Rzadki filmik z ojcem Pio niedawno ujrzał światło dzienne. To realne, kilkuminutowe nagranie, które pokazuje jego codzienne życie, rozmowy ze współbraćmi, zajęcia, wspólne posiłki. Widać również fragment ostatniej mszy świętej sprawowanej przez zakonnika.
Mimo swojej świętości, ojciec Pio był normalnym człowiekiem, który spotykał się z ludźmi, rozmawiał z nimi i żartował. Miał z nimi ciepły i serdeczny kontakt.
Ojciec Pio: apostoł konfesjonału
Nagranie w pewnym stopniu przybliża meandry codziennego życia ojca Pio. Był on niezwykłym człowiekiem. Miał dar uzdrawiania, niósł pocieszenie w konfesjonale. Swoją służbą zjednywał sobie ludzi, świadczył o Bogu i jego nieskończonej miłości. Prowadził dusze do Boga.
Posiadał dar czytania ludzkich sumień. W konfesjonale potrafił spędzić wiele godzin. Do niego przybywali penitenci nie tylko z okolicznych miejscowości. Pius XII nazwał go nawet „spowiednikiem Europy”. Ojciec Pio miał świadomość, że ten dar pochodzi od Boga. Dzięki jego pośrednictwu ludzie odchodzili po spowiedzi ze spokojem serca. Proszono go o rady dotyczące życia, wyborów postępowania. Patrzył na nich zawsze cierpliwie i przejmująco, jego wzrok jakby wypełniał ich od środka.
Listy z duchowymi prośbami
Na nagraniu przedstawiono również ogrom listów, jakie zakonnik otrzymywał od ludzi. Po pewnym czasie przychodziło ich tak wiele, że trzeba je było segregować i znaleźć dla nich odpowiednie miejsce. Ludzie pisali w potrzebach serca, prośbach, dziękowali. Jeden z takich listów do ojca Pio napisał nawet w 1962 roku Karol Wojtyła. Prosił w nim o uzdrowienie swojej przyjaciółki z Krakowa – dr Wandy Półtawskiej.
Na tym unikatowym filmie zobaczyć można wspólne posiłki, jakie jadał ze współbraćmi. Zwykł spożywać dziennie tak małą ilość pożywienia, że nie sposób było przeżyć. Wówczas ojciec Pio porównywał swoje ciało do gleby, tłumacząc zainteresowanym, że niektóre gleby są tak żyzne, że nie potrzebują nawozu, i on właśnie taką jest.
Błogosławił ludziom, a oni zabiegali o to, by się z nim spotkać, przemierzając nieraz tysiące kilometrów. Swoją służbą zjednywał sobie ich miłość i zaufanie.
Bandaże na stygmatach ojca Pio
Ojciec Pio otrzymał stygmaty 20 września 1918 roku podczas modlitwy przed wizerunkiem Chrystusa. Na nagraniu widoczne są owinięte bandażem dłonie spowite krwią.
Przybywali do niego dziennikarze, pielgrzymi i chorzy, którzy chcieli je zobaczyć. W związku z tym, decyzją władz kościelnych przez 2 lata nie mógł odprawiać mszy świętej. Później zakaz cofnięto.
Ojciec Pio wiele czasu spędzał na modlitwie, odmawiał różaniec i rozważał jego tajemnice, pokutował, miał wizje, w których widział Maryję i Jezusa.
Ostatnia msza święta
Jak widać na nagraniu, z wielką czcią sprawował mszę świętą. Przygotowywał się do niej starannie, dziękował. Nieraz jego msze trwały do 3 godzin. Podczas transsubstancjacji, czyli przeistoczenia, widać na jego twarzy cierpienie.
22 września 1968 roku odprawił ostatnią mszę świętą w kościele Matki Bożej Łaskawej. Obchodził wówczas 50 rocznicę stygmatyzacji. Źródła podają, że w tym dniu w Eucharystii uczestniczyło ok. 200 tys. wiernych, którzy przybyli na pierwszy Międzynarodowy Kongres Grup Modlitwy. Założenie Grupy Modlitwy Ojca Pio było odpowiedzią na wezwanie papieża Piusa XII z 1950 roku o potrzebie nieustannej modlitwy.
Ojciec Pio poruszał się już wolno, często musiał siadać. Podtrzymywany był przez pomocników. Z trudem zmierzał do prezbiterium. Tracił bowiem równowagę i opadał z sił, jakby niósł jakiś ciężar. Mimo tego z troską obejmował hostię, patrząc w twarz samego Pana Jezusa. Łączył ze sobą ziemię i niebo.
Widać jego skupienie. Mszę świętą sprawował w języku łacińskim – mimo że po Soborze Watykańskim II dopuszczono jej sprawowanie w językach narodowych. Otrzymał na to zgodę. Rozumiał znaczenie ofiary, która uobecniała się na ołtarzu.
Po zakończonej mszy świętej z trudem się podniósł. Wyczerpany udał się do swojej celi i około 2.30 wydał swoje ostatnie tchnienie. Zmarł mając 81 lat, a w jego pogrzebie uczestniczyło ok. 100 tys. wiernych.