separateurCreated with Sketch.

Mój mąż nigdy o tym nie pamięta!

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Badania socjologiczno-psychologiczne wykazały, że pary w długotrwałych związkach, rozwijają pamięć wspólną, tak zwane współdzielenie pamięci.

Lubię słuchać, jak mój mąż opowiada nowo poznanym znajomym, jak się poznaliśmy. Tym bardziej, że nasze pierwsze spotkanie datuję na rok później, niż rzeczywiście do niego doszło. Przede wszystkim dlatego, że tego prawdziwie pierwszego właściwie nie pamiętam. Kojarzę jak przez mgłę w co byłam ubrana i że był z nami mój brat i kolega, ale to mój luby pamięta datę i to, o czym rozmawialiśmy. Dużo lepiej pamiętam nasz wspólny rejs po Mazurach. Zostaliśmy oddelegowani, by razem zrobić coś na obiad i chyba nie trzymaliśmy się instrukcji z opakowania, bo nie wyszło nam ugotowanie makaronu…
Teraz właściwie jest podobnie. Mój mąż zna dokładne daty Powstań Śląskich, ale nie pamięta gdzie trzymamy w domu nożyczki i taśmę klejącą. Nieustannie zaskakuje go, że wiem od kogo dostaliśmy tę czerwoną sukienkę czy buty dla dzieci, podczas gdy on nie rozpoznaje nawet, które ubrania należą do której z naszych córek. Wie za to lepiej niż ja, gdzie odłożyłam klucze do domu, portfel, okulary i ładowarkę, do której z resztą to on podłącza mój telefon, gdy jest bliski rozładowania.
I wiecie co, okazuje się, że to zjawisko ma swoją własną naukową nazwę i uzasadnienie! Badania socjologiczno-psychologiczne wykazały, że pary w długotrwałych związkach, rozwijają pamięć wspólną, tak zwane współdzielenie pamięci. Oczywiście im dłużej trwa związek, tym ten system połączeń jest większy, a zaufanie do pamięci ukochanej osoby rośnie.
Co ciekawe, z biegiem czasu zaczynamy polegać na relacji naszego partnera nie tylko co do wspólnie przeżytych wydarzeń, ale również naszych własnych. I to nie koniec rewelacji, bo równie zaskakujące może wydać się to, że im bliżej para jest ze sobą intymnie związana, tym zapamiętuje wspólnie więcej szczegółów. 
Z drugiej strony dzielenie pamięcią nie wydaje się tak niezwykłym zjawiskiem, gdy pomyślimy o tym w kontekście obowiązków domowych. Po kilku latach małżeństwa zazwyczaj mamy już w podziale zadań rutynę i ta rutyna właśnie opiera się na podobnym systemie.
Dzielimy się listą spraw do zrobienia, by nie musieć myśleć o wszystkim, by się nie dublować, by działać sprawniej i lepiej. I tak ja pamiętam o zakupach, ale nie mam pojęcia, kiedy wypada kolejny przegląd samochodu, nigdy też nie planowałam wizyty w myjni. Będąc w związku uzupełniamy się jak puzzle i każde z nas, mimo wielu wspólnych działań, w pewnych dziedzinach się specjalizuje. Tak więc w zupełnie naturalny sposób przejmujemy pewne obszary, dzieląc się i uzupełniając nasze zdolności społeczne, zarządzanie czy umiejętności.
Jeszcze prościej mówiąc: z całej tej niekończącej się listy spraw do ogarnięcia w małżeństwie, pracy i rodzinie, by nasz system operacyjny w głowie się nie przegrzał, robimy dwie komplementarne listy, dzięki którym cały ten interes się kręci. Naukowcy potwierdzają, że jego częścią jest też podzielenie się pamięcią.
Nieźle, prawda? Jesteśmy więc w związkach nie tylko swoją podporą, ale też chodzącym „dyskiem zewnętrznym”, a nasze bazy danych dopiero połączone tworzą solidne archiwum. Chyba, że chodzi o zapamiętanie dat urodzin i imienin naszych przyjaciół i rodziny. Tego niestety, w naszym domu nie wpisało na swoją listę żadne z nas…
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.