Prosta zabawa szybko otworzyła obce sobie osoby i sprowokowała do ciekawych dyskusji. Idąc za ciosem, Ola przygotowała podobną wersję dla swojej rodziny.Zlew pełen brudnych naczyń – czyli gra „Pytaki” od kuchni. Tak Ola Sulej rozpoczyna swoją prezentację na V Forum Przedsiębiorczych Mam. Uff, czyli będzie prawdziwie, myślę sobie. Nie o perfekcyjnej pani domu, ale o szczęśliwej mamie czwórki maluchów, która czasem chodzi zmęczona, niewyspana, bywa, że ma bałagan w domu, ale za to jej serce jest pełne marzeń, a ona ma odwagę za nimi podążać. Bo taka jest historia Oli. Zupełnie od podstaw wymyśliła i stworzyła grę, która sprzedała się w 23 000 egzemplarzy.
Nie miała nakładów finansowych (pieniądze na stworzenie gry pożyczała od rodziców) ani czasowych (była właśnie na urlopie macierzyńskim z trzecim dzieckiem). Miała za to pasję do rodziny i wielką potrzebę stworzenia czegoś ważnego dla innych. I to wystarczyło. Oto historia jej sukcesu.
Skąd się wzięły „Pytaki”
Ola, z wykształcenia polonistka, pewnego dnia została poproszona o przygotowanie spotkania dla mam w przedszkolu. Na kartkach napisała różne pytania, wrzuciła do woreczka i każdy kolejny uczestnik zabawy musiał na nie odpowiadać. Prosta zabawa szybko otworzyła obce sobie osoby i sprowokowała do ciekawych dyskusji. Idąc za ciosem Ola przygotowała podobną wersję dla swojej rodziny. Tu również gra dostarczyła wiele radości, a co więcej, każdy dowiedział się czegoś nowego o innych członkach rodziny. Skoro tak, to może warto zrobić kolejny krok?
I tak Ola namawiana przez przyjaciół i przy ich ogromnej pomocy przygotowała 100 egzemplarzy „Pytaków” na piknik parafialny. I tu kolejny sukces: wszystko się sprzedało.
Po pikniku zapada decyzja o stworzeniu profesjonalnej wersji gry i dystrybucji jej na większą skalę. Ola wie, że potrzebuje finansów. Decyduje się na pożyczenie środków od rodziców, choć oni do końca wielkiego sukcesu w tym projekcie nie widzą. Wspomina później, że pewnego dnia obudził ją sen, że nigdy tych pieniędzy nie odda.
Czytaj także:
Jak wychować szczęśliwe dziecko?
Ciężko pracuje nad każdym szczegółem swojego projektu. Wymyśla pytania i ogólną koncepcję gry, szuka odpowiednich elementów – woreczków, kostek, pudełek, czuwa nad pracą grafika. A to wszystko z córeczką przy piersi, bo paradoksalnie okazuje się, że karmiąc ma najwięcej czasu, by pracować przy komputerze czy wykonywać różne telefony.
Kiedy gra już jest prawie gotowa Ola zastanawia się, jak poinformować świat o swoim projekcie. Postanawia po prostu obdzwonić kolejne media i opowiedzieć im o „Pytakach”. I tu ogromne zaskoczenie, raczej wszyscy reagują bardzo pozytywnie i obejmują grę swoim patronatem.
Ola dopowiada, że kluczem do sukcesu był fakt, że gra była tak świeża, osobista, nie jakiś kolejny produkt masowy. I że to sama autorka dzwoniła do mediów. W podobny sposób Ola nawiązuje współpracę z księgarniami z całej Polski, gdzie będzie sprzedawać swoją grę.
Przedsiębiorcza mama
Prace nad grą trwają 3 miesiące. W tym czasie autorka śpi czasem po 5 godzin dziennie, ale wcale nie czuje zmęczenia – tak wiele radości daje jej praca nad projektem. We wszystkim kibicuje jej mąż, który nawet przejmuje część domowych obowiązków. Choć wiadomo, z niektórych rzeczy trzeba zrezygnować. Brudne naczynia mogą poczekać. Wszak podobno czysta kuchnia to głodna rodzina i żona bez pasji, a idealnie sprzątnięty dom świadczy o tym, że rodzice nie bawią się ze swoimi dziećmi.
W końcu z drukarni do Oli przychodzi pierwszy karton, w którym znajduje się ostateczna wersja „Pytaków” – to była ogromna radość i duma, wspomina autorka. Gra zostaje wysłana do księgarni i okazuje się, że dość szybko znika ze sklepowych półek.
Czytaj także:
7 sposobów na wieczór bez telewizora
Choć Ola występowała jako prelegentka na Forum Przedsiębiorczych Mam, na pytanie, czy sama jest przedsiębiorcza, na początku odruchowo zaprzecza. A po chwili zastanowienia tłumaczy:
– Moją pierwszą motywacją w tym projekcie było wspieranie rodzin i dawanie im czegoś dobrego i wartościowego. To jest moja pasja. Nawet razem z mężem skończyłam Studium Życia Rodzinnego. Patrzenie biznesowe na „Pytaki” pojawiło się dopiero dużo później. Pieniądze są efektem ubocznym tego projektu. Inspiracją dla mnie była również książka „Wizjonerskie organizacje”, która prezentowała kilka wielkich światowych przedsiębiorstw przynoszących ogromne dochody. Okazało się, że większość tych firm, jako pierwszy swój cel miało niesienie pomocy innym i robienie czegoś dobrego, sensownego. Pieniądze pojawiały się z czasem, przy okazji.
Zatem odpowiadając raz jeszcze, chyba jednak jestem przedsiębiorcza. Metodą małych kroków stworzyłam grę, która pomaga wielu rodzinom, a przy okazji zarobiłam jakieś pieniądze. Ba, co więcej dalej je zarabiam w sposób zupełnie pasywny. A to chyba nawet jest jakiś wyższy stopień przedsiębiorczości – śmieje się autorka. – Ale dla mnie najważniejsze jest poczucie, że ciągle uczestniczę w czymś dobrym. Dostaję wiele informacji zwrotnych, że niemal z każdej rozgrywki „Pytaków” rodziny biorą dla siebie coś wartościowego.
Mam przeświadczenie, że to nie jest tak, że ja stworzyłam jakąś genialną grę. Zrealizowałam coś, co ktoś inny równie dobrze mógł zrobić, bo pomysł jest banalnie prosty. Ja po prostu dałam się Panu Bogu przeprowadzić przez jakiś wspaniały proces. Od samego początku „Pytaki” były częścią zarówno modlitwy mojej osobistej, jak i całej naszej rodziny – mówi..
Cudownym podsumowaniem historii Oli był ostatni slajd, jaki zaprezentowała na Forum. Pojawił się tam fragment wypracowania jej najstarszej córki, która miała opowiedzieć coś o swojej rodzinie. I już w pierwszym zdaniu chwali się, że jej mama stworzyła grę „Pytaki”.
Czytaj także:
1, 2, 3 – próba dźwięku! Świat muzyki w świecie zabawy