Jeffrey Warren Welch opublikował zasady randkowania ze swoimi pięcioma córkami. Takich „zasad” raczej się nie spodziewaliście!
Znacie kabaretową piosenkę, w której ojciec śpiewa o potencjalnym zięciu: „Jeszcze go nie znam, już gościa [żeby nie powiedzieć dosadniej] nie lubię”? (Do posłuchania TUTAJ).
Tak to właśnie z niektórymi ojcami córeczek bywa. Kiedy na horyzoncie pojawia się ON – uruchamia się w nich duch walki. W mgnieniu oka mają ochotę wymyślać zadania i konkurencje. Żeby tylko przekonać się, czy pod zbroją nie siedzi klasyczny donżuan, który mógłby skrzywdzić księżniczkę. A jeśli kawaler ma niecne plany – strach pomyśleć. Dla ukochanej córki ojciec skoczy przecież w ogień.
Drogi tato! A gdyby tak zmienić strategię? I gdy pod drzwiami córeczki – która nie wiadomo kiedy przeistoczyła się w kobietę – stanie absztyfikant, nie robić… nic? Dokładnie: NIC.
Receptę na ojcowskie dylematy znalazł poeta (spokojnie: współczesny!), Jeffrey Warren Welch, który wychowuje pięć córek w wieku od 6 do 16 lat. W mediach społecznościowych opublikował wpis zatytułowany „Zasady randkowania z moimi córkami”. Oto one:
Będziecie musieli zapytać moje córki, jakie są ich zasady. Nie wychowuję moich małych dziewczynek na kobiety, które potrzebują tatusia zachowującego się jak odrażający i zaborczy skurczybyk po to, żeby ktoś traktował je z szacunkiem. Będziecie je szanować, a jeśli nie, obiecuję wam, że moje córki nie będą potrzebowały mojej pomocy, żeby pokazać wam, gdzie jest wasze miejsce. Powodzenia, panowie.
Tyle!
https://www.facebook.com/j.warren.welch/photos/a.619083028261830.1073741827.619078558262277/781402102029921/?type=3
Welch przyznaje, że rozumie ojcowskie „pragnienie chronienia córek”, bo sam jest bardzo troskliwy, ale zbyt często dostrzega w nim drugie dno. Nadopiekuńczy ojciec wzmacnia w córce przekonanie, że ta potrzebuje mężczyzny, który się o nią zatroszczy. Taka kobieta czuje, że sama jest mniej wartościowa.
I nie chodzi tu wcale o to, by ojciec odcinał się od wychowania córki albo odwracał od niej, gdy coś idzie nie tak. Chodzi raczej o to, by był przy niej mądrze i przygotował ją na życiowe wyzwania. Tak, by poradziła sobie sama, gdy ojca przy niej zabraknie.
Read more:
Przystojny tata czterech córek dzieli się zabawnymi rodzicielskimi poradami [ZDJĘCIA]
„Moje córki nie będą potrzebowały mojej pomocy przy podejmowaniu ważnych związkowych decyzji. Są moimi bohaterkami!” – tłumaczy Welch. I podkreśla, że uważa siebie za feministę, ponieważ stara się wychowywać swoje córki tak, aby wierzyły, że mogą być takimi kobietami, jakimi tylko zapragną. Nie zamierza pisać dla nich scenariusza na życie – niech piszą go same. On może im jedynie pomóc się na to życie przygotować.
Jak zdradza, do napisania „Zasad randkowania ze swoimi córkami” skłoniły go dwa powody. Pierwszym z nich była dyskusja z kolegami z pracy, którzy z przerażeniem i nadopiekuńczością opowiadali o chłopakach swoich córek. Drugim – wychowanie w konserwatywnej rodzinie, w której wszystkie kobiety były „uległe”.
Źródła: abcnews.go.com, news.com.au