Przez media społecznościowe znów przetoczyła się całkiem ożywiona dyskusja na temat nowej orientacji seksualnej… Oliwy do ognia dolał w jednym z ostatnich numerów francuski magazyn „Biba”.
„Osoby demiseksualne nie wyobrażają sobie relacji seksualnej zanim nie zaangażują się emocjonalnie i nie stworzą związku opartego na głębokiej relacji – pisze. – Odczuwają pociąg do kogoś dopiero wtedy, kiedy go bardzo dobrze poznają. Inaczej mówiąc: potrzebują przede wszystkim emocjonalnej więzi, a dopiero potem mogą myśleć o sprawach seksu” – wyjaśnia magazyn i zwraca uwagę, że do „demiseksualności” przyznaje się coraz więcej osób.
„Skąd wiadomo, czy nas to nie dotyczy? Przecież wiele z nas myśli, że jest szczególnie wymagających, jeśli chodzi o wybór partnera i nie jest zainteresowanych flirtowaniem czy budowaniem związku opartego na fizycznym zauroczeniu, źle się z tym czują.
Jak Reddit, która opowiada: Zawsze trzymałam się na dystans i nie pokazywałam, że jestem towarzyska, by nie być obiektem romantycznej albo seksualnej presji z czyjejś strony. Kiedy ktoś okazywał mi zainteresowanie, czułam niepokój, nie umiałam flirtować czy zbliżyć się do takiej osoby”.
Czytaj także:
A co, jeśli mój współmałżonek zmieni się po ślubie?
Uwaga, to nie zaburzenie…
Biba precyzuje, że to nie jest zwykłe zaburzenie… „Uwaga! Demiseksualność nie oznacza, że dana osoba ma zaniżone libido. Chodzi o to, w którym momencie pojawia się zainteresowanie seksem.
Kiedy byłam młodsza, słyszałam, jak moje przyjaciółki często rozmawiały o wyglądzie gwiazd i nie rozumiałam, dlaczego można być zainteresowanym kimś, kogo się nigdy nie spotkało osobiście” – pisze na forum 23-letnia internautka. Nie rozumiem, jak można chcieć pocałować kogoś, kogo spotkało się 5 minut wcześniej. Trzeba mieć więcej czasu, by kogoś dobrze poznać, tak by mieć pewność, że ta osoba nas też jest w stanie docenić, szanować, tak jak na to zasługujemy. Pociąga mnie ktoś dopiero wtedy, gdy mam pewność, że docenia moją inteligencję i poczucie humoru.
Niektórzy mówią – pisze magazyn – że demiseksualność jest czymś pomiędzy aseksualnością a „zwykłą” seksualnością, co tłumaczy, dlaczego niektóre osoby nie czują tej „energii” seksualnej, jaką mają inni.
Czytaj także:
Jakie są oznaki postępu duchowego? Oto 5 sprawdzonych wskazówek
Kiedy kobiecy tygodnik z niepokojem odkrywa prawdziwą miłość…
Wielu bawi ta dyskusja… Byli już szaleni hiperseksualni – mówią – apatyczni aseksualni, teraz odkrywamy dzięki Bibie, że istnieją także „demiseksualni”.
W mediach społecznościowych artykuł wzbudził falę wesołości. Ale w sieci można znaleźć sporo na ten temat. Jest nawet strona demisexuality.org. Na łamach opiniotwórczego „Washington Post” ukazał się jakiś czas temu artykuł, w którym autorka pisze o sobie, jako „demiseksualnej”. Wyjaśnia szczerze, że chodzi wyłącznie o to, że jest w stanie kochać się z kimś dopiero wtedy, gdy zbuduje z nim więź emocjonalną. Kiedyś czułam się winna tego, że doprowadzam do frustracji ludzi, z którymi spotykam się na randkach. Nie chciałam zmuszać się do tłumaczenia, dlaczego wciąż nie jestem gotowa na zbliżenia intymne. Zwykle przedkładałam inteligencję i poczucie humoru ponad atrakcyjność osoby, z którą się spotykałam – pisze w Meryl Williams „Washington Post”.
Czy nie jest więc tak, że to opisywane przez kobiecy tygodnik „zaburzenie” to po prostu narodziny trwałej, głębokiej relacji?
Czytaj także:
Pamela Anderson: Porno jest dla przegranych
Voilà qu'on pathologise ceux qui "ont besoin qu'un lien émotionnel fort soit établi avant une relation charnelle"…https://t.co/Nofd09kX6c
— Henri de Beauregard (@h2brgrd) September 6, 2017
Oto jak „patologizuje się” tych, którzy „mają potrzebę silnej emocjonalnej więzi, zanim zaczną relację seksualną”
Et maintenant il faudrait se connaître avant de s'accoupler : mais où va-t-on ?? #dingue https://t.co/XmB9C35KbY via @bibamagazine
— Orti (@SaladesOrti) September 7, 2017
„I teraz trzeba będzie się poznać zanim się zacznie być parą: ale dokąd idziemy???”.
Artykuł pochodzi z francuskiej edycji portalu Aleteia