Sejm uchwalił 22 lutego nowelizację ustawy Prawo farmaceutyczne, która zakłada, że tabletka „dzień po” ma być dostępna bez recepty, także dla osób od 15. roku życia. Teraz nad przepisami będzie pracował Senat. Rząd chce, aby tabletkę można było kupić w aptekach od 1 kwietnia.
Błędy i komplikacje
EllaOne to coraz popularniejsze w Polsce słowo. Cała sprawa zaczęła się, gdy agendy medyczne Unii Europejskiej oświadczyły, iż preparat farmaceutyczny ellaOne może być sprzedawany bez recepty. W 2017 roku polski parlament zmienił ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych w sposób, który powoduje, iż wydanie ellaOne bez recepty w aptece było niemożliwe.
Dyskusja o antykoncepcji zawsze wywoływała emocje. EllaOne jest jednak doskonałym przykładem pokazującym, w jaki sposób błędne decyzje prawne mogą powodować komplikacje – zarówno te zdrowotne, jak i rodzinne. A zatem czas przedstawić siedem boleści EllaOne.
EllaOne bez recepty
Pierwsza boleść: wbrew powszechnym opiniom, Polska nie musiała zmieniać prawa dotyczącego wydawania wspomnianych środków. Agendy zdrowotne Unii Europejskiej jedynie wskazywały, że istnieje możliwość modyfikacji zasad wydawania ellaOne. Polskie Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało wręcz na początku, iż nie przewiduje zmian w zakresie zasad wydawania z aptek środków antykoncepcyjnych. Niespodziewanie zmieniło zdanie, bez podania wyjaśnienia.
EllaOne to nie lek
Druga boleść: wbrew obiegowym opiniom, ellaOne nie jest lekiem, choć z całą pewnością jest środkiem farmaceutycznym. Czasem ellaOne określa się mianem „pigułka dzień po”. EllaOne może być używana do pięciu dni „od stosunku płciowego bez zabezpieczenia lub w przypadku, gdy zastosowana metoda antykoncepcji zawiodła”. Nie jest to zatem lekarstwo. Nie jest to ponadto preparat medyczny, który mógłby być zastosowany w postępowaniu charakterystycznym dla działania lekarza: zapobieganie, diagnoza, leczenie lub rehabilitacja. EllaOne ma powstrzymać pojawienie się niechcianej ciąży, która jednak nie jest chorobą.
Skutki uboczne ellaOne
Trzecia boleść: Materiały informujące o działaniu ellaOne w kilku miejscach zwracają uwagę na grupy pacjentek, które nie powinny stosować tego środka. Mowa np. o kobietach w ciąży. Jak się okazuje, preparat ellaOne nie był badany na dostatecznej liczbie kobiet mających problemy zdrowotne z nerkami bądź wątrobą. Pojawienie się w podobnej sytuacji możliwości zakupu tego środka bez wizyty u lekarza jest więc przykładem łamania praw pacjentek.
EllaOne mogą kupić (i zażyć) dzieci
Czwarta boleść: W Polsce preparat ellaOne mogą kupić dzieci. W 2015 r. wprowadzono możliwość zakupu tego środka przez osoby, które ukończyły 15 lat. Co ciekawe, w tym samym czasie do kolejnych szkół wprowadzano zasady, zgodnie z którymi uczniowie nie mogą kupować słodkich bułek, gdyż są niezdrowe. Ale wracając do ellaOne, piętnastoletnie dziecko nie posiada tzw. zdolności do czynności prawnej. Innymi słowy, kluczowe decyzje dotyczące jego funkcjonowania podejmują rodzice. Dziecko może kupić sobie zeszyt, długopis lub napój. Nie może jednak zakupywać drogich produktów, do których omawiany środek należy zaliczyć. Jest bowiem dzieckiem.
Bez wiedzy rodziców
Piąta boleść powiązana jest z poprzednią. Wprowadzając ellaOne bez recepty podkreślano, że zgodnie z zapisami Kodeksu karnego współżycie z dzieckiem, które osiągnęło 15 lat, nie jest karalne. To prawda. Pytanie jednak, czy winno być ono de facto reklamowane? Polskie prawo traktuje rodzinę w sposób szczególny. Chroni ją. Możliwość zakupu przez dziecko ellaOne doprowadzić może do sytuacji smutnych i paradoksalnych. Z jednej strony dziecko podejmować będzie, legalnie, bez zgody rodziców działania, które oni krytykują. Zawsze może powiedzieć, że prawo mu na to pozwala. Z drugiej natomiast strony, w wypadku pojawienia się u dziecka jakiejś szkody na zdrowiu, to rodzice mogą ponieść konsekwencje za brak wiedzy o działaniach swojego dziecka.
EllaOne - działanie wczesnoporonne
Szósta boleść: Mówiąc o dzieciach warto pamiętać także o tych, które jeszcze się nie urodziły. W mediach wielu ekspertów twierdzi, że ellaOne uniemożliwia zapłodnienie po odbyciu stosunku, a jeśli do niego dojdzie, to wówczas przestaje mieć wpływ na organizm. Tutaj niestety opinia publiczna wprowadzana jest w błąd. W Charakterystyce Produktu Leczniczego zaznacza się, że stosowanie ellaOne nie niweluje w 100% możliwości zajścia w ciążę. Z kolei angielska wersja tego dokumentu oraz najnowsze wyniki badań w sposób jednoznaczny zaznaczają, że stosowanie owego środka doprowadza do istotnej zmiany w zakresie możliwości implantowania się zarodka w organizmie kobiety. Zatem ellaOne może działać również wczesnoporonnie.
EllaOne po gwałcie
Na koniec siódma boleść i bardzo trudny problem: część ekspertów podkreśla, że ellaOne pomaga kobietom, które np. zostały zgwałcone, bo uniemożliwia pojawienie się ciąży po odbyciu stosunku, który dla kobiety jest przede wszystkim źródłem największego cierpienia nie tylko fizycznego, ale również i psychicznego. Rozmowa o sytuacji kobiety będącej ofiarą gwałtu nigdy nie będzie w pełni „wyrównana” – tzn. przedstawienie nawet najtrafniejszych argumentów etycznych oraz merytorycznych spotyka się z murem niepojętych dla przeciętnego zjadacza chleba emocji, wynikających z bólu.
Pewnie dyskusja w tym kontekście byłaby inna, gdyby środki „dzień po” działały tylko w sposób, który uniemożliwia pojawienie się ciąży. Dzisiaj wiemy, że tak nie jest (patrz: szósta boleść). Jak to się ma jednak do bólu kobiety, która nie chce nawet myśleć o tym, iż mogłaby być w ciąży z dzieckiem, którego ojciec jest potworem? Jako mężczyzna nie znam odpowiedzi na to pytanie. Wiem jednak, że kobieta, która padła ofiarą gwałtu, wymaga przede wszystkim konkretnej pomocy i obecności kogoś, kto całkowicie ją wspiera, a teorie muszą ustąpić indywidualnej rozmowie.
Jednak bez względu na te drastyczne przypadki, wydawanie ellaOne bez recepty do najmądrzejszych i najbezpieczniejszych działań nie należy.