Z jednej strony delikatna i kobieca, z drugiej przebiegła i bezlitosna. Mówili, że z dynamitem potrafi zrobić (prawie) wszystko. Krystyna Skarbek, jedna z najlepszych szpiegów II wojny światowej zginęła 65 lat temu.
Koniec
15 czerwca 1952, późny wieczór. Krystyna z pośpiechem wślizguje się do jednego z londyńskich hoteli. Na parterze drogę zagradza jej mężczyzna w szarym prochowcu. To Irlandczyk, zakochany w niej do szaleństwa – dosłownie. Nim kobieta zdąży zawołać o pomoc, leży martwa na posadzce. Ginie dźgnięta nożem, którym kiedyś władała po mistrzowsku. Podobno śmiała się czasem podczas spotkań z przyjaciółmi: „Milcz, bo mam w ręku nóż. I pamiętaj, że to moja ulubiona broń”.
Niektórzy mówią, że gdyby nie ona, James Bond nie miałby w Casino Royale takiej dziewczyny. Prawda jest jednak zupełnie inna. To sama Krystyna Skarbek była Bondem.
https://www.instagram.com/p/BRYjv0GActn/
Niesforna Krysia, co podpaliła księdza
Maria Krystyna Skarbek urodziła się 1 maja 1908 r. jako córka przystojnego arystokraty (i miłośnika hazardu) Jerzego Skarbka oraz bogatej Żydówki Stefanii Goldfeder. To właśnie ze względu na pochodzenie matki nie została nigdy entuzjastycznie przyjęta przez śmietankę towarzyską. Już od małego darzyła miłością sport, góry, konie i… wysokie ryzyko. Gdy rodzice posłali ją do katolickiej szkoły, sprawiała nauczycielkom sporo kłopotów. Jako 15-latka postanowiła sprawdzić wiarę księdza odprawiającego mszę i podpaliła mu świecą sutannę. Chciała się upewnić, że nie przerwie modlitwy. Myliła się. A za incydent została usunięta ze szkoły.
Po śmierci ojca przeniosła się z matką do Warszawy. Tam dzięki urodzie i niezwykłemu urokowi osobistemu wkupiła się w łaski artystów. Wzięła udział w konkursie Miss Polonia 1930, w którym doszła do finału. Rozpoczęła także pracę w fabryce Fiata. Marzyła, żeby wyjść za mąż za bogatego mężczyznę. Tak też się stało. Po krótkiej znajomości poślubiła Gustawa Gettlicha, ale ich małżeństwo przetrwało zaledwie pół roku.
Dzielna z niej baba piekielnie
Niedługo później w Zakopanem Krystyna poznała drugiego męża, dyplomatę, pisarza i podróżnika Jerzego Giżyckiego. Wtedy też nawiązała kontakty z tatrzańskimi przemytnikami papierosów i alkoholu. Wykonując dla nich drobne zlecenia, poznała miejscowych górali, trasy i kryjówki, co kilka lat później bardzo jej się przydało.
Gdy wybuchła II wojna światowa, Krystyna i Jerzy mieszkali w Kenii. Byli już wówczas w separacji. Polka chciała aktywnie uczestniczyć w działaniach bojowych – nie jako sanitariuszka, ale tajna agentka. Wyruszyła więc do Wielkiej Brytanii, gdzie zgłosiła się do SOE (Kierownictwa Operacji Specjalnych). Jej pierwszym zadaniem miało być przemycanie materiałów propagandowych, szyfrów i tajnych planów z Budapesztu do Polski.
Czytaj także:
Malarz, tancerz, podrywacz i… złodziej roweru. Witold Pilecki jakiego nie znacie!
Krystyna przeszła więc mordercze szkolenia i została pierwszą agentką brytyjskich służb specjalnych. Podobno nie znosiła pistoletów. Wolała zabijać nożem, liną i… gołymi rękami. Na Węgry trafiła jako dziennikarka Christine Giżycka. W tajnej misji towarzyszył jej późniejszy ukochany, Andrzej Kowerski.
Wanda [pseudonim] musiała się podobać każdemu mężczyźnie, ale na szlaku kurierskim o tym się wcale nie myślało, traktowałem ją jak kolegę, z tym, że było z nią trochę kłopotu, bo nie mogła przecież chodzić po górach jak chłop. Ale dzielna była z niej baba piekielnie – Józef Krzeptowski.
Niestety, gdy Krystyna dotarła do Warszawy, została oskarżona o kolaborację z Niemcami. Nawiązała bowiem kontakt z tzw. Muszkieterami, wywiadowczą organizacją. Można by powiedzieć, że jej misja zakończyła się fiaskiem –w ojczyźnie groziła jej kara śmierci. Skarbek wywiozła jednak z Polski cenne materiały, m.in. mikrofilm pokazujący przygotowania wojsk niemieckich do ataku na ZSRR. To właśnie dzięki jej odwadze do Londynu dotarła wiadomość o planie „Barbarossa”.
Coctail party, gestapo i udawana gruźlica
W styczniu 1941 r. Krystyna i Andrzej zostali aresztowani przez gestapo. Jak Kowerski później wspominał:
Niebezpieczeństwo zawsze wyzwalało w Krysi adrenalinę, nie umiała bez niej żyć. To było jej całe szczęście. Pamiętam doskonale, jak podczas aresztowania w Budapeszcie miała minę, jakby szła na coctail party.
Skarbek wiedziała, że grozi im śmierć, ale nie poddała się tak łatwo. Zaczęła udawać, że źle się czuje, przegryzła język i poczekała, aż krew napełni jej usta. Potem symulowała ostre napady kaszlu, opluwając przy tym przesłuchującego ją oficera. Zapewniła go, że choruje na gruźlicę. Natychmiast zabrano ją na badania. Lekarz zauważył zwyrodnienia w jej płucach. Krystyna dobrze o tym wiedziała – były to pozostałości po chorobie nabytej podczas pracy w fabryce. Niemcy ze strachu przed gruźlicą wypuścili ją do domu.
Czytaj także:
Położna z Auschwitz. Historia kobiety, która przyjęła w obozie ponad 3 tys. porodów
Krystyna zmieniła tożsamość, w dokumentach odmłodziła się o 7 lat (stąd na jej nagrobku data urodzenia 1915) i w bagażniku samochodu przedostała się do Jugosławii. Potem uciekła do Turcji. W końcu otrzymała rozkaz wyjazdu do Kairu. Aby go wypełnić, musiała przedostać się przez Syrię, do której potrzebowała wizy. Szansę, że otrzyma ją agentka, były praktycznie równe zeru. Ale Krystyna nie byłaby sobą, gdyby nie powiedziała do Karwowskiego: „Spokojnie Kotku, dam sobie radę. Przecież konsul to też człowiek, a w dodatku mężczyzna i Francuz… Pójdę do niego i zobaczę, co da się zrobić”. Wróciła z wizami.
Jej metody rozwiązywania problemów były bardzo – powiedzmy sobie – kontrowersyjne. Jak to możliwe, że przy tylu kochankach nigdy nie zaszła w ciążę? Prawdopodobnie nosiła w macicy niezłośliwy nowotwór, który uczynił ją bezpłodną.
Jedna za wszystkich, wszyscy za jedną
W 1943 r. ukończyła kursy spadochronowe i radiotelegraficzne. W lipcu 1944 r. została zrzucona do Francji. W jednym z raportów po jej akcji napisano, że Krystyna „z dynamitem potrafi zrobić wszystko. No, może jedynie nie umie go zjeść”.
Choć wyznaczono nagrodę za jej głowę, Krystyna nie dawała za wygraną. Gdy dwaj bliscy jej agenci zostali aresztowani i skazani na śmierć, z hukiem wkroczyła do siedziby gestapo, oznajmiła, że jest agentką, siostrzenicą marszałka Montgomery’ego i zagroziła całemu personelowi więzienia zemstą. Następnego dnia wręczyła przestraszonemu Niemcowi łapówkę i wyszła z aresztu w towarzystwie kolegów.
Czytaj także:
Janka Lewandowska. Jedyna kobieta zamordowana w Katyniu
Kolejna brawurowa akcja? Proszę bardzo! Na francuskiej przełęczy Larche namówiła do dezercji ok. 2 tys. Polaków siłą wcielonych do Wermachtu. Podobno krzyczała przez megafon: „Ja i moi francuscy przyjaciele chcielibyśmy, żebyście zrzucili te mundury i walczyli przeciwko Niemcom. Ale nie możecie walczyć w ich mundurach, a innych niestety nie mamy! Musicie więc iść naprzód rozebrani do pasa!”. Po tych słowach żołnierze błyskawicznie się rozebrali i ruszyli za Krystyną, machając mundurami nad głową.
Krystyna – Bond i jego dziewczyna w jednym
W 1945 r. Skarbek została zdemobilizowana. Już nigdy nie wróciła do służby. Po wojnie nie mogła znaleźć pracy. Spotkała wówczas Iana Fleminga – autora powieści o Jamesie Bondzie. Zafascynowany nią pisarz nadał cechy Polki dziewczynie tajnego agenta, Vesper Lynd. Nawet imię bohaterki literackiej nie jest przypadkowe. Jerzy Skarbek nazywał bowiem małą Krysię „Vesperale – wieczorną gwiazdeczką”.
Skarbek pracowała jako pokojówka, sprzedawczyni i stewardesa na statkach. Na jednym z nich poznała Irlandczyka Dennisa George’a Muldowneya. Mężczyzna popadł w obsesję na jej punkcie. Śledził ją i nękał. Krystyna nie ukrywała przed przyjaciółmi, że boi się nieobliczalnego wielbiciela. Opowiedziała o nim mieszkającemu w Niemczech Andrzejowi Kowerskiemu. Agent obiecał jej pomóc. Podobno nawet miał zamiar się z nią ożenić. Nie zdążył.
Przed egzekucją na szubienicy Muldowney powiedział tylko: „Zabić to posiąść na zawsze”.