Zakaz tzw. „współżycia przedmałżeńskiego” brzmi coraz dziwniej, coraz mniej zrozumiale. Jednak to nauczanie, które Kościół nieprzerwanie i uparcie kieruje do nas w kolejnych epokach, ma głęboko ludzki sens.
Z seksem do ślubu
Kościół uparcie powtarza swoje, ale wielu młodych ludzi nie widzi w tym żadnego sensu. Czy w dzisiejszych czasach potrafimy jeszcze wyjaśnić powody nakazu czystości przedmałżeńskiej i przekonać, że jej zachowanie przynosi korzyści? Spróbujmy. Dla przekonanych i nieprzekonanych.
Chłopak i dziewczyna poznają się, zakochują, marzą o wspólnym życiu i może nawet postanawiają, że pewnego dnia staną przed ołtarzem. Do dnia, w którym wstąpią w związek małżeński, oczywiście o ile nie zmienią zdania, dzieli ich pewien dłuższy lub krótszy czas. Jak powinni przeżywać ten szczególny okres, jakim jest narzeczeństwo? Dominująca obecnie mentalność za absolutnie normalne uznaje, że zachowują się tak, jakby już byli małżeństwem.
Read more:
Podpisaliśmy umowę o zachowaniu czystości przedmałżeńskiej. Pomyślałem: „Ona znowu zaczyna…”
Czego innego uczy Kościół, według którego dopiero ślub uprawnia do współżycia. Mamy tutaj do czynienia z bardzo ostrym starciem powszechnego przekonania współczesnego świata i nauczania Kościoła. Zakaz tzw. „współżycia przedmałżeńskiego” brzmi coraz dziwniej, coraz mniej zrozumiale, do tego stopnia, że zniechęcenie zdaje się dopadać nawet duszpasterzy. Coraz częściej można usłyszeć narzekania proboszczów: „Zniechęcać narzeczonych do współżycia przed ślubem? Niby jak? Nie ma sensu nawet próbować i tak nic nie rozumieją”.
Co powinniśmy robić?
To nauczanie, które Kościół nieprzerwanie i uparcie kieruje do nas w kolejnych epokach, ma głęboko ludzki sens. Trzeba pomóc ludziom zrozumieć, że nie chodzi o zawzięty moralizm – „masz robić tak i już, bo ja ci tak każę” – ani o narzucenie narzeczonym umartwienia dla samego umartwienia, ani też o czysto formalny nakaz pozbawiony racjonalnych podstaw.
Wszelkie prawdy moralne przekazywane przez Kościół mają głęboki sens antropologiczny i nie inaczej jest z czystością pozamałżeńską. Kościół proponuje ją, ponieważ „robi człowiekowi dobrze”, szanuje jego najskrytsze ja, pomaga mu do głębi zrozumieć istotę małżeństwa.
Read more:
Zakochani na wyjeździe. Co robić, by nie kusić losu?
Spróbujmy zatem wskazać pewne „ludzkie” argumenty, które mogą pomóc otworzyć oczy na piękno tego poświęcenia oczekiwanego od narzeczonych i wszystkich tych, którzy nie żyją w małżeństwie. Niech to będzie coś w rodzaju ściągi, która pokaże, że dobro, o którym uczą „papież i księża”, w ostatecznym rozrachunku po prostu się człowiekowi opłaca. I że seks przedmałżeński jest w gruncie rzeczy „antymałżeński”.
9 powodów, dlaczego z seksem warto czekać do ślubu:
A przecież każdy katolik ma obowiązek proponować prawdę także tym braciom i siostrom, głosić miłosierdzie i Boże przebaczenie i przypominać o skuteczności narzędzi, jakie daje nam do dyspozycji Kościół, byśmy mogli zaczynać od nowa.
Odpowiedzią na zawrót głowy, jaki odczuwa współczesny młody człowiek, kiedy słyszy o czystości przedmałżeńskiej, może być głęboko ludzkie pytanie apostołów zdumionych „nieustępliwością” Nauczyciela: „Któż więc może się zbawić?” i odpowiedź Jezusa: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19, 25-26).
Read more:
W seksie nie musisz być szyty na miarę
Read more:
Randki bez seksu: sztuka okazywania czułości