Zajęcia na uczelni, egzaminy, karmienie piersią, obiadki, nieprzespane noce… Narodziny dziecka to ogromna radość dla całej rodziny. Z jednej strony duma, niedowierzanie, ale i wiele wątpliwości: jak pogodzę studia, naukę i dziecko? To trudne, ale nie niemożliwe. Im się udało!
Dwie kreski na teście ciążowym i co potem?
Kilka lat temu ciąża i perspektywa urodzenia dziecka na studiach były zazwyczaj początkiem końca edukacji. Niektórym kobietom udało się po narodzinach i odchowaniu dziecka powrócić na uczelnię, ale nie wszystkim.
Dodatkowo część z nich pozostawała z tym sama, daleko od domu, rodziny, a czasem i ojca dziecka, którego wizja nowych obowiązków zdecydowanie przerosła. Nierzadko podejście do młodych mam na uczelni pozostawiało wiele do życzenia. W ostatnich latach sytuacja nieco się zmieniła. Mniej dziwi obecność ciężarnych na korytarzach i w salach uczelnianych oraz wózków podczas sesji egzaminacyjnej.
Priorytet to rodzina
Marysia dowiedziała się o ciąży na pierwszym roku studiów polonistycznych. Uznała, że najlepszym rozwiązaniem na ten czas będzie urlop dziekański. Dużym wsparciem była dla niej obecność męża, rodziny i koleżanek ze studiów, które niejednokrotnie „ratowały” ją notatkami czy skryptami.
„Dla mnie rodzina była na pierwszym miejscu i dlatego nie przejmowałam się zbytnio poprawkami na egzaminach. Ważne było ustalenie priorytetów i konsekwencja w realizacji określonych celów” – mówi.
Czytaj także:
11 sposobów, jak możesz okazać miłość swojemu dziecku
Dziekanka albo Indywidualny Tok Studiów
Młode mamy korzystają z uczelnianych rozwiązań. Do takich należą np. urlop dziekański, czy też indywidualny tok studiów. Zgody takiej udziela dziekan danego wydziału. Po zakończeniu „dziekanki” kobieta wraca na taki etap, na jakim była przed porodem. Zwykle z takiego koła ratunkowego można skorzystać raz na cały okres edukacji.
Indywidualny tok studiów rządzi się nieco innymi prawami. W tym przypadku należy go zgłosić po zakończeniu sesji, a przed rozpoczęciem kolejnego semestru. Należy także wskazać na opiekuna naukowego oraz uwzględnić program nauczania. Można też wybrać inną opcję: zrobić krótką przerwę, urodzić dziecko i wrócić na uczelnię.
„Jest to jednak spore przedsięwzięcie logistyczne” – zauważa Kinga. „Dodatkowo trzeba liczyć się z tęsknotą za dzieckiem w czasie obecności na zajęciach i podczas żmudnego opracowywania prac zaliczeniowych i dyplomowych” – dodaje.
Nie ma jednej recepty na dobrą organizację
Na wyjście z sytuacji nie ma jednak recepty. Organizacja zależy od wielu czynników: warunków rodzinnych i bytowych, bliskiej obecności kogoś do pomocy, wieku dziecka, jego temperamentu. Ważna jest optymalna organizacja czasu i przestrzeni oraz konsekwentna realizacja planów życiowych.
Dla Izy znaczące było wybranie takich studiów, które uwzględniałyby w jakiejś mierze jej predyspozycje osobowościowe i psychologiczne. Przyznaje jednak, że nauka kosztowała ją dużo sił i wyrzeczeń.
Inaczej sytuacja wygląda na studiach doktoranckich, gdzie można przedłużyć studia bez konieczności brania „dziekanki”. Nie traci się także stypendium. Same koszty nauki są już bardzo wysokie. Podręczniki, dojazdy, konferencje.
Czytaj także:
Wszystko na ich głowie? Kobiety mają dosyć
Kasia przy pisaniu doktoratu będzie korzystała z pomocy mamy. Już teraz wie, że będzie to trudne, ale możliwe do ogarnięcia. Gdy mała Zosia będzie na długich spacerach z babcią, Kasia będzie miała czas na kontynuację studiów. „Czy to się sprawdzi? Będę mogła powiedzieć za jakiś czas” – mówi z entuzjazmem.
Rozwiązaniem mogą być kredyty, ale je trzeba spłacić i nie każdy się na nie decyduje. Dla niektórych młodych rodziców może to być ostatnia deska ratunku – zwykle starcza na zakup podstawowego wyposażenia.
Dla nieco starszych pociech ciekawą ofertą są żłobki i przedszkola przyuczelniane. Projekt coraz bardziej zmienia rzeczywistość młodych mam. Uczelnie mogą starać się o dofinansowanie takich miejsc.
Macierzyństwo to nie koniec życia
Tak naprawdę to nie ma dobrego czasu na dziecko. Młode mamy, z którymi rozmawiałam, pokazują swoim przykładem, że macierzyństwo nie oznacza rezygnacji z życia, a pojawienie się dziecka i jego wychowanie nie są przeszkodą w kontynuowaniu nauki.
„Po trudnym dniu, obciążona obowiązkami związanymi z dzieckiem i uczelnią zastanawiałam się, czy nie odpuścić. I uważam, że byłaby to najgłupsza decyzja. Dzięki temu, że się nie poddałam, teraz jestem już na ostatnim roku” – dodaje Ala.
Czytaj także:
Utrata dziecka i kryzys małżeński. Czy potem może być lepiej?