separateurCreated with Sketch.

Dwadzieścia lat temu poprosiła św. Teresę o pomoc…

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Katarzyna Matusz - 25.04.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Pomodliłam się do św. Tereski o nową pracę i obiecałam, że gdy kiedyś będzie otwierana parafia w Brzuchowicach, to będę się starała, żeby była pod wezwaniem św. Tereski”. Pani Klimkowska pracę dostała. A co z parafią i wezwaniem? Sprawdźcie!Maria Klimkowska urodziła się we wsi Pnikut, niedaleko Mościsk na Ukrainie. Jak mówi, jej rodzice nie porzucili rodzinnej miejscowości jak większość Polaków, którzy w związku z repatriacją wyjechali do Polski, ale zostali na Ukrainie. Mama zajmowała się domem i wychowaniem czwórki dzieci, a ojciec pracował, przyjmował ziarno do magazynu.

Katarzyna Matusz: Jak wspomina pani swoje dzieciństwo?

Maria Klimkowska: W domu niczego nam nie brakowało. Teraz dzieci jeżdżą na oazy, a my wtedy paśliśmy latem krowę, kąpaliśmy się w rzece, a zimą jeździliśmy na nartach po pnikuckich pagórkach. Kiedy dorosłam, wyszłam za mąż i zaczęłam pracę najpierw we Lwowie, a później tu, w Brzuchowicach.

Pracowała pani w przedszkolu, a w którymś momencie przyszła redukcja zatrudnienia i została pani zwolniona. Miała pani troje dzieci na utrzymaniu, co się działo?

Sytuacja robiła się coraz trudniejsza. Wiosną pojechałam na wieś, by pomagać mojej mamie. I to wtedy od niej usłyszałam: „Mi kiedyś pomogła św. Tereska, to i tobie pomoże. Pomódl się do niej, tylko pamiętaj, musisz jej coś obiecać”. I pomodliłam się do św. Tereski o nową pracę i obiecałam, że gdy kiedyś będzie otwierana parafia w Brzuchowicach, to będę się starała, żeby była pod wezwaniem św. Tereski.

Święta szybko zareagowała?  

Tak, od razu. Kiedy wróciłam do domu okazało się, że już mnie szukają, zwolniło się miejsce i jest znów praca w przedszkolu.

A pani pozostało dotrzymanie obietnicy. Co pani zrobiła?

Modliłam się o powstanie nowej parafii, z czasem jednak traciłam nadzieję. Mówiłam dzieciom, rodzinie, księżom, że taką obietnicę złożyłam i gdyby po mojej śmierci otwierano parafię, to żeby była właśnie pod wezwaniem św. Tereski.

Ksiądz proboszcz twierdzi, że dziełem Bożej opatrzności po przejściu na emeryturę zaczęła pani pracować w pallotyńskim domu. Czy to tam arcybiskup dowiedział się o pani obietnicy?

W 2000 roku przeszłam na wcześniejszą emeryturę i od tego czasu jako kucharka pomagam w domu księży pallotynów, który wówczas był seminarium duchownym dla pallotyńskich kleryków pochodzących z Ukrainy. Dwanaście lat później klerycy zostali przeniesieni na dalszą naukę do Polski i wówczas arcybiskup Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski zaproponował, żeby księża pallotyni zaczęli organizować parafię w Brzuchowicach. Najpierw dowiedział się od księdza proboszcza o tej mojej obietnicy, a potem, gdy był u nas wysłuchał mojego świadectwa. I zgodził się, by ta nowa parafia była pod wezwaniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

Czy św. Teresa nadal pomaga w powstaniu tego kościoła?

Ludzie tu nie należą do najbogatszych. Ziemia jest droga, więc pojawiały się wątpliwości, skąd znajdą się pieniądze na jej zakup. Jednak dzięki Bożej Opatrzności i opiece św. Teresy udało się znaleźć sponsora i ziemia została zakupiona. Z Lisieux przybyły też do nas relikwie św. Tereski.

Wierzy pani, że się uda?

Wierzę, że tak jak do tej pory Pan Bóg będzie prowadził to dzieło. W czerwcu 2014 r. arcybiskup poświęcił krzyż i ziemię, na której od roku trwa budowa. Na czerwiec zaplanowane jest wmurowanie kamienia węgielnego. Proszę przyjechać i zobaczyć.

Postępy w pracy z budowy kościoła pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus można oglądać na Facebooku.



Czytaj także:
Zaciągnął gwiazdy Hollywood na krucjatę modlitewną. Poznajcie „księdza od różańca”

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.