separateurCreated with Sketch.

Trzy elementy, które sprawiły, że nasza niedziela jest lepsza

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jarosław Kumor - 07.05.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
To na nas spoczywa ciężar zatroszczenia się o ten dzień i nie warto od tego uciekać, bo tracimy wiele łask, jakie Bóg co tydzień dla nas przygotowuje.

O co generalnie chodzi w świętowaniu niedzieli? Na tak postawione pytanie usłyszałem pewnego razu całkiem inspirującą dla mnie odpowiedź. Chodzi o to, by robić coś kompletnie różnego od tego, co robię cały tydzień. Do tego pięknego w swej prostocie zdania dodałem treść trzeciego przykazania i wyszły mi takie oto trzy zasadnicze punkty każdej niedzieli, które od kilku tygodni zagościły w moim domu i sprawiają, że odkrywam nowy wymiar świętości pierwszego dnia tygodnia.

1. Razem na Eucharystię

Pisałem już o tym co nieco w innym tekście, ale tam chodziło o przestrzeń wyłącznie małżeńską. Dziś msza święta, na której jesteśmy razem jako małżeństwo, wydaje się wręcz luksusem. Bo zamiast we dwójkę, na Eucharystię udajemy się we czworo. Na ogół nie ma na to miejsca w tygodniu.

Jeszcze dwa lata temu z pewną dozą współczucia obserwowałem te cztero- czy pięcioosobowe rodziny, które z widocznym na twarzy zakłopotaniem, ale jednak twardo pchały swoje wózki i ciągnęły niesfornych parolatków, wchodząc do kościoła nieraz już w okolicach pierwszego czytania, byle przeżyć mszę świętą rodzinnie.

Fakt. Niejednokrotnie powód mógł być wiele bardziej prozaiczny – rodzice po prostu nie mieli wyjścia, bo nikt nie mógł zostać z dziećmi. W zasadzie w naszym przypadku też tak jest, ale nie mam wątpliwości, że nawet gdybyśmy mieli z kim zostawić pociechy, to i tak Eucharystię przeżywalibyśmy w komplecie.

Powody? Najczęściej jesteśmy razem w każdym innym momencie dnia, więc nie zabierajmy sobie tej jedności w momencie absolutnie najważniejszym, nadającym sens naszemu świętowaniu. Rozmawiajmy potem o Ewangelii, kazaniu, o elementach liturgii, które mogą być dla dzieci interesujące. Gdy idziemy razem, dajemy sobie do tego świetną okazję.

Mam wrażenie, że msza święta wciąż za często kojarzy nam się z godziną, którą trzeba odstać. Na ogół nie doceniamy błogosławieństwa, jakie Bóg chce dawać naszym rodzinom przez wspólną Eucharystię. Boliwijska mistyczka Catalina Rivas twierdzi, że gdybyśmy tak do końca zdawali sobie sprawę z tego, co dzieje się na mszy świętej, do kościoła podążalibyśmy na kolanach.

2. Uroczysty posiłek, ale z umiarem

Warto się przyjrzeć, czy nie gubimy prawdziwie uroczystego charakteru niedzielnego obiadu. Dzień zmartwychwstania zasługuje, by ten główny posiłek dnia był naprawdę szczególny – otoczony modlitwą, przeżyty razem, ze specjalnym daniem, zastawą, ubiorem. Poczujmy, że naprawdę świętujemy.

Umiar jest tu na pewnym marginesie, bo w zasadzie odnosi się do całości tygodnia. Niedziela jednak często bywa dniem, w którym szczególnie sobie folgujemy, jeśli chodzi o ilość jedzenia.

Z ilości warto raczej przechodzić w jakość, a od stołu wstawać w takim stanie, by móc resztę dnia spędzić z bliskimi, a nie śpiąc lub lecząc żołądek. Niektórzy Ojcowie Kościoła uważają obżarstwo wręcz za źródło grzechu pierworodnego.

Na spowiedzi usłyszałem kiedyś, że nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu potrafi zburzyć całe życie duchowe, a uporządkowanie tej sfery bywa bezpośrednim kluczem do porządku w innych obszarach naszego serca.

3. Wspólna rodzinna modlitwa uwielbienia

W naszym przypadku pewnym gruntem jest tu wspólna modlitwa najpierw narzeczeńska a teraz małżeńska, przeżywana bardzo różnie: w zwykłym pacierzu, litaniach, a najczęściej w Liturgii Godzin, która jest tu swego rodzaju fundamentem.

Natomiast samo doświadczenie spontanicznej modlitwy uwielbienia dał nam po raz pierwszy kurs Nowe Życie z Bogiem w kieleckiej Szkole Nowej Ewangelizacji. W praktyce: jest pieśń, jest spontaniczne wysławianie Boga za wspólnie przeżyty czas świętowania, jest modlitwa do Ducha Świętego o Jego dary na cały rozpoczynający się tydzień –bezcenne doświadczenie, które wszystkich nas ze sobą mocno jednoczy.

***

Te trzy punkty to oczywiście pewne klucze, które inspirują do wdrażania innych elementów dnia, jak np. dobra książka, dobra muzyka czy spotkanie z bliskimi.

Konkludując, warto zwrócić uwagę, że wszystko to idzie w poprzek błędnego myślenia o odpoczynku jako tzw. LB (leżeniu bykiem). Spędzając tak niedzielę, odpoczywamy aktywnie i otwieramy się na innych.

Druga ważna rzecz: jeśli będziemy przekonani do takiego spędzania niedzieli jako mężczyźni, prawdopodobnie przekonana będzie też cała rodzina. To na nas spoczywa ciężar zatroszczenia się o ten dzień i nie warto od tego uciekać, bo tracimy wiele łask, jakie Bóg co tydzień dla nas przygotowuje.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.