Wybory już w niedzielę. Jaki stosunek do religii mają kandydaci do fotela prezydenta Francji? I czy sami są wierzący? Prezentujemy analizę mieszkającej na stałe w Paryżu Chiary Ferraris.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W przeddzień pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji nie ma zdecydowanego faworyta. Według sondaży do drugiej tury ma szanse wejść nawet czterech kandydatów: Marine Le Pen, Emmanuel Macron, François Fillon i Jean-Luc Mélenchon.
Jaki stosunek do religii mają kandydaci do fotela prezydenta Francji? I czy sami są wierzący?
Temat jest dosyć złożony, bo religia pojawia się przede wszystkim w kontekście jej miejsca w laickim kraju, jakim jest Francja. Należy też pamiętać, że obok 40 milionów katolików w tym kraju żyje ok. 5 milionów muzułmanów, więc rozmawiając o religii, nie mają na myśli tylko katolicyzmu.
Marine Le Pen – wierząca, ale niepraktykująca
Marine Le Pen (48 lat) przedstawiać nikomu nie trzeba. Od 2011 jest przewodniczącą skrajnie prawicowej partii Front Narodowy, założonej przez jej ojca Jean-Marie. Ośmielona wyborem Donalda Trumpa do Białego Domu oraz głosowaniem Brytyjczyków na Brexit, liczy na zwycięstwo w jedenastych wyborach prezydenckich Piątej Republiki. W poprzednich wyborach z 2012 roku uplasowała się na trzecim miejscu z wynikiem 17,9% głosów. W tym roku we wszelkich sondażach plasuje się na pierwszym miejscu, lecz we wszystkich możliwych konfiguracjach przegrywa w drugiej turze.
W wywiadzie dla radia Europe 1, kandydatka Frontu Narodowego opisywała siebie jako osobę „wierząca, ale niepraktykującą”. Uczestniczy w mszy świętej okazjonalnie „na Boże Narodzenie, Wielkanoc, podczas ślubów, chrzcin, pogrzebów”. Jednak w obecnej kampanii wyborczej często odnosi się do „wartości chrześcijańskich Francji”. Wielu obserwatorów uważa również, że Marine Le Pen próbuje pozycjonować siebie jako adwokata katolików w walce z muzułmanami.
Pytana o laickość, odpowiada:
„Zasadą laickości jest to, że wierzenia i praktyki religijne są dopuszczalne w sferze prywatnej. Jednak przekonania religijne nie powinny przenosić się na sferę publiczną”.
Przywołuje też przykład generała De Gaulle’a, który potrafił rozdzielać te dwie sfery:
„Gdy uczestniczył we mszy jako prezydent, nie przystępował do komunii. Kiedy chodził do kościoła jako osoba prywatna, zachowywał się jak wierny katolik, zgodnie ze swoimi przekonaniami”.
Emmanuel Macron – w gimnazjum jezuitów
Najmłodszy z kandydatów – były bankier, centrysta Emmanuel Macron (39 lat) – nie był nikomu znany aż do 2014 roku, gdy został ministrem gospodarki. Pod koniec sierpnia opuścił Partię Socjalistyczną i założył swój ruch „En Marche” („W Marszu”). Charyzmatyczny, potrafi przyciągać tłumy, przekonał do siebie wielu polityków w tej kampanii, ma także poparcie wielu osobowości medialnych. Atakowany jest przez swoich adwersarzy za brak doświadczenia i mało konkretne propozycje.
Wiara w rodzinie kandydata „En Marche” nie była priorytetem. On sam postanowił się ochrzcić w wieku 12 lat, gdy wstąpił do gimnazjum prowadzonego przez jezuitów. Dziś wspomina, że w tamtych latach był w kontakcie z wiarą katolicką czasem bardziej w wymiarze intelektualnym niż duchowym. Twierdzi, że każda jednostka ma prawo wierzyć i nie musi praktykować swojej religii w ukryciu, ale jako dla obywatela “przywiązanie do zasad republikańskich jest warunkiem. To jest nasz wspólny grunt (…). Nie wierzę w Republikę zbudowaną na przekonaniach religijnych i nie wierzę w zwalczanie religii”.
Tym bardziej uważa, że należy być dumnym z przykładu, jaki daje Francja:
„Laickość jest kardynalną wartością naszego kraju. Laickość jest przede wszystkim wolnością: wolnością, aby wierzyć lub nie, wolnością praktykowania swojej religii”.
François Fillon – zachowałem wiarę
Tym, który uchodzi za najbardziej katolickiego kandydata w tych wyborach, jest były premier, François Fillon (62 lata). Jego kandydatura jest jedną z wielkich niespodzianek tej kampanii wyborczej. Pokonał on w prawyborach byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego oraz niemal pewnego zwycięzcę Republikanów, Alain’a Juppé. Zaangażowany w politykę od prawie 40 lat, w tej kampanii został poważnie osłabiony przez oskarżenia o fikcyjne zatrudnianie własnej żony Penelope oraz swoich dzieci.
Kandydat Republikanów podkreśla swoją wiarę: „Jestem katolikiem. Wychowałem się w tej tradycji i zachowałem wiarę”. Fillon jest także nieoficjalnym kandydatem kolektywu „Manif Pour Tous”, a szczególnie organizacji katolickich wchodzących w jego skład. On sam wielokrotnie wyrażał sympatię i poparcie dla tej organizacji, której głównym celem jest ochrona tradycyjnych wartości rodzinnych.
Czytaj także:
Paryż w kolorach różowym i niebieskim. O co chodzi w „Manif pour tous”?
François Fillon osobiście jest przeciwnikiem aborcji, ale zapowiedział, że nie zamierza zmieniać istniejącego we Francji prawa pozwalającego kobietom usuwać ciążę. Jeśli jednak zostanie prezydentem, to obiecał znieść niedawno ustanowione prawo o karaniu portali pro-life, które przekonują kobiety, aby nie dokonywały aborcji.
Na początku stycznia podczas wywiadu w telewizji TF1 powiedział:
„Jestem chrześcijaninem. Oznacza to, że nigdy nie podejmę żadnej decyzji, która byłaby sprzeczna z poszanowaniem ludzkiej godności”.
Jean-Luc Mélenchon – przeciwnik Kościoła, który czyta encykliki
O rozdziale polityki i religii ostro wypowiada się kandydat skrajnej lewicy. Jean-Luc Mélenchon (65 lat) reprezentuje ruch „France Insoumise” („Francja Niepokorna”). Były minister i współzałożyciel Partii Lewicy, w wyborach prezydenckich w 2012 roku uplasował się na czwartym miejscu tuż za Marine Le Pen z wynikiem 11,1%.
„Jako polityk, jestem przeciwnikiem Kościoła i klerykalizmu, ale nie wiary. Wiara jest bardzo osobistą sprawą. Nie powinna się ona pojawiać w przestrzeni publicznej”.
Jego niechęć do Kościoła bierze się być może z dzieciństwa. Jego matka była gorliwą katoliczką, a on sam śpiewał w chórze. Znał na pamięć mszę po łacinie. W 1960 roku, gdy rodzice się rozwiedli, matka poczuła się odrzucona przez wspólnotę. Dla 9- lub 10-letniego chłopca była to niezrozumiała przemoc.
Dziś domaga się wyraźnego rozdziału polityki i Kościoła, ale podkreśla, że nie drwi z wiary. Swoją wizję chrześcijaństwa przeciwstawia „krucjatom” Marine Le Pen. Ale – tak jak jego przeciwniczka polityczna – deklaruje chęć zaangażowania i pomocy prześladowanym chrześcijanom na Bliskim Wschodzie.
Czytaj także:
Zamiast na urlop pojechała służyć. Rozmowa z wolontariuszką, która pracowała w obozie dla uchodźców we Francji
W jednym z wywiadów powiedział:
„Łatwiej mi się rozmawia z chrześcijanami niż z maklerami. Oni są przeciwieństwem mojego świata, który skonstruowany jest z moralnej odpowiedzialności, indywidualnej i zbiorowej. Katolicy? Znam ich jak własną kieszeń. Czytam encykliki i prawdopodobnie jestem jedyną osobą lewicy, która to robi!”
Na kogo zagłosują katolicy?
Według sondażu IFOP przeprowadzonego w 2010 roku, około 65% Francuzów zadeklarowało, że jest wyznania katolickiego. Stanowi to bardzo poważny elektorat, który może przeważyć o wynikach wyborów prezydenckich we Francji.
W styczniu br. na zlecenie IFOP powstał sondaż, w którym 50% uprawnionych do głosowania praktykujących katolików zadeklarowało poparcie dla Fillona. Na drugim miejscu uplasowała się Marine Le Pen, na którą deklaruje oddać głos 25% katolików. Głosowanie katolików na kandydatkę Frontu Narodowego jest względną nowością. Duża w tym zasługa siostrzenicy Marine, Marion Maréchal-Le Pen, która jest zwolenniczką tradycyjnych wartości rodzinnych. Nie bez wpływu jest również fakt zamordowania przez dżihadystów ks. Jacquesa Hamela w lipcu ubiegłego roku.
Emmanuel Macron może liczyć na poparcie ok. 9% praktykujących katolików, a Jean-Luc Mélenchon na ok. 2%. Gdyby w drugiej turze wyborów prezydenckich spotkali się Marine Le Pen i François Fillon, to ten ostatni mógłby liczyć na poparcie 71% głosujących katolików. Ale to się okaże dopiero w niedzielę wieczorem.
Czytaj także:
Czy Francja rzeczywiście zabrania pokazywania uśmiechniętych dzieci z zespołem Downa? Opisujemy sprawę