraz loukumi – bardzo słodką galaretką obtaczaną w cukrze pudrze. Oczywiście, pod żadnym względem nie należy odmawiać.

Później należy odwiedzić główną cerkiew i mniejsze, jeżeli są otwarte (szczególnie te, które przechowują relikwie). Zgodnie ze zwyczajem, należy ucałować ikony stojące po obydwu stronach nawy. W niektórych miejscach przy relikwiach stoją zakonnicy, można oddać im swoje osobiste dewocjonalia, które przykładają do relikwiarzy.

W monasterach po kolacji obowiązuje ściśle przestrzegana cisza nocna, więc hałaśliwe zachowanie lub głośne rozmowy telefoniczne nie wchodzą w grę. Warto również pamiętać o godnym stroju: w świątyniach wykluczone są krótkie spodnie, sandały lub klapki. Monastery różnie podchodzą do fotografowania lub filmowania we wnętrzach świątyń – najlepiej zapytać o to znajdującego się tam mnicha. Zasadniczo, bez ważnych powodów i zgody przełożonych, nie praktykuje się fotografowania i nagrywania nabożeństw za pomocą smartfonów.

Złapać „bakcyla Athosu” – nazywanego przez mnichów ogrodem Matki Bożej – naprawdę nie jest trudno. Każdy, komu dane było odwiedzić ten wyjątkowy półwysep pachnący kadzidłem, woskowymi świecami, olejami, oliwą i hodowanymi w monasterskich ogrodach różami, zazwyczaj będzie chciał tam ciągle wracać.



Czytaj także:
Meteory. Klasztory zawieszone między niebem a ziemią [zdjęcia]



Czytaj także:
Mnisi w wielkim mieście. Tworzą oazy dla ludzi spragnionych Boga

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.