Sierpień 1936 roku, igrzyska olimpijskie w Berlinie. Na podium stoją trzy oszczepniczki, ale tylko dwie z nich pozdrawiają Hitlera w charakterystycznym geście uniesionej dłoni. Trzecia, w dresie z polskim godłem, uśmiecha się zadziornie. Chwilę później poprowadzą ją do loży honorowej, by przyjęła gratulacje od Führera. „Gratuluję małej Polce” – powie Hitler. Ona na to: „Pan też niezbyt wysoki”. Goebbels będzie musiał się porządnie nagimnastykować, by żart 23-letniej Marysi nie przeciekł do prasy.
Miss olimpiady 1936
Kiedy Maria Kwaśniewska jechała do Berlina, miała już na koncie kilka sukcesów w rzucie oszczepem, trójboju i pięcioboju. 5 razy pobiła krajowe rekordy, była w Polsce znana i lubiana. Jednak to właśnie ten wyjazd i zdobyty na nim brązowy medal okazały się w jej życiu szczególnie ważne. Jej „brązowy” rzut na 41,8 m możecie zobaczyć w słynnym filmie Leni Riefenstahl „Olimpiada”.
Z zawodów – oprócz medalu i słynnego zdjęcia z Hitlerem – sportsmenka przywiozła tytuł miss olimpiady.
Ludwik Szumlewski
Maria Kwaśniewska-Maleszewska urodziła się 15 sierpnia 1913 r. w Łodzi. Sport pokochała dzięki nauczycielowi WF-u (później znanemu dziennikarzowi) Ludwikowi Szumlewskiemu. Któregoś dnia dziewczyna przyglądała się starszym koleżankom skaczącym w dal z wielkim trudem. Postanowiła spróbować i… w mundurku szkolnym i ładnych butach pobiła je wszystkie na głowę. Zszokowany wuefista wziął ją pod swoje skrzydła. Dzięki niemu zainteresowała się gimnastyką, koszykówką i siatkówką.
W 1927 r. zdecydowała, że skupi się na lekkoatletyce i rozpoczęła treningi w Łódzkim Klubie Sportowym. W 1930 r. została mistrzynią Polski w skoku w dal. Taki tytuł zdobyła też w hazenie, a na III Światowych Igrzyskach Kobiet, razem z całą narodową kadrą koszykarek, stanęła na podium.
Po igrzyskach w Berlinie Polski Związek Lekkiej Atletyki wysłał ją na Lazurowe Wybrzeże (a następnie do Genui) z najlepszymi trenerami. Miała przygotowywać się do olimpiady w 1940 r. w Tokio.
Maria Kwaśniewska i II wojna światowa
Kiedy wybuchła wojna, Maria postanowiła wrócić do Polski. 2 września była w drodze do Warszawy.
Przed wojną skończyła kurs sanitarny, przeciwlotniczy i samochodowy. W pierwszych dniach września prowadziła więc sanitarkę w palącej się Warszawie. „Kierowcę zabili, nie było komu jeździć, jeździłam ja” – wspominała. Bez trudu nosiła też na ramionach rannych żołnierzy.
W czasie okupacji wyszła za mąż po raz drugi (pierwszym mężem był Krzysztof Trytka). Poślubiła Juliana Koźmińskiego i zamieszkała z nim w Podkowie Leśnej. Niestety, mąż wkrótce został aresztowany i trafił na Al. Szucha. Dzięki staraniom Marii wyszedł na wolność, ale niedługo potem zmarł. Kwaśniewska po raz drugi została wdową.
Oszczepniczka i jej zdjęcie z Hitlerem
W 1944 roku Niemcy założyli obóz w Pruszkowie. Polska sportsmenka mieszkała w pobliżu, więc postanowiła działać. „To był słynny obóz, w którym Niemcy rozdzielali ludzi – kobiety oddzielnie, mężczyźni oddzielnie: starsi do Oświęcimia, młodzi do obozów pracy itd. Był w tym obozie tzw. barak chorych. Z tego baraku wyprowadzało się ludzi po stu, stu pięćdziesięciu” – opowiadała. Jak to robiła?
Maleszewska, czyli żona po raz trzeci
Po wojnie Maria Kwaśniewska wróciła do sportu. W 1946 r. po raz piąty została mistrzynią Polski w rzucie oszczepem. Dalej grała też w koszykówkę. Podczas jednego ze zgrupowań poznała Władysława Maleszewskiego. Po raz trzeci stanęła przed ołtarzem. „Jestem trzykrotną wdową, więc chyba jestem jakimś unikatem. I jestem wierna. Po trzecim zamążpójściu nie zamierzałam już nigdy zawierać czwartego związku małżeńskiego. Jedno było studenckie, jedno wojenne, a to trzecie było najprawdziwsze w sensie prawdziwego uczucia”. Trzeci mąż sportsmenki zmarł w 1983 roku.
W 1949 r. Kwaśniewska skończyła sportową karierę i zaczęła pracować w Polskim Komitecie Olimpijskim oraz Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Do końca życia bardzo dbała o aktywność fizyczną. Można było ją spotkać w dresie w Parku Saskim.
Maria Kwaśniewska-Maleszewska zmarła 17 października 2007 roku. Kochała ludzi i mimo wielu obowiązków zawsze potrafiła znaleźć czas, żeby im pomagać. „Ludzie nie są doskonali, bywają źli i co z tego? (…) Człowiek ma rozum, żeby myśleć, i serce, żeby kochać. Tylko wtedy jest pełnym człowiekiem, żyje pełnią życia” – mówiła.
*Cytaty pochodzą z wywiadu z M. Kwaśniewską-Maleszewską, który ukazał się w 2000 r. w „Rzeczpospolitej” pod tytułem „Ja bym za siebie nie wyszła”.