separateurCreated with Sketch.

Kto przytuli niechciane dzieci?

HALINA CZAJKOWSKA

Wolontariuszka Halina Czajkowska z podopiecznym ośrodka.

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 18.05.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Jest takie miejsce, gdzie możesz śpiewać, nawet jeśli słoń nadepnął ci na ucho, i gdzie nie musisz nic mieć, żeby ofiarować bardzo dużo. Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku szuka wolontariuszy.Od 27 do 31 grudnia przypominamy dziesięć tekstów (tak, tak, dwa dziennie), które w 2017 roku najbardziej Wam się podobały. Ten zajął w rankingu miejsce 10, ale przede wszystkim wywołał niesamowite poruszenie wśród naszych Czytelników, bo telefony w Interwencyjnym Ośrodku Preadopcyjnym po prostu się urywały…

Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny w Otwocku. Tu trafiają maleńkie dzieci, których nikt nie chce. Niektóre przyjechały prosto z porodówek albo z Okien Życia, zostawione tam przez matki. Inne przywiozła policja z domów, w których trwały libacje alkoholowe. Zanim znajdą dom, spędzają tu od kilku dni do roku. W tym czasie potrzebują nie tylko jedzenia, łóżeczka i czystych pieluch, ale także tego, żeby ktoś je przytulił i pobawił się z nimi. Fundacja Rodzin Adopcyjnych, która prowadzi ośrodek, szuka wolontariuszy, którzy mogliby ofiarować maluchom trochę czasu i miłości.

6:20

Pracownicy ośrodka – na jednej zmianie jest zwykle pięć albo sześć osób – uwijają się jak w ukropie. Dwadzieścioro maluchów trzeba ubrać, nakarmić, przewinąć, wykąpać, zważyć, podać lekarstwa… Większość dzieci ma poważne problemy ze zdrowiem. Wiele urodziło się z FAS, czyli Alkoholowym Zespołem Płodowym, bo ich matki piły w ciąży. Potrzebują więc konsultacji lekarskich, a często czasem również rehabilitacji, zabiegów, operacji.

Do niektórych dzieci ktoś przychodzi. W najlepszej sytuacji są te dzieciaki, które czekają na adopcję (niestety, procedura prawna trwa co najmniej sześć tygodni). Ludzie, którzy zamierzają zostać rodziną adopcyjną albo zastępczą, mogą je w tym czasie odwiedzać. Zdarza się również, że matka, która zostawiła dziecko w szpitalu, jeszcze się waha, czy zrzec się praw rodzicielskich. Gośćmi ośrodka bywają też rodzice, którym odebrano dzieci z powodu patologicznej sytuacji. Jeśli rozpoczną terapię i dobrze rokują, mogą je odzyskać. Niestety, są tu też dzieci, do których zupełnie nikt nie przychodzi.



Czytaj także:
Rodzice Marysi: Adopcja to nie “osiągnięcie”. To miłość [reportaż]

Boję się

Niemowlę, które wychowuje się w rodzinie, uwielbia noszenie, podrzucanie i inne akrobacje na rękach dorosłych. „Ośrodkowe” maluchy reagują niepokojem na każde wyjęcie z łóżeczka – bo mają do tego znacznie mniej okazji. A przecież potrzebują tego co najmniej tak samo, jak inne dzieci. Dzisiaj wiemy coraz więcej, jak ważne dla fizycznego i emocjonalnego rozwoju dzieci są takie zwykłe czynności jak przytulanie i kołysanie.

„Nasz ośrodek to miejsce, w którym można fałszować” – mówi Halina Czajkowska, który od kilku miesięcy jest wolontariuszką w IOP. Nieważne, czy ktoś umie śpiewać – ważne, czy chce pośpiewać maluchom. Dostaje pod opiekę jedno, najwyżej dwoje dzieci. Chodzi o to, żeby dziecko nie było „przechodnie”, tylko miało do czynienia z jedną osobą, którą zna i która nauczy się odgadywać jego potrzeby. Najlepiej, żeby wolontariusz przychodził regularnie.



Czytaj także:
Tulić, tulić i jeszcze raz tulić. To bardzo ważne zadanie pracowników ośrodka preadopcyjnego Tuli Luli

Tu nie ma łatwych sytuacji

„To jest bardzo trudne, czasem ekstremalnie trudne – przyznaje Halina Czajkowska. – Ale wiem, że nawet jeśli dziecko znajdzie kochających rodziców, to uwaga i miłość, które mogę mu teraz ofiarować, będzie miała wielkie znaczenie dla całego jego życia, które przecież nie jest takie, jakie powinno być”. Przychodząc do IOP myślała, że może tym dzieciom dużo dać. Teraz uważa, że sama dostała znacznie więcej: „Dzisiaj na wiele rzeczy, które kiedyś były dla mnie problemami, patrzę po prostu jako na sprawy za załatwienia. Nauczyłam się też sporo na temat zaufania do Pana Boga”.

Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny ma wiele potrzeb. Fundacja, która je prowadzi, w dużej mierze bazuje na ofiarności dobrych ludzi. Potrzebne są pieniądze na diagnostykę, rehabilitację i leczenie dzieci. No i na to wszystko, czego potrzebują maluchy: mleko, pieluchy, ubrania, wózki itd. Jeśli ktoś nie czuje się emocjonalnie gotowy, by opiekować się cudzym dzieckiem, może np. pomóc w pracach porządkowych, zrobić zbiórkę albo obsługiwać profil ośrodka na Facebooku.

Jeśli chcesz wesprzeć działania ośrodka, zgłoś się:

Interwencyjny Ośrodek Preadopcyjny
ul. Batorego 44,
05-400 Otwock,
tel/fax: (0 22) 779 48 38,
ipo@adopcja.org.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.