separateurCreated with Sketch.

Wspólna modlitwa = większa miłość?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Początkowo to może być krępujące, ale warto przeczekać ten czas, bo zanim się zorientujemy nabierze bardzo intymnego spotkania zarówno we dwoje, jak i z Panem Bogiem.Wspólna modlitwa z narzeczonym, czy nawet z chłopakiem, a później w relacji małżeńskiej owocuje pogłębieniem więzi. Początkowo może być krępująca, może napotykać różne przeszkody, ale warto przeczekać ten czas, bo zanim się zorientujemy nabierze bardzo intymnego spotkania zarówno we dwoje, jak i z Panem Bogiem.

Na początku naszej relacji poprosiłam Macieja, żebyśmy modlili się razem modlitwą spontaniczną. Co to znaczy? To znaczy, że w swojej obecności otwieramy serca przed Bogiem – w trakcie takiej modlitwy prosimy, dziękujemy bądź czytamy Słowo Boże i dzielimy się tym, co do nas mówi. Ta forma jest mi bardzo bliska, ponieważ możemy poznawać siebie nawzajem – swoje troski, radości, zmagania, które razem oddajemy Bogu.



Czytaj także:
Modlitwa głębi, czyli duchowa droga bez cukierków. Dla tych, którzy chcą więcej

Ani łatwe, ani przyjemne

W pierwszych tygodniach nie było to łatwe ani dla mnie (ponieważ z żadnym chłopakiem wcześniej się nie modliłam), ani tym bardziej dla Macieja, ponieważ On dopiero zaczynał wchodzić w relację z Bogiem. Rzucony na głęboką wodę uczył się „pływać”.

W narzeczeństwie poszliśmy krok dalej – Maciej (ku mojej radości!) zaproponował, żebyśmy zaczęli też modlić się za siebie nawzajem oraz prosić Maryję i Józefa o pomoc w przygotowaniu do Sakramentu Małżeństwa.

Trudno opisać wszystkie sytuacje, które potwierdzały moc modlitwy, ale odczuwaliśmy ją namacalnie. Zdarzało się, że pytaliśmy o coś Boga i na modlitwie dostawaliśmy konkretną odpowiedź. W ten sposób Pan Bóg potwierdził nam decyzję o małżeństwie.

 

Decyzja z modlitwy

Jeszcze przed zaręczynami zapytaliśmy Go, czy jest Jego wolą, żebyśmy byli małżeństwem. W odpowiedzi otrzymaliśmy słowo z Księgi Tobiasza: Nie ma bowiem żadnego człowieka, oprócz ciebie, który miałby prawo wziąć Sarę (…) za żonę. (Tb 7, 10). Tuż po zaręczynach ja zaczęłam mieć wątpliwości, czy to nie za szybko – zaręczyny po 5 miesiącach „chodzenia”. Na co Maciej zaproponował wspólną modlitwę. Ku mojemu zdziwieniu i późniejszemu pokojowi serca, Pan Bóg odpowiedział tym samym słowem z Księgi Tobiasza.


Para modli się w ogrodzie
Czytaj także:
Modlitwa małżeńska, czyli najlepsza terapia bolącym kolanem

A jak to wygląda w małżeństwie? Wiele razy podkreślamy, że mamy tę łaskę, że należymy do jednej ze wspólnot w kościele, gdzie razem formujemy naszą duchowość. To nam pomaga odkrywać, jak ważna jest małżeńska relacja z Bogiem. Do dziś modlimy się wspólnie rano i wieczorem.

Zdarza się, że z różnych przyczyn nie jest to możliwe, ale staramy się jednak tego pilnować i błogosławić siebie nawzajem oraz dzieci znakiem krzyża na czole. Dzięki temu łatwiej nam się jednać, łatwiej rozmawiać, łatwiej kochać…

 

Pułapki

Istnieje jednak kilka pułapek, które mogą mieć poważne konsekwencje w relacji małżeńskiej. Skupię się na dwóch, które zauważam u nas.

Czasem zdarza się, że z racji na wspólną modlitwę „odpuszczamy” sobie indywidualną, co jest bardzo niebezpieczne, bo przecież to nasza indywidualna relacja z Bogiem jest jednak najważniejsza i najintymniejsza. Modlitwa małżeńska jest bardzo istotna, a jej praktykowanie konieczne do duchowego wzrostu męża i żony, ale trzeba pamiętać o pielęgnowaniu swojej osobistej relacji z Bogiem.

Ja zauważam u siebie taką tendencję, że kiedy zaniedbuję tę sferę, łatwiej mi jest zranić mojego męża słowem, zachowaniem, a trudniej mi go kochać. Jest proste wytłumaczenie tej sytuacji – skoro odcinam się od źródła miłości, to jak mogę dawać miłość?



Czytaj także:
Masz wszystko, czego potrzebujesz, by się w tobie zakochać!

Kolejną pułapką może być „modlitwa małżeńska w biegu”. My ostatnio doświadczyliśmy tego, że faktycznie słowa św. Augustyna, choć wypowiedziane bardzo dawno, są wciąż żywe i aktualne: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na swoim miejscu”.

Nasz dzień w ostatnich trzech tygodniach zaczynał się bardzo szybko – pobudka (najczęściej przez córeczkę), śniadanie, jakieś sprawy codzienne i nagle napięta atmosfera, sprzeczki i konflikty z byle powodu. W końcu zreflektowaliśmy się, że coś jest nie tak, szybko odkryliśmy źródło tego – Pan nie był na pierwszym miejscu.

Kiedy nie zaczynamy naszego dnia od rozmowy z Nim, później w codziennym pędzie jest tylko trudniej. Wpadliśmy w tę pułapkę modlitwy „na końcu”, a wszystko inne przed – śniadanie, pranie, zakupy i koło południa kumulacja i dopiero zaczynaliśmy się modlić.

 

Małżeństwo z Bogiem

Teraz znowu staramy się wracać na właściwe tory, zaczynać dzień od spotkania z Bogiem. Wówczas doświadczamy tego, że jest on piękniejszy, radośniejszy i my bardziej spokojni i wyrozumiali w stosunku do siebie.

Myślę, że najlepszym podsumowaniem będą słowa świętego Jana Pawła II, który potwierdza wagę relacji małżonków z Bogiem, która między innymi wzrasta poprzez wspólną modlitwę:

„Jedynym źródłem miłości małżeńskiej jest Jezus Chrystus, nieustannie obecny w sakramencie małżeństwa. Tak wielki jest ten sakrament! I małżonkowie mogą być pewni, że wraz z nim otrzymują siłę płynącą od Boga oraz łaskę, która będzie im towarzyszyła przez całe życie. Oby nigdy nie zaprzestali czerpać z tego źródła, które wytryska z nich samych (…). Odwołujcie się do tej sakramentalnej łaski nieustannie, w modlitwie i postępowaniu. Odwołujcie się zwłaszcza wtedy, gdy na swej drodze napotykacie trudności i doświadczenia. Chrystus pragnie być z wami zawsze! Niech miłość wasza nigdy nie przestanie czerpać z tej miłości, jaką On umiłował. Wtedy ta miłość nigdy się nie wyczerpie. Nie zawiedziecie się na niej.”


Kobieta stoi na kamieniu w środku morza
Czytaj także:
Samotność nie jest przekleństwem! Przeszłam tę drogę

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.