Wielodzietne rodziny w Polsce to blisko 3,5 mln osób – ponad 1,2 mln rodziców i ponad 2 mln dzieci. Co czwarte polskie dziecko wychowuje się w takiej rodzinie! Nie są więc one aż taką egzotyką, za jaką uchodzą.
Kim są rodzice wielodzietni? Jak to się stało, że przełamali mocno zakorzeniony (czy raczej: zabetonowany) stereotyp rodziny 2+2? Jakie mają problemy i jakie radości?
Wielodzietni to ile dzieci?
Kiedy się przyjrzeć dużym rodzinom, można odkryć sporo ciekawych rzeczy. Wiecie na przykład, od jak dawna w Polsce wielodzietność zaczyna się od trzeciego dziecka? Po raz pierwszy taka definicja prawna pojawiła się dopiero w 1991 r. – w ustawie o systemie oświaty.
Wielodzietne rodziny to patologia?
Niestety, doskonale miewa się u nas mit: dużo dzieci = patologia. Tu też warto popatrzeć na fakty. Badania nie potwierdzają, jakoby wielodzietność wiązała się z częstszym występowaniem takich problemów jak alkoholizm, przemoc czy nieporadność życiowa. Przeciwnie – wielodzietni są bardziej zaradni i bardziej zadowoleni ze swojego życia niż reszta społeczeństwa, częściej angażują się w działalność społeczną.
Jedyny problem, który faktycznie zdarza się im częściej, to tarapaty finansowe. Ale zapewne wynikają one z tego, że w większej rodzinie dochód dzieli się na więcej osób. Z badania Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” wynika, że wielodzietni rodzice zarabiają powyżej średniej krajowej. Od kilku lat sytuacja materialna wielu dużych rodzin (zwłaszcza tych naprawdę dużych) jest lepsza dzięki programowi 500+ (ostatnio 800+). Wprawdzie zapowiedź wprowadzenia tych zasiłków wywołała falę hejtu na wielodzietnych, ale sytuacja już się uspokoiła.
Czytaj także:
Wielodzietni rodzice na Instagramie. Profile, które pokochasz
Rodziny patchworkowe
Jeśli do negatywnych zjawisk społecznych zaliczymy niestabilność związków, to trzeba zauważyć, że choć przynosi ona wiele złych skutków społecznych, to czasem – paradoksalnie – sprzyja wielodzietności. Kiedy małżonkowie mający jedno albo dwoje dzieci rozstają się, to potem często co najmniej jedno z nich decyduje się na kolejne potomstwo z nowym partnerem. Co czwarta rodzina w Polsce wychowuje dzieci z poprzedniego związku.
Czytaj także:
Jak rozwodzą się Polacy?
Wiara sprzyja wielodzietności
Jednak większość rodzin wielodzietnych reprezentuje tradycyjny model. Związki rodziców wielodzietnych to małżeństwa sakramentalne (tylko 10% mieszka z partnerem bez żadnego ślubu – kościelnego czy cywilnego). Chyba nikt nie robił badań, które by pokazały korelację między wielodzietnością i religijnością, jednak wystarczy rozejrzeć się wśród znajomych albo pojechać na jakieś katolickie spotkanie, żeby się przekonać, że ludzie traktujący na serio swoją wiarę mają więcej dzieci niż agnostycy czy osoby, które praktykują rzadko.
Nieplanowana ciąża
Tylko nieliczni rodzice wielodzietni deklarują, że planowali mieć dużo dzieci. Marta Kowalczyk, która razem z mężem wychowuje sześć dziewczynek, tłumaczy to tak:
Kiedy przed ślubem czytaliśmy książkę o naturalnych metodach rozpoznawania płodności, śmialiśmy się z określenia „odłożyć poczęcie dziecka”. Wydawało nam się, że to taki świętoszkowaty i naiwny zamiennik określenia „nie chcemy ciąży”. Ale kiedy już byliśmy małżeństwem, właśnie takie było nasze doświadczenie – jeśli współżyjemy tylko w określone dni cyklu, to prędzej czy później zaczynamy się zastanawiać, dlaczego właściwie to robimy. Z jakiego powodu unikamy dziecka? Na jak długo? – opowiada.
Efekt był taki, że po odchowaniu kolejnych dzieci zaczynali myśleć o następnych. Poza tym dwie córki to były zupełne niespodzianki. Niełatwo było zreorganizować życie rodziny i zmienić plany, ale trudności minęły, a Marta i jej mąż uważają, że nieplanowane córki to najlepsze niespodzianki, jakie ich w życiu spotkały.
Czytaj także:
Do trzech razy sztuka, czyli co przyniosło mi trzecie dziecko
Wielodzietni – rodziny tradycyjne tylko w teorii
Prawie połowa wielodzietnych matek w Polsce pracuje zarobkowo. Socjolog Joanna Bukojemska, która kilka lat temu robiła badania wśród tych kobiet, uważa, że duże rodziny są tradycyjne głównie w teorii. Nawet jeśli mężczyzna jest jedyną osobą pracującą zawodowo, to angażuje się w wychowanie dzieci, sprzątanie i gotowanie.
Wielodzietne matki oczekują od mężów zaangażowania w obowiązki domowe, ale niechętnie rezygnują z monopolistycznej pozycji perfekcyjnej pani domu. Większość z nich czuje się też doceniana przez mężów – podsumowuje Bukojemska.
Negatywna reakcja dziadków na kolejne dziecko
Jedna liczba z badań dotyczących rodzin wielodzietnych mnie zaskoczyła. Połowa respondentów pytanych przez „Trzy Plus” powiedziała, że ważnym problemem są dla nich negatywne reakcje rodziców i teściów na wiadomość o kolejnym dziecku.
Z czego wynika fatalna postawa dziadków? Tu jesteśmy skazani na domysły. Z pewnością jest to m.in. efekt antynatalistycznych kampanii z czasów PRL. Ale można przypuszczać, że to też jeden z objawów syndromu postaborcyjnego, którym są dotknięte miliony Polaków – kobiet, które poddały się aborcji, i ich mężów, którzy je do tego namawiali. W czasach komunizmu od 1956 r. wykonywano – według różnych szacunków – od 300 do 800 tysięcy aborcji rocznie.
Czytaj także:
Czy faktycznie jesteśmy pro-life? Czasem mam wątpliwości
Wsparcie rodzin w życiu społecznym
Prezes Fundacji Mamy i Taty Marek Grabowski zauważa, że w ostatnich latach poprawia się klimat wokół rodzin wielodzietnych. To jednak ciągle za mało. Fundacja postuluje więc family mainstreaming. Chodzi o to, żeby wspieranie rodzin wprowadzić do wielu dziedzin życia społecznego, m.in. zrewidować procedury rozwodowe czy wprowadzić większe ulgi podatkowe na dzieci. „Gdyby udało się namówić każdą kobietę, żeby urodziła jeszcze co najmniej jedno dziecko, to już byłby sukces” – uważa Grabowski. Nie bardzo jest wyjście. „Jeśli nie zaczniemy mieć więcej dzieci, to możemy wyginąć za kilkadziesiąt lat” – szacuje Grabowski. W zasadzie teraz każda rodzina w Polsce powinna być wielodzietna, czyli mieć co najmniej troje dzieci.
Czytaj także:
Wprowadzamy modę na dużą rodzinę jako źródło szczęścia i spełnienia – mówi prezes ZDR3+