W pani Annie Irakijka w zaawansowanej ciąży przywołała wspomnienia. Przypomniała sobie troskę i wsparcie najbliższych, kiedy sama spodziewała się dziecka, i stwierdziła, że nie zgadza się na taką niesprawiedliwość.Pani Anna z podwarszawskich Łomianek pomaganie ma we krwi. Jak mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski, żyje dzięki temu, że w czasie wojny pewien młynarz ocalił jej babcię z transportu, oddając za nią połowę zapasów mąki, i narażając w ten sposób życie nie tylko swoje, ale też swoich najbliższych.
Pałeczkę wdzięczności i pomagania innym w następnym pokoleniu przejął jej tata, który służył w siłach pokojowych ONZ, a kiedy przeszedł na emeryturę, otworzył fundację pomagającą wdowom po poległych na misjach pokojowych żołnierzach.
Kiedy więc pani Anna przeczytała na stronie inicjatywy „Chlebem i solą” o sytuacji młodego małżeństwa z Bagdadu, postanowiła użyczyć im mieszkania po babci, które początkowo planowała komuś wynająć.
Sumienie nie pozwoliłoby jej spokojnie zasnąć, gdyby przeszła obok nich obojętnie. „Ryzykowałabym to, że przestanę być człowiekiem, bo przestanę zwracać uwagę na innych, a wtedy nie ma sensu żyć” – mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski.
Czytaj także:
Korytarze humanitarne. Czym tak naprawdę są?
Awjana i Noor są młodym małżeństwem, trafili do obozu dla uchodźców w Dębaku, bo po pierwsze – Noor pracował jako hydraulik dla amerykańskiego wojska – za to wydano na niego wyrok śmierci, a po drugie – są chrześcijanami, za co byli w swoim kraju prześladowani. Musieli uciekać. Awjana była w ciąży, co jeszcze bardziej komplikowało ich sytuację.
A w pani Annie kobieta w zaawansowanej ciąży przywołała wspomnienia. Przypomniała sobie troskę i wsparcie najbliższych, kiedy sama spodziewała się dziecka, i stwierdziła, że nie zgadza się na taką niesprawiedliwość.
I tak młode małżeństwo znalazło bezpieczny kąt w Łomiankach.
Sąsiedzi, w większości starsi ludzie, wbrew społecznym stereotypom, na ich obecność zareagowali bardzo dobrze.
Włączyli się także w pomoc – jedni pomogli założyć Internet, by Awjana i Noor mogli się skontaktować z rodziną, inni zaoferowali pomoc w odbieraniu listów, gdy małżeństwo nie miało jeszcze klucza do skrzynki, a czekało na ważne dokumenty z urzędu, inni oddali pralkę, jeszcze inni pomogli skompletować wyprawkę dla dziecka. Pani Anna mówi, że nie wyczuła żadnej niechęci, a wręcz przeciwnie – serdeczność i chęć pomocy.
Czytaj także:
6 tysięcy składanych domów dla uchodźców w Iraku
Awjana i Noor powoli urządzają swój nowy świat w Polsce. Pierwszą rzeczą, jaką zrobili w nowym mieszkaniu było powieszenie na ścianach obrazów z wizerunkami Jezusa, Maryi i świętych. Mówią, że cieszą się, że trafili do kraju chrześcijan i mogą być wśród ludzi tej samej wiary, tam, gdzie obecny jest Jezus. Poznali już lokalny kościół, do którego regularnie chodzą na mszę. Swojemu synowi dali na imię Christian.
Sytuacja finansowa rodziny jest nadal trudna. Starają się o status uchodźcy. Chcą znaleźć pracę, ale legalnie będą mogli to zrobić dopiero za 4 miesiące. Wg polskiego prawa nie można podjąć pracy przez pierwsze pół roku od rozpoczęcia procedury o status uchodźcy.
Ich historia nie jest wyjątkiem. Uchodźcy i osoby ubiegające się o ochronę międzynarodową bardzo często znajdują się w trudnej sytuacji mieszkaniowej.
Czekając na decyzję o ochronie, mają do wyboru mieszkanie w przepełnionych ośrodkach albo maksymalnie 750 zł miesięcznego zasiłku i zorganizowanie sobie na własną rękę mieszkania poza ośrodkiem.
Wielu z nich nie ma żadnych oszczędności i prawa do pracy (uzyskuje się je dopiero po 6 miesiącach w Polsce). Jeśli więc macie w domu wolny pokój, który chcielibyście za niewielki czynsz wynająć uchodźcy lub osobie starającej się o status uchodźcy, zgłoście się do Refugees Welcome Polska.
Korzystałam z wywiadu, który ukazał się na stronie Wirtualnej Polski i z materiałów inicjatywy „Chlebem i solą”.
Czytaj także:
Problem z uchodźcami. Co na ten temat mówi Biblia?