Walka z pokusami musi być systematyczna i precyzyjna. Cel – pal! Tylko w ten sposób będziesz szedł do nieba. I pamiętaj: pokusa to jeszcze nie grzech.
1. Znajdź cel i rozbudź zapał
Mgliście rysujący się gdzieś na dalekim horyzoncie końca naszego życia, niesprecyzowany, zawoalowany w teologiczne pojęcia, nieprzyswojony i niezaadaptowany cel – to żaden cel. Zatrzymaj się i nazwij CEL. Po co się staram? Czy robię to dla swojego perfekcjonizmu? Czy potrafię uwierzyć, że największymi szczęściarzami tu na ziemi i w niebie są święci? Pamiętaj, że nie walczysz dla perfekcjonizmu, ale dla bezgranicznego szczęścia.
Jeśli ogarnęła cię duchowa senność, zniechęcenie lub rozpacz, stań do walki z acedią.
Czytaj także:
Wszystko mi jedno… Chrześcijanin walczy z depresją duchową
2. Zobacz przeciwnika i mierz wyniki
Uświadomienie sobie zbliżającej się pokusy to już krok w walce z nią. Jeśli siadasz do rachunku sumienia w ostatniej chwili przed podejściem do konfesjonału i do tego częstotliwość twoich spowiedzi nie jest zbyt częsta, nie korzystasz z narzędzia, które pomaga rozprawić się z pokusami.
Możesz sięgnąć po ignacjański rachunek sumienia, który jest formą modlitwy trwającą 15 minut i praktykowaną każdego dnia. Rozważ, co było pokusą w „myślach, mowie, uczynkach i zaniedbaniu”. W ten sposób zobaczysz co uderza w ciebie najczęściej i zaczniesz zwracać na to uwagę w chwili, gdy nadejdzie pokusa. Pamiętaj też, że czasem sami nadajemy moc pokusie, lękając się konfrontacji z nią.
3. Sięgaj po energetyki i dopalacze
Oczywiście te Boże. Życie w łasce uświęcającej, komunia święta, sakramentalia. To twoja obrona i pomoc. Jeśli możesz, umieść przy swoich drzwiach kropielnicę z wodą święconą. Korzystaj z niej przed wyjściem z domu i w każdym momencie, kiedy czujesz, że tracisz siły. To moja metoda na to, aby hamować wybuchy złości i nie wszczynać bezsensownych kłótni z mężem. Wtedy myślę sobie, że ta woda ochładza we mnie bliski wybuchowi wulkan.
4. Rzucaj oszczepem i trzymaj tarczę
Akty strzeliste i cytaty to niedoceniona broń. Banalne? Umieść cytat w miejscu, gdzie może cię uratować. Walczysz z pokusą obmowy w pracy? Lekarstwem może być karteczka przypięta do twojego monitora: Język obmawiającego jest jak robak, który zjada dobre owoce (Św. Jan Maria Vanney). Możesz też zastosować przypomnienie w postaci symbolicznej bransoletki.
Czytaj także:
Miłość ponad ascezą? Spróbowałam w Wielkim Poście. U mnie działa!
5. Zaproś do pomocy „swoich” świętych
W mojej domowej kapliczce razem z mężem stworzyliśmy kolaż ze zdjęć naszych ulubionych świętych. Jest tam Jan Paweł II, Mała Arabka, Dominik, Jerzy, Kamil… Są nam bardzo bliscy i czasem rozmawiamy z nimi podczas wieczornej modlitwy, powierzając im nasze intencje. Święci mogą być prawdziwymi przyjaciółmi. Przeczytaj dobrą książkę z ich żywotami i wybierz tych, którzy szczególnie są ci bliscy. Może to będzie palący fajkę Piotr Jerzy, może trzymająca na rękach małe dziecko Zdzisława z Moraw. Wołaj ich na pomoc, kiedy nadciąga pokusa.
Czytaj także:
Żywoty świętych dominikańskich to gotowe scenariusze na niejeden film