separateurCreated with Sketch.

Ten mężczyzna uratował ponad 2 miliony dzieci. Jak to możliwe?

JAMES HARRISON
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 03.10.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Australijczycy nazywają Jamesa Harrisona „człowiekiem o złotym ramieniu”.

Na pierwszy rzut oka 83-letni James Harrison jest zwyczajnym starszym panem. Rozmawia z wnukami, chodzi na spacery i zbiera znaczki. Jest jednak coś, co go wyróżnia. Nosi w sobie wielki skarb, dzięki któremu uratował już ponad 2 miliony australijskich dzieci!

Wszystko zaczęło się w 1951 roku, kiedy 14-letni wówczas James przeszedł operację usunięcia płuca. „Otrzymałem 13 jednostek krwi i moje życie zostało uratowane dzięki nieznajomym ludziom. Powiedziałem, że kiedy będę wystarczająco duży, zostanę krwiodawcą” – wspominał.

"Mężczyzna o złotym ramieniu"

Obietnicy dotrzymał już dwa dni po 18. urodzinach. Niedługo później dowiedział się, że w jego krwi znajdują się rzadkie przeciwciała, które mogłyby pomóc ciężarnym kobietom zagrożonym groźnym konfliktem serologicznym na tle czynnika Rh. Dochodzi do niego, gdy matka ma krew Rh-, a dziecko w jej łonie Rh+.

W najgorszych przypadkach – a takich przed 1967 r. w Australii zdarzały się co roku tysiące – konflikt ten doprowadzał do poronień lub poważnych uszkodzeń mózgu dziecka.

Przy pomocy Jamesa Harrisona (ubezpieczonego podczas badań na 1 mln dolarów) lekarze znaleźli rozwiązanie. Aby zapobiec chorobie hemolitycznej noworodka, podawali matkom pozyskane od Australijczyka przeciwciała anty-D.

Uratował 2 miliony dzieci

Tym sposobem „mężczyzna o złotym ramieniu” uratował ponad 2 miliony dzieci. Jednym z nich był jego wnuk Scott.

„Spotkałem kilka matek i one mi dziękowały. Jedna z nich straciła troje dzieci, a po zastrzyku miała jeszcze siedmioro zdrowych. Być może to ja jestem odpowiedzialny za przeludnienie w naszym kraju. To wspaniałe widzieć szczęśliwe matki i ich dzieci!” – w rozmowie z Today.com mówił Harrison.

W 2011 r. „mężczyzna o złotym ramieniu” oddał krew po raz tysięczny. Tym samym jego nazwisko znalazło się w Księdze Rekordów Guinnessa.

James Harrison ma nadzieję, że jego historia zainspiruje innych do pomocy. Sam potwornie boi się bólu i igieł, i nigdy nie patrzy na ręce pielęgniarki. Ale, jak podkreśla – skoro jemu udało się przemóc, innym też z pewnością się uda!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.