Nie wiem, czy jestem najlepszym kandydatem, żeby mówić o relacjach mężczyzn i kobiet. Więcej: obawiam się, że narażam Państwa na rozczarowanie.Po pierwsze: w formule, którą zaproponowano, mężczyzna ma odpowiadać na pytania kobiet. Otrzymałem ich kilkanaście i doszedłem do wniosku, że jestem kobietą przynajmniej w połowie.
Po drugie: Aleteia to portal katolicki, a ja katolicki tylko bywam. Pielęgnuję w sobie przekonanie, że nie dzieli nas wcale tak dużo; że mężczyźni i kobiety nie różnią się znacząco. Nie mam pewności, czy w tym miejscu takie przekonanie przystoi?
Wytłumaczę na przykładach:
1. „Dlaczego mężczyźni uważają, że są lepszymi kierowcami?” Nie tylko nie uważam, ale od dwunastu lat i bez efektu staram się o prawo jazdy. Jestem więcej niż pewien, że źródło mojej porażki tkwi w tym, że nie trafiłem na instruktora – kobietę. Mężczyźni w kontaktach z innymi mężczyznami wchodzą w tryb „rywalizuj albo zgiń”. Kiedy więc mój instruktor wygraża innym kierowcom (na przykład tym, którym zajeżdżam drogę) on rywalizuje, a ja chcę umrzeć. Po dwudziestu minutach myślę o nim jak najgorzej, po trzydziestu ze wzajemnością.
2. „Dlaczego mężczyźni nie okazują uczuć?”. Jacek Santorski powiedział mi, że sztuka mądrego życia polega na tym, żeby pozwalać sobie na wszystkie uczucia. Trzymam się tego, bo to zdanie – koło ratunkowe. Oczywiście, ważna jest miara i ciąg dalszy, ale poczucie miary oddziela ludzi dorosłych od dzieci, a nie mężczyzn od kobiet. Trudno w nieskończoność rozpaczać po przegranej w ważnym konkursie (zdarzyło mi się ostatnio), ale dlaczego nie powiedzieć bliskiej osobie: „Trochę mi przykro”. Niewyrażone uczucia wracają, więc jeśli dzisiaj nie powiem „trochę mi przykro”, to jutro rzucę telefonem o ścianę. Szkoda telefonu, ściany i życia. I jeszcze bliskość, która jest nam potrzebna jak tlen. Mężczyźni jej unikają, tymczasem dla mnie każdy, kto boi się przytulić, jest podejrzany.
3. „Dlaczego mężczyźni uważają, że sprzątanie nie jest męskie?”. Tu nie będę stał okoniem, bo zgadzam się, że sprzątanie nie jest męskie. Nie jest też kobiece, bo sprzątanie – co do zasady – uważam za nieludzkie. To, że porządek nie utrzymuje się sam, jest daleko idącym deficytem wszechświata.
Oczywiście, są rzeczy, które nas różnią i nawet ja, który lubi swoją wewnętrzną kobietę, muszę to przyznać. W moim organizmie trudno o nadmiar estrogenu, w ciałach moich koleżanek jest go sporo. Ale umówmy się – świat nie kończy się na estrogenie.
PS. Mimo obaw – bo naprawdę nie wiem, czy jestem najlepszym autorem dla tej kolumny – cieszę się, że będziemy mogli spotykać się regularnie. Za dwa tygodnie chciałbym więcej o stereotypie mężczyzny-kierowcy, więc jeśli mają państwo swoje doświadczenia, bardzo proszę o wiadomość: konrad@haloziemia.pl
Czytaj także:
Konrad Kruczkowski: Nie chcę być tatą na pokaz [wywiad]