Natalia Niemen prezentuje drugi singiel z najnowszej solowej płyty „Niemen mniej znany”. „Począwszy od Kaina” śpiewa w duecie z Krzysztofem Zalewskim.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Tak jak wszystkie dzieła Czesława Niemena stanowią integralną całość, doskonały mariaż dźwięku ze słowem, gdzie zarówno muzyka i poezja trwają na tym samym piedestale, tak i utwór „Począwszy od Kaina” nie odstępuje od tej łatwej do zaobserwowania przez inteligentnego słuchacza reguły.
Czesław Niemen mniej znany
„Począwszy od Kaina” to doskonała piosenka, która łączy w sobie walory komercyjne z artystycznymi. W dobie, kiedy każdy showman jest zaliczany do grona artystów, bardzo ważne jest uściślenie, co stanowi wartość artystyczną, a co czysto komercyjną. Jedynie mistrzom udaje się pożenić te dwa aspekty, jeżeli tylko uznają to za potrzebne.
Utwór jest bardzo ciekawy pod względem olbrzymiego dysonansu, jakim jest całkowita rozbieżność tekstu z nastrojem, który serwuje nam warstwa muzyczna. „Począwszy od Kaina” przy pomocy harmonii, melodyki i rytmu wyzwala uczucia szczęścia, radości i pogodnego rozluźnienia. To świetna piosenka w anglosaskim stylu, przywołująca skojarzenia chociażby z „Shaking the tree” Petera Gabriela. Tempo średnie, z akcentacją „na dwa”, który to zabieg ilustruje jakby chód – powolny, acz ciężko krokowy. Innymi słowy – utwór cały czas „idzie” do przodu.
Czytaj także:
Niemen mniej znany… Córka odkrywa twórczość ojca na nowo
Jest to jedna z niewielu kompozycji mojego taty występująca w tonacji dur, a jedyna taka na płycie „Niemen mniej znany”. Charakterystyczne, proste i pogodne riffy wygrywane przez saksofon (Piotr Baron) i gitarę (Adam Szewczyk) powtarzające się w obrębie całego utworu są niczym główny ścieg na całej materii bogatej w piękne ornamenty tapety w stylu secesji. Ten „main theme” jest łącznikiem pomiędzy wokalnymi częściami utworu. Linia melodyczna w zwrotkach jest tak napisana, że aż się prosi ją wyśpiewać z iberyjską, wykrzyczaną, godną emocjonalnych pieśniarzy flamenco swadą.
Historii koniec…
Przyjrzyjmy się samemu wierszowi. Przekaz warstwy tekstowej jest bardzo smutny. Tchnie gorzką prawdą o rodzaju ludzkim. Jest zawoalowanym opisem niewidocznych gołym okiem, a mających znaczny wpływ na nasze społeczeństwo faktów. Autor nie pozostawia nas z cieniem złudzeń, iż będzie na świecie lepiej. Czesław Niemen podkreśla, że będzie tylko gorzej. Rzekłabym, iż jest to proroczy zapis tego, co się już na naszym łez padole dzieje: „Historii koniec, zostaje nam margines – totalnej klęski przodkowie nie doznali – my w samobójstwie będziemy doskonali” kończy ów miły dla ucha, przebojowy numer mój tata. Świat stacza się w otchłań pomimo szaleńczej szamotaniny człowieka, by było lepiej i zdajemy się nie mieć na to w ogóle wpływu.
Czytaj także:
Natalia Niemen: Dla mnie mój ojciec jest głównie poetą, a potem kompozytorem
Moją wizją było przekazać ten tekst w tandemie z jakimś dobrze i emocjonalnie krzyczącym mężczyzną. Myślałam o kilku. Pozwolę sobie nie wymieniać nazwisk. Pierwszy, o którym pomyślałam, wyjątkowy wokalista, legenda i mistrz od dekad idący własną drogą, już dawno mi powiedział, że nie będzie nigdy śpiewał nic Niemena, gdyż byłoby to dla niego niemalże jak świętokradztwo. W związku z tym, nawet do niego nie dzwoniłam z propozycją płytowego duetu.
Dlaczego Krzysztof Zalewski?
Drugi, tym razem młody, zdolny bardzo się ucieszył z propozycji, lecz summa summarum jakieś zapisy w jego kontrakcie nie pozwoliły mu stać się częścią interpretacji tej piosenki. Kolejny nie odbierał telefonu przez tydzień, a jak oddzwonił, było już po sprawie. Byłam bowiem po rozmowie z Krzyśkiem Zalewskim oraz po wyborze przez niego tonacji tej części zwrotek, które miał śpiewać. Chłopcy z zespołu nagrali w studiu podkład „Począwszy od Kaina” z odpowiednią transpozycją do tonacji dogodnej dla Krzyśka. Kiedy wpadłam na pomysł z kandydaturą Krzysia okazało się, że nasz ówczesny producent, Marcin Bors, bardzo dobrze znał się z Zalewskim, dzięki czemu szybko i łatwo weszłam w posiadanie jego numeru telefonu.
Krzysztof ujął mnie tym, że obok talentu, naturalności, artyzmu i oryginalności od razu odebrał telefon oraz tym, że komunikacja z nim i współpraca okazała się bardzo łatwa i przyjemna. Jest to człowiek bijący na głowę ilością talentów i twórczym podejściem większość gwiazd, a pozbawiony jest „gwiazdorki”, tak charakterystycznego dla większości znanych wykonawców skupienia na sobie i budowania wokół siebie aury niedostępności. Wybór Krzysia do wspólnego wykonania „Począwszy od Kaina” był zatem strzałem w dziesiątkę.
Mam nadzieję, iż „Począwszy od Kaina” przyniesie Państwu wiele pozytywnych, konstruktywnych i głębokich doznań i pobudzi do owocnych przemyśleń. W czasach, kiedy od muzyki, poezji, sztuki bardziej liczy się show i tani popis, takie utwory jak „Począwszy od Kaina” są niczym perły godne skupienia nań uwagi.