Nasze ciało nie musi być idealne, żeby było kochane. Uwolnij się od kompleksów, by dać ukochanej osobie radość.Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Kamilę, pomyślałam, że przypomina Nigellę Lawson przyłapaną przez paparazzi na australijskiej plaży w dziwnym kombinezonie z nylonu, który zakrywał ją od stóp do szyi. Nigella (znana kucharka) zadeklarowała, że obawia się promieni słonecznych, ale natychmiast pojawiły się kpiące komentarze, że chciała w ten sposób ukryć figurę. Uważam, że Nigella, jak na kulinarną boginię przystało, ma boską figurę, ale przyznaję – jej oryginalny kostium kąpielowy, zamiast odciągać uwagę od rzekomych niedoskonałości, przyciągnął spojrzenia.
Nie inaczej było z sukienką Kamili. Nie szata zdobi człowieka, ale źle dobrana może skrzywdzić. Atuty Kamili – ładna twarz oraz osobliwa gestykulacja, może przesadna, ale jednocześnie bardzo zmysłowa – zostały pogrzebane w zwojach materiału. Po kilku chwilach rozmowy orientuję się, że Kamila najchętniej nie zdejmowałaby tej sukienki nawet w sypialni!
Czytaj także:
Seks jest dla małżeństwa jak pożywny pokarm
Kiedy chcę się poprzytulać, zapalam świeczki
„Mąż zawsze zachwycał się moimi filigranowymi kształtami, ale po urodzeniu córek przytyłam ponad dwadzieścia kilo. Trochę zrzuciłam, ale nie wróciłam już do dawnej sylwetki” – wyznaje Kamila (ma 35 lat, jest menadżerką firmy farmaceutycznej i matką dwóch córek w wieku przedszkolnym). I zaraz dodaje rozżalonym głosem: „Wiem, że puszyste kobiety bywają atrakcyjne, ale mój brzuch jest naprawdę okropny. Rozstępy, przebarwienia. Kiedy chcemy się poprzytulać, natychmiast zapalam świeczki. Bardziej niż o romantyczny nastrój dbam o to, by być jak najmniej widoczna. Kiedyś lubiłam brać z Mateuszem wspólną kąpiel, teraz wymiguję się brakiem czasu i tym, że dziewczynki mogą się obudzić i nas zobaczyć”.
„Często się kochacie?” – pytam. „Dostatecznie dużo, żeby nie zapomnieć, jak to się robi i dostatecznie mało, by coś z tego zapamiętać” – odpowiada zabawnie, ale po minie widzę, nie jest jej do śmiechu.
Kompleksy to ludzka rzecz. Nie zawsze można się ich łatwo pozbyć, ale można zacząć inaczej o nich myśleć. Niektóre kobiety chowają całe ciało, żeby ukryć tylko jego kawałek.
Kamila nie lubi swojego nowego brzucha. Tamten sprzed kilku lat był jędrny, płaski i uwodzący. To był brzuch dziewczyny. Teraz Kamila ma ciało kobiety, która została matką. Patrzy na brzuch jak na defekt, a może powinna w nim zobaczyć pamiątkę doświadczeń z czasów dwóch ciąż i porodów. Ta pamiątka wcale nie musi być śliczna, żeby była ważna. Ciało kobiety zmienia się, bo zapisuje się na nim osobista, intymna historia. To mapa porodów, karmienia dzieci, niespania po nocach, fizycznego i psychicznego trudu wychowywania. Taka mapa to powód do dumy. Taki brzuch to powód do dumy.
Czytaj także:
W seksie nie musisz być szyty na miarę
Emocjonalny klej
Kamila nie czuje się atrakcyjna. A może jest pożądana, ale nie chce się otworzyć na podziw Mateusza? On zapewne nie patrzy na jej ciało okiem chirurga plastycznego, ale ona nie chce przyjąć tego męskiego zachwytu. Chowa się za swoimi kompleksami. Ukrywa się za swoim brzuchem. Przewrażliwienie na punkcie fragmentu ciała sprawia, że nie robi tego, na co ma ochotę. Nie mówi tego, co myśli. I jeszcze skarży się, że nie jest seksowna, a przecież bardzo się stara, by taką właśnie być.
Nieważne, czy to niezadowolenie z brzucha jest zasadne czy przesadzone. Istotne jest to, że ten brzuch to mur. Odgradza ją od jej własnych pragnień i fantazji. Nie pozwala zbliżyć się do męża w sposób spontaniczny, nieskrępowany i radosny. Blokuje pielęgnowanie bliskości. A to znak, że kompleks jest na tyle silny, że przejął kontrolę w sypialni. I dlatego Kamila ofiarowuje mężowi jakąś atrapę erotycznej wspólnoty. Niechlujne, okrojone, rutynowe zbliżenia.
Kobieta wierząca, ale skrępowana wstydem, może czerpać odwagę do zmiany z lektury „Amoris Laetitia” (Radość Miłości), papieskiej adhortacji, która ukazała się w Roku Miłosierdzia.
Papież Franciszek zwraca uwagę, że małżeństwo jest przyjaźnią. Związkiem, który dąży do czułości, intymności, wzajemności oraz namiętności zawsze nakierowanej na jedność coraz mocniejszą i intensywniejszą. Ważne jest, by wzajemna miłość małżonków, okazywana we właściwym porządku, rozwijała się i dojrzewała, naucza papież Franciszek.
Miłość w klatce
Nie da się budować małżeńskiej wspólnoty, izolując się samotnie w klatce kompleksów. Praca nad akceptacją swojego ciała to nie narcystyczny, egoistyczny trud, ale wyraz tego, że nam zależy na jakości i trwałości małżeństwa.
A kiedy erotyka staje się małżeńską pańszczyzną, przestaje być energią budującą intymność. Jest jak korozja, która niespiesznie, ale skutecznie niszczy związek. Potwierdzają to badania psychologów pod kierunkiem profesora Daniela O’Leary opublikowane w cenionym psychologicznym piśmie „Social Psychological and Personality Science”. Okazało się, że pary pozostające w trwających ponad dziesięć lat głębokich, miłosnych relacjach przywiązywały szczególną wagę do częstego fizycznego okazywania sobie uczuć. Seks to emocjonalny klej. Wiąże. I okazuje się, że seksualna aktywność nie jest tylko miłym małżeńskim, zazwyczaj weekendowym dodatkiem, ale fundamentem wspólnoty kobiety i mężczyzny. Eros buduje miłość, również w jej wymiarze duchowym, i czyni ją odporną na upływ czasu.
Myślę, że to ważna informacja od psychologów. Żeby być ze sobą nie tylko w rozmowach o dzieciach, zakupach i kredytach. Spotykać się jak kobieta z mężczyzną, a nie tylko jako mama i tata. Dlatego istotna jest uważność i samoobserwacja, by lęk przed odrzuceniem, ośmieszeniem czy złym spojrzeniem nie spowodował, że niespiesznie, ale definitywnie rozpadnie się coś, co jest dla nas ważne.
Nie wstydź się uwodzić, kiedy czujesz się gruba, pomarszczona, zmęczona i musisz wstać o szóstej. Nie znaczy to jednak, że seks ma być teraz kolejnym obowiązkiem perfekcyjnej pani domu. To naprawdę jest przyjemne niezależnie od peselu.
Nie ulegaj erotycznej nostalgii, że kiedyś byłaś śliczna i gładka, a teraz w roli kusicielki tylko się najesz wstydu. Akceptacja swojego ciała nie jest powodem do wstydu, a pielęgnowanie niemądrych uprzedzeń już tak.
Kobieta uwodząca to bardziej stan umysłu niż wymiary ciała
Niedoskonałe ciało nie musi być gorsetem, który krępuje i odbiera swobodę. Nie musimy wyglądać jak celebrytka, która dwa miesiące po ciąży demonstruje płaski brzuch. Ale pewnie na tym polega jej praca, z tego prawdopodobnie żyje. Ty żyjesz inaczej. Zamiast samobiczowania zacznij się otwierać na przyjemności.
Czytaj także:
Jak uwodzić własną żonę? Dobry poradnik
Pozbywanie się kompleksów to długi proces, często wymagający pomocy psychoterapeuty. A może by zachowywać się tak, jakbyśmy miały ciało bogini? Nie patrz, jakie masz warunki fizyczne. Czujesz się skrępowana? Zagraj rolę odważnej, pewnej siebie kobiety, która wie, czego chce. To ćwiczenie terapeutyczne sprawi, że ciało przestanie być gorsetem, który krępuje erotyczną wyobraźnię.
Uwodzenie to nie chwila nagiej prawdy. Wzbudzenie pożądania to rozbudzanie fantazji. Kreowanie nowych scenariuszy dla dwojga. Pomaga w tym to, co nazywam zasadą odwracania uwagi. Skoro mamy coś brzydkiego, to mamy również coś ładnego. Kiedy zdejmujemy ubranie, nie musimy ubierać się w kompleksy. Lepiej sięgnąć po piękną bieliznę. Koronkowy stanik przyciągnie spojrzenie i rozstępy na brzuchu zejdą na dalszy plan.
Odpowiedni krój, koronka, ładny kolor, który działa na męską wyobraźnię. Zmysłowe bawienie się włosami sprawi, że masywne nogi pójdą na drugi plan. Pomagają rajstopy z finezyjnym wzorem albo te ze szwem. Nawet niezgrabna łydka puszcza w nich figlarne oczko. Może nowe buty, koszmarnie niewygodne, ale za to kobiece. Przecież nie będziesz w nich stała osiem godzin za ladą. Będą zarezerwowane tylko do sypialni. Wabik. Kiedy je założysz następnym razem, on już się domyśli, na co masz ochotę.
Czytaj także:
Seks jak Pan Bóg przykazał? Tu chodzi o coś więcej…
Eksperymentujcie. Śmiejcie się
Kupuj bieliznę z mężem. On nawet może nie wiedzieć, co lubi. Eksperymentujcie. Może się okazać, że wystarczy piękne body, a wszystko będzie idealnie, wystający brzuch niech się schowa… Klasyczny repertuar famme fatale możesz podpatrzyć w filmach. Szczególnie w tych czarno-białych. Gesty, spojrzenie, głos na granicy szeptu, zalotny gest odrzucania włosów. Na początku może być śmiesznie i trochę kiczowato. Ale lepiej się śmiać we dwoje, niż samotnie płakać w poduszkę. Lęk przed ośmieszeniem czy odrzuceniem oraz kompleksy mogą nam nadal towarzyszyć, ale nie będą już nas blokować. A to istotna różnica.
Warto wiedzieć, że im częściej wystawiamy się na sytuacje stresowe, tym wstyd staje się mniejszy, a lęk słabiej odczuwalny. Przekroczenie bariery dyskomfortu wywołuje niezwykłe poczucie siły, psychiczne uwolnienie, nawet euforię, a wszystkie dobre emocje przekładają się na niezwykłe doznanie głębokiej łączności z mężem.
Nasze ciało nie musi być idealne, żeby było rozkoszne. Z miłością własną jest tak samo, jak z miłością do drugiej osoby. Kocha się pomimo, a nie za coś.