separateurCreated with Sketch.

Budzyński 20 lat po „Radykalnych”: Bóg ma na nas swoje sposoby [wywiad]

TOMASZ BUDZYŃSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedyś myślałem, że na wszystko trzeba sobie zasłużyć. Dziś doświadczam darmowej łaski, miłosierdzia – mówi Tomasz Budzyński 20 lat po „Radykalnych”. Właśnie ukazała się nowa odsłona „Legendy” Armii. Z Tomaszem Budzyńskim, malarzem, poetą, wokalistą takich zespołów jak Siekiera, Armia, 2Tm2,3 oraz Budzy i Trupia Czaszka rozmawiają Karolina i Maciej Piechowie.

Nowa odsłona płyty Armii „Legenda” – gdyby miał Pan namalować nową odsłonę krążka „Legendy”, jakich barw by Pan użył?

Tomasz Budzyński: Porównałbym ją do lasu o zmierzchu, jest późne lato albo wczesna jesień i słońce przed chwilą zaszło. Jeszcze nie przyszła noc, jest szara pora. Trochę jak na niektórych obrazach Ruszczyca. Podoba mi się ta melancholia.

Jaki byłby obraz pierwszej „Legendy” z ’91?

Katedra. Średniowieczna kamienna katedra w stylu francuskim.

Skąd zmiana?

Nowa Legenda nie jest dziełem zespołu Armia. To pomysł kompozytora Michała Jacaszka. Bardzo cenię sobie jego twórczość i z przyjemnością słucham jego płyt, takich jak: „Treny”, „Pieśni” czy „Katalog drzew”. Mamy już za sobą współpracę w projekcie „Rimbaud”, który tworzymy wspólnie  z Mikołajem Trzaską. Co do Legendy, to słyszałem, że Jacaszek przymierza się do tego już od paru lat i byłem ciekaw, jak to zrobi. Kiedy usłyszałem wstępne szkice, na podstawie których zagraliśmy nocny koncert w ruinach  małego kościoła w Jarocinie poczułem, że to ma sens. Skoro jesteśmy przy malarstwie, to na okładce, którą zaprojektowała moja córka Nina, jest reprodukcja obrazu Caspara Davida Friedricha.


Agnieszka i Wojciech Amaro
Read more:
Siła wspólnej modlitwy i przyjaźń ze św. Szarbelem. Rozmowa z państwem Amaro

 

Budzy 20 lat po „Radykalnych”

Pańskie teksty pozostały niezmienne?

Są tak uniwersalne, że mogą być śpiewane w każdym czasie. Choć upłynęło prawie 30 lat, nie starzeją się, bo są poza kontekstem chwili. Nie komentują rzeczywistości społecznej czy politycznej, mówią o rzeczywistości duchowej.

W ’97 ukazała się głośna książka „Radykalni”, gdzie dzielił się Pan świadectwem. 

Polecam przeczytać inną – „Miłość” – którą ukazała się rok temu. Można się dowiedzieć, co myślę i czuję teraz. Od „Radykalnych” minęło 20 lat, jestem już innym człowiekiem.

„Legenda”, „Radykalni” i pańskie nawrócenie zbiegło się w czasie. Co zmieniło się w Pana życiu od tamtego momentu?

Przez te dwie dekady zacząłem poznawać prawdę o sobie i jestem wdzięczny Kościołowi, który mi w tym pomaga. Kiedyś myślałem, że na wszystko trzeba sobie zasłużyć, bardzo się starać. Nic oczywiście z tego starania nie wychodziło. Myślałem, że koniecznie trzeba wypełnić jakieś Prawo, tak byłem wychowany. Dziś doświadczam darmowej łaski, miłosierdzia, które Bóg ma dla każdego człowieka. Bóg kocha takiego grzesznika, jak ja. To jest Dobra Nowina, którą usłyszałem. Mogę wyjść na wolność, Chrystus mnie do tego zaprasza!

 

Od zakochania do Miłości

Jak zmieniała się Pana relacja z Bogiem?

Ta relacja była ukształtowana przez religijność, która była oparta na strachu. Nikt mi nie mówił o miłości. Kiedy usłyszałem Dobrą Nowinę, byłem jak w amoku. Byłem jak zakochany, który obwieszcza swoje uczucie wszystkim dookoła. Dziś moja relacja z Bogiem jest głębsza, podobnie jak w miłości do mojej żony. Na początku patrzysz na to, co zewnętrzne. Z czasem przechodzisz do prawdziwej jedności, nie tylko fizycznej, ale jedności dusz. Tak samo jest z Bogiem, On chce wejść do duszy człowieka i tam zamieszkać. Modlę się, aby tak się kiedyś stało.

Gdzie szukać Boga?

On jest tu i teraz. Słynne spotkanie Chrystusa z Samarytanką opisane w Ewangelii o tym właśnie mówi. Ona zadaje Mu pytanie, gdzie oddawać cześć Bogu, a On odpowiada, że w Duchu i Prawdzie. Nie w świątyni jerozolimskiej czy w jakimś innym sanktuarium. Nie jest tak, że jedna świątynia jest lepsza od drugiej. Źródło wytryskujące ku życiu wiecznemu jest w człowieku. Każdy „nosi” je ze sobą. Niestety, tak zwana „religijność naturalna”, która wdarła się kiedyś do chrześcijaństwa, dzieli świat na sacrum i profanum. We wszystkich religiach na świecie są jakieś „miejsca wyjątkowe”, ale Kościół może zebrać się wszędzie, niekoniecznie ma to być jakaś „święta góra” – można wręcz powiedzieć, że w chrześcijaństwie wszystko jest sacrum. Chrześcijaństwo nie zna granic. Mnie także wydawało się kiedyś, że są miejsca bardziej święte i jak tam pójdę, spotka mnie większa łaska. To iluzja, łaska może mnie spotkać tu i teraz. Świat jest dzisiaj bardzo podzielony, media i politycy szczują ludzi na siebie. Sartre napisał kiedyś, że „piekło to inni” i to jest chyba motto dzisiejszego świata. Ale my mamy dać świadectwo czegoś zupełnie odwrotnego, że „drugi jest Chrystusem”.



Read more:
Wygrał „Azja Express”. Po co Bóg takiemu superzaradnemu facetowi?

TOMASZ BUDZYŃSKI

fot. Krzysztof Pietrzak

 

Mamy dawać świadectwo

Mówił Pan o jedności dusz. Jak dziś mówić młodym, że wierność jest ok i warto zachowywać czystość przed ślubem?

Wszystkiego trzeba doświadczyć na własnej skórze. Dziś wiem, że lepiej byłoby nie współżyć przed ślubem, ale kiedy miałem 20 lat tak nie myślałem. Co z tego, że zaczniesz młodym mówić o czystości? Oni w ogóle tego nie czują. Żeby się do tego przekonać, trzeba zobaczyć życie chrześcijańskie i powiedzieć „też tak chcę”. Aby zostać chrześcijaninem, trzeba chrześcijanina spotkać. Ja doświadczam tego w małej wspólnocie braci.

Wiele młodych przychodzi na koncerty, może im Pan opowiedzieć, że Chrystus zmienia życie.

Tak, ale to nie mogą być morały typu „Ty jesteś zły, my dobrzy” albo „co ty tam wiesz ignorancie, który nie studiowałeś teologii”? Chrześcijaństwo nie jest moralizmem ani teorią! Jest osobistym spotkaniem z Chrystusem Zmartwychwstałym, historią miłosną (jak to cudownie powiedział papież Benedykt XVI). Ja nie uważam się za dobrego ani mądrego. Ważne jest świadectwo codziennego życia. Czym różni się życie chrześcijańskie od innego? Ktoś przyrównał to do ogrodu, w którym wszystko zakwitło. Jezus powiedział, że chrześcijanie mają być solą ziemi. Sól sprawia, że zupa, która była mdła, nabiera smaku. Ten, kto doświadczy życia z Bogiem to zauważa. Ta zupa to moje życie, które bywa jałowe, mdłe, coś się w nim psuje. Wtedy przydaje się sól. Umówmy się, ludzie nie są aż tak pozbawieni refleksji, żeby nie zobaczyć, co jest dobre. Trzeba dawać świadectwo. Tak samo jest kulturą, która może rozkładać się, gnić i śmierdzieć. Kultura też może być „posolona”.

 

Budzyński: Mi też odbijała palma

Koncerty 2Tm2,3 nie są chyba zwykłymi koncertami?

Zaczęliśmy grać muzykę rockową do tekstów biblijnych. Koncerty mają wymiar szczególny, bo nagle tysiąc osób na cały głos modli się jakimś psalmem. To jest coś niesamowitego, bo psalmy egzorcyzmują rzeczywistość. To nie jest bez znaczenia, że ludzie publicznie wychwalają Boga! Występowanie na scenie pociąga za sobą dużą odpowiedzialność. Koncert jest żywym spotkaniem z drugim człowiekiem, a jak się z kimś spotykam, chcę dać mu coś dobrego. Van Gogh powiedział, że celem sztuki jest miłość bliźniego. Zapisałem to sobie wielkimi literami. Jestem też malarzem i chciałbym, żeby ludzie przy moich obrazach czuli  się kochani.

Ktoś, kto osiągnął sukces, może poczuć się jak Bóg. Miał Pan takie pokusy?

Niektórzy ludzie traktują artystów jak idoli, a artyści są też słabymi ludźmi. Jest tu niebezpieczeństwo myślenia, że jest się lepszym od tych, dla których się śpiewa. To są wielkie pokusy i wielu występujących na scenie ma z tym duży problem. Nie wszyscy są tak pokorni jak, dajmy na to John Coltrane, który był muzycznym geniuszem, ale w życiu prywatnym był bardzo skromnym człowiekiem. Wielu artystom odbija palma i mnie kiedyś też odbijała. Na szczęście, Bóg jest dobry i ma na nas swoje sposoby.



Read more:
Litza: Bałem się kolejnego dziecka, przeprowadzek, następnego miesiąca [wywiad]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.