separateurCreated with Sketch.

Piszemy do siebie listy. Nie tylko miłosne!

Para rysująca i pisząca na tabliczkach miłość
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Nasze listy to nie tylko listy miłosne. Fajnie jest napisać do siebie właśnie wtedy, kiedy jesteśmy pokłóceni, kiedy trudno się dogadać, gdy emocje biorą górę… W dobie komputerów, smarfonów i innych urządzeń mobilnych, przez które szybko i łatwo się porozumieć, tradycyjna forma pisania listów odchodzi już w zapomnienie. Jednak nie dla wszystkich! Jest jeszcze garstka „dinozaurów”, które lubią się komunikować w ten sposób. My z Mężem też do nich należymy!

Nie ukrywam, że zawsze bardzo mnie cieszy SMS od Macieja z czułym „Kocham Cię”, „Tęsknię za Tobą”… Mamy jednak w zwyczaju pisać do siebie również listy. Te natomiast pojawiają się zdecydowanie rzadziej niż wiadomość na szklanym ekraniku, aczkolwiek ich wartość jest nieoceniona!



Czytaj także:
Słowo „przepraszam” powinno być częstsze w małżeństwie niż „kocham cię”

Zainspirowani zadaniem na naukach przedmałżeńskich postanowiliśmy już z Niego nie rezygnować, co zdecydowanie owocuje w naszej relacji. Co więcej, małżonkowie z ponad 50-letnim stażem zachęcając nas do tego, sami przyznali, że praktykują to do dziś. Oni na przykład mają specjalne miejsce w domu, w którym jest tzw. skrzynka odbiorcza. Oboje wiedzą, że jeśli gdzieś, to właśnie tam mogą znaleźć kartkę od ukochanej osoby.

 

Nigdy mi o tym nie mówiłaś

Na kursie przedślubnym podczas jednego z warsztatowych bloków dostaliśmy do wykonania zadanie specjalne: LIST MIŁOSNY, w którym trzeba było napisać same miłe słowa w kierunku narzeczonej czy narzeczonego.

To, co w sobie lubimy, za co się cenimy, chcemy podziękować… Fantastycznie wpleciona część pomiędzy trudne tematy, które nie raz w przypadku wielu par wywołały niekoniecznie pozytywne emocje, podczas dialogu face to face (nauki polegały głównie na dialogu narzeczeńskim).

Zadziwiające było to, że niektórzy mężczyźni po przeczytaniu takiego listu płakali… wbrew powszechnie panującej opinii: „chłopaki nie płaczą”. Chociaż dla mnie (jeśli to jest w wyjątkowych sytuacjach, takich jak ta) jest to po prostu męskie. Pamiętam jednego chłopaka – dobrze zbudowany „twardziel”, sprawiał wrażenie nieugiętego emocjonalnie. Po przeczytaniu listu od narzeczonej popłakał się, coś w nim pękło. Ile tam musiało kryć się nieujawnionych i w końcu nazwanych uczuć, ile emocji… Coś pięknego!


Mężczyzna zapisuje coś w notatniku w kawiarni
Czytaj także:
List do miłości mojego życia, której jeszcze nie spotkałem

U nas zresztą było podobnie. Pewne rzeczy wydają się oczywiste, a tu nagle w obliczu takiego zadania dowiadujemy się tak cudownych rzeczy od ukochanego. Ja usłyszałam tamtego dnia od Macieja w przypadku pierwszej i najważniejszej wtedy dla mnie rzeczy, za którą dziękowałam Mu w liście: „nigdy mi tego nie mówiłaś”. Był wzruszony.

 

Sposób na wstęp do dialogu po kłótni

Przez cały okres narzeczeństwa wielokrotnie pisaliśmy do siebie listy – te bardziej bogate w treść, jak i małe karteczki ze zwykłym-NIEZWYKŁYM: „Miłego dnia”, „Dzisiaj będzie pięknie, uśmiechnij się”, „Kocham Cię” itp. Wszystko mamy w specjalnym pudełku z pamiątkami z tamtego czasu.

Nasze listy to nie tylko listy miłosne. Fajnie jest napisać do siebie właśnie wtedy, kiedy jesteśmy pokłóceni, kiedy trudno się dogadać, gdy emocje biorą górę… Wówczas jest to świetna forma na to, żeby chwilę ochłonąć, po czym przelać na papier i nazwać wszystkie fakty i uczucia.

Często już po takim przelaniu na papier atmosfera się oczyszczała, później je czytamy i możemy (już) spokojnie rozmawiać o konkretach. Nie zawsze to praktykujemy, ale ta forma zdecydowanie bardziej „studzi emocje” i pozwala na bardziej konstruktywny i mniej raniący przekaz w przypadku nieporozumień.

 

List niespodzianka

Wspaniale jest obudzić się rano i na stole zobaczyć śniadanie z jakimś miłym listem od męża czy żony. Również kiedy stoimy przed jakimś ważnym wydarzeniem lub mieliśmy trudny czas, otrzymać taką dawkę pozytywnej energii jest czymś pięknym.

Od dnia ślubu mamy kolejne pudełko, które zapełnia się naszymi listami i karteczkami. Wyobrażam sobie czasem, jak będzie wspaniale usiąść kiedyś jako staruszkowie, zaparzyć dobrą herbatę czy kawkę, wyciągnąć te wszystkie narzeczeńskie i małżeńskie listy, i powspominać minione czasy…

Zachęcam wszystkich zakochanych do praktykowania tej formy niecodziennych wiadomości!


Dziewczynka w okularach
Czytaj także:
List do przyszłej żony mojego syna

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.