„Przebaczyłem im i zapomniałem” – rozmowa z Habilą Adamu, chrześcijaninem z Nigerii, który cudem przeżył napaść islamskich ekstremistów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Habila Adamu jest chrześcijaninem z północy Nigerii. Kilka lat temu na jego rodzinę napadli islamiści. Przeżył jedynie dzięki Bożej ingerencji. Chociaż do dzisiaj nosi ślady obrażeń, jakich doznał podczas ataku na jego życie, przebaczył swoim oprawcom. Dzięki temu został bohaterem książki Marhjon van Dalen pt. „Kalifat albo śmierć”, która opowiada o jego niezwykłym spotkaniu z byłym islamskim terrorystą, członkiem ekstremistycznej organizacji Boko Haram, który powrócił do chrześcijaństwa.
Monika Mostowska: Bojówkarze Boko Haram strzelili Ci prosto w głowę, z bliska, potem porzucili Twoje ciało, przekonani, że nie żyjesz. Tymczasem dzisiaj spotykamy się w Warszawie i rozmawiamy.
Habila Adamu: Udało mi się przeżyć jedynie dzięki łasce Boga. Nikt z sąsiadów ze strachu nie chciał żonie pożyczyć komórki, żeby zadzwoniła po pomoc. Kiedy w końcu zdobyła telefon, policja też bała się przyjechać. Leżałem w kałuży krwi wiele godzin. Dopiero rano taksówkarz zawiózł mnie do szpitala.
Kula przeszyła czaszkę i wyrwała mi kawałek policzka. Musiałem być przewieziony do większego szpitala, bo dla miejscowych lekarzy operacja była zbyt skomplikowana. Po upływie doby dotarliśmy do Jos. Tam lekarze dziwili się, że jeszcze żyję. Dziwili się, że wciąż mam stabilne ciśnienie krwi. Przez ponad miesiąc nie mogłem mówić ani przełykać. Cierpiałem straszny ból.
Pytałeś Boga, dlaczego to się stało?
Początkowo miałem do Niego pretensję, ale mimo wszystko się modliłem. W końcu pomyślałem, że musi być jakiś ważny powód, dla którego mnie ocalił. Bo jestem pewien, że to Bóg uratował mi życie.
I do jakiego wniosku doszedłeś?
Bóg chce, żeby ludzie mieli życie. Męczeństwo nie jest w Bożym planie. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo i dlatego mamy być przejrzyści. Jednak z powodu słabości ludzie zabijają się wzajemnie.
Więc Ty teraz jeździsz po świecie i mówisz ludziom o tym, że Bóg daje nam życie. Właśnie dlatego Bóg Cię ocalił?
Być może. Na pewno wiem, że nie mogę milczeć.
Milczeć o tym, jak okrutni są islamscy ekstremiści?
O tym, że my, jako chrześcijanie, powinniśmy pogłębiać swoją świadomość wiary i starać się ją coraz lepiej rozumieć. Bóg powiedział: kochaj Boga z całego swojego serca, z całej duszy, z całej siły! Bo Bóg tak nas kocha. Gdyby chrześcijanie w to wierzyli, głosiliby miłość Boga innym. Ale często tego nie robią. A jeśli chrześcijanie są cicho, świat jest ślepy na miłość Boga, chociaż jej szuka. I wtedy szuka jej w niewłaściwy sposób.
Czytaj także:
Dlaczego imamowie nie chcieli pomodlić się za terrorystów?
Myślisz, że członkowie ekstremistycznej organizacji Boko Haram też szukają miłości Boga?
Są to ludzie zgubieni w złu. Nie widzą szansy innego życia. Są wplątani w ideologię. Jednego z członków Boko Haram, Bahdriego, poznałem bardzo blisko. Kiedy powiedziałem, że Bóg go kocha mimo tego, że zabił tulu ludzi, nie mógł w to uwierzyć. Kiedy zwróciłem się do niego: „Bracie…”, nie mógł powstrzymać łez.
Byłeś w stanie tak powiedzieć do członka organizacji, która chciała zabić Ciebie i Twoją rodzinę?
Tak. Przebaczyłem im i zapomniałem. To trudne dla człowieka, ale Duch Święty pomaga przebaczać i zapomnieć. Bo nie wystarczy tylko przebaczyć. Jeśli nie zapomnisz o swoim bólu, rana będzie nadal. Jeśli przebaczysz i zapomnisz o urazach, jesteś wolny, możesz działać dalej.
Nie wydaje Ci się, że chrześcijanie są zbyt opieszali w głoszeniu Bożej miłości tym, którzy myślą inaczej?
To prawda, egoizm chrześcijan jest dostrzegalny. Jezus mówi: głoście Królestwo Boże, ale wielu chrześcijan zostaje w domu, nie wypełnia tego przykazania, nie są do tego gotowi. Gdybyśmy nauczali o Dobrej Nowinie, nie byłoby męczeństwa.
Członkowie Boko Haram nie wiedzą, że znamy Boga. Dlatego wszyscy chrześcijanie powinni wziąć odpowiedzialność za szerzenie miłości Chrystusa, za głoszenie innym, że jest Ktoś, kto nas kocha, bez względu na to, jak daleko od Niego odeszliśmy.
Warto brać przykład ze św. Pawła, który odważył się stanąć na Areopagu, i który próbował dostosować sposób głoszenia prawdy o Jezusie Chrystusie do słuchaczy, by zrozumieli. Jeśli usłyszał: „posłuchamy Cię innym razem”, szukał innych argumentów, które potrafią dotrzeć do konkretnego człowieka w konkretnej kulturze. Czy my dzisiaj tak robimy?
Czytaj także:
Islam przechodzi kryzys, jest osłabiony intelektualnie i moralnie