Kilka metrów ode mnie pewien młody mężczyzna miał napad padaczkowy. Z jednej strony wszyscy szybko zorientowali się, co się dzieje, z drugiej każdy patrzył na każdego w nadziei, że inna osoba zareaguje fachową pomocą. Większość z nas poznała w szkole główne zasady udzielania pierwszej pomocy. Wiemy np. że przy samodzielnym wykonywaniu sztucznego oddychania należy wykonać 30 ucisków i 2 wdechy. Pamiętamy zapewne również, jak ułożyć poszkodowanego w pozycji bocznej ustalonej.
A co, jeżeli przyjdzie nam użyć tej wiedzy w praktyce? Czy na pewno potrafimy udzielić pierwszej pomocy? To nie takie proste. Przede wszystkim pojawiają się wtedy niezwykle silne emocje, tj. panika i strach oraz szereg rozpraszających nas czynników zewnętrznych.
Czytaj także:
Ratownik do zadań specjalnych
Doskonale przekonałem się o tym kilka lat temu, kiedy spędzałem letnie popołudnie w bibliotece. Było tam dość tłoczno – dało się wyczuć, że część studentów przygotowuje swoje prace magisterskie na obrony w terminie wrześniowym. Gdy doczekałem się już na swoją kolej do komputera, nagle usłyszałem głośny huk. Okazało się, że kilka metrów ode mnie pewien młody mężczyzna miał napad padaczkowy. Z jednej strony wszyscy szybko zorientowali się, co się dzieje (w tym pomieszczeniu było kilkanaście osób). Ale z drugiej każdy patrzył na każdego w nadziei, że inna osoba zareaguje fachową pomocą.
Tak się nie stało. Po kilku sekundach, dość nieudolnie, postanowiłem z inną przerażoną osobą jakoś zareagować i podłożyliśmy ręce pod głowę osoby z napadem, aby nie powstała żadna rana na głowie (dodatkowo myślałem, że to prawdopodobnie pomoże w oddychaniu). I w sumie na tym nasza wiedza się skończyła. Następnie, gdy okazało się, że to może być czynność dla jednej osoby, pobiegłem zawiadomić bibliotekarza o wydarzeniu. Wszystko skończyło się dobrze. Ale po wszystkim byłem na siebie bardzo zły. Nie byłem właściwie przygotowany na taką sytuację: emocjonalnie i merytorycznie. Zresztą nie ja jeden – biorąc pod uwagę reakcje innych osób tam zgromadzonych.
Szok, brak świadomości, co dokładnie należy robić, obawa, że komuś się zaszkodzi zamiast pomóc – to tylko kilka barier powstrzymujących nas od działania w tego typu sytuacjach. Jak dokładnie powinienem się zachować? To tłumaczy Kuba Sienkiewicz, znany głównie ze swojej kariery wokalnej, ale również i lekarz.
Tak, wiem, ten film nie będzie miał szans na Oscara. Gra aktorska, scenografia, muzyka to nie są jego wielkie atuty. Ale w sytuacji kryzysowej, żałuje się, że do takich filmów edukacyjnych podchodziło się najczęściej ze zbyt dużą rezerwą.
Jako dziecko byłem też świadkiem zawału serca. Miało to miejsce w autokarze, gdy jechałem na grupową wycieczkę nad morze. Ten obraz na zawsze zapisał się w mojej głowie. Mam przed oczami również widok wielu dorosłych, którzy kompletnie nie wiedzieli, co należy robić. Później, już na studiach, zadałem na jednym z kursów pytanie o to, co powinno się zrobić, gdy podejrzewamy u kogoś atak serca. Chciałem w końcu poznać odpowiedź na męczące mnie od lat pytanie. W tym przypadku nasze pole działania jest dość ograniczone.
Kolejnym relatywnie częstym wypadkiem jest zadławienie. W przypadku osób dorosłych pomóc możemy poprzez naprzemienne wykonywanie dwóch czynności: uderzenie pochylonej osoby w okolicę międzyłopatkową oraz uciskanie nadbrzusza (jedną rękę należy zwinąć w pięść i objąć ją drugą ręką, a następnie mocno uciskać w połowie odcinka między pępkiem a zakończeniem mostka). A jak zareagować w przypadku małych dzieci?
Na szczęście możemy znaleźć w sieci wiele programów edukacyjnych w zakresie pierwszej pomocy. Warto poświęcić czas, aby się lepiej przygotować, gdy nadejdzie czas próby. Oczywiście, nadal możemy narzekać na grę aktorską czy scenografię tych produkcji. W takim przypadku można jednak poszukać filmików z bardziej wyrafinowaną fabułą. Jak ten brytyjski z postaciami z głośnego filmu kryminalno-komediowego „Przekręt”.
https://www.youtube.com/watch?v=NubYJoP7Nf4