Księża początkowo nosili ubrania typowe dla swoich czasów i tylko, gdy zakładali szaty kapłańskie, aby odprawić mszę świętą, wyglądali inaczej.
Z biegiem czasu zmieniała się moda, a duchowieństwo, zamiast nadążać za resztą świata w tej dziedzinie, zachowało dawny sposób ubierania się. W XII i XIII w. kapłani przyjęli rzymską sutannę jako zwykłą odzież, która odróżniała ich od świeckich. Wkrótce po tej decyzji Kościół wprowadził kolejne regulacje, które wymagały, aby kapłani nosili charakterystyczny strój.
Początkowo sutanna składała się tylko z szaty przypominającej kontusz przewiązany w talii szarfą i nie miała białego kołnierza (koloratki), który znamy dzisiaj. Kolor sutanny określono dużo później i prawdopodobnie wynikał on z łatwiejszej dostępności czarnego barwnika.
Historycznie czarny był najtańszym z używanych barwników i dlatego był stosowny dla prostego proboszcza. Inni duchowni nosili różne kolory, by wyróżnić swoją rangę w hierarchii, a mniej więcej w czasach Piusa V papież zaczął nosić białą szatę podobną do dzisiejszej papieskiej białej sutanny.
Czarna sutanna jest wciąż ubraniem noszonym przez wielu kapłanów, chociaż większość konferencji biskupów na świecie zezwala na stosowanie w zamian czarnej koszuli.
Symbolicznie czerń wiąże się z prostotą i pokorą – przypomina kapłanom o konieczności praktykowania tych cnót. Czarny jest również kolorem śmierci i żałoby, symbolizuje sposób, w jaki kapłan ma umierać dla siebie i umniejszać się, aby Bóg mógł wzrastać w jego życiu. Jest wezwany, aby codziennie podejmować krzyż naszego Pana, umierając dla grzechu, aby móc wzrastać w łasce.
Chociaż prawdą jest, że księży obowiązuje kolor czarny, w cieplejszym klimacie kapłani mają dyspensę i mogą nosić bardziej odpowiednie białe sutanny.
Niemniej jednak charakterystyczny kolor ubioru kapłana odróżnia go od reszty społeczeństwa. Przypomina nam o jego służebnej misji i wyróżnia go w tłumie.
Obecność księdza ma kierować nasze serca ku niebu i przybliżać każdemu z nas osobę Chrystusa. Ten kolor po prostu podkreśla tę rzeczywistość i powinien stanowić rodzaj „mini-homilii” za każdym razem, gdy widzimy księdza.