To nie łóżko sprawia, że małżeństwo istnieje. Czasami osobne sypialnie wzmacniają więź męża i żony.Zdarza się, że kiedy rozmawiam z przyjaciółmi, na ich twarzach nagle pojawia się szok. Zdaję sobie wtedy sprawę, że przed chwilą odwołałam się do sypialni mojego męża – nie naszej.
Społeczeństwo nie ma nic przeciwko, jeśli małżonkowie mają osobne konta bankowe albo gdy kobieta po ślubie nie zmienia nazwiska. Ale osobne sypialnie są już uważane za powód do niepokoju. Czy to oznacza, że małżonkowie mają kryzys? Nie w moim przypadku.
Mój mąż i ja jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od 10 lat i osobne sypialnie się u nas sprawdzają. Daniel pracuje w kolejnictwie na różne zmiany i czasami dostaje wezwanie w środku nocy. Ustawia dźwięk dzwonka tak głośno, żeby go nie przegapić. I właśnie ten przerażający dzwonek budzi mnie z martwego snu, za każdym razem powodując we mnie panikę.
Read more:
Granice w małżeństwie – jak je wyznaczać?
Na początku, kiedy wiedziałam, że mąż może otrzymać jedno z tych nocnych wezwań, kładłam się w pokoju gościnnym. Uwielbiałam te noce dla siebie. Miałam swoją własną przestrzeń – mogłam do woli czytać, pisać albo przymierzać buty. To było wspaniałe! W końcu zaczęłam sypiać w pokoju gościnnym każdej nocy.
Uwielbiam to, że po ślubie „ja” zamieniło się w „my”. Bardzo cenię sobie naszą jedność. Ale było coś, za czym tęskniłam – jakość snu i czas tylko dla siebie. Mój mąż nie miał z tym problemu, odkąd budziłam go zgrzytaniem zębów. Od kiedy spędzamy noce w samotności, mamy więcej tematów do rozmowy, gdy jesteśmy razem. Jestem przekonana, że małżeńskie łóżko jest ołtarzem – my po prostu mamy dwa takie ołtarze – i żeby pobyć ze sobą intymnie, spędzamy czas w obu łóżkach: on przychodzi do mojego pokoju, a ja do jego. Lubię mówić w żartach: „Hej, kochanie, u ciebie czy u mnie?”.
Z biegiem lat osobne sypialnie stały się bardziej powszechne. Powody są różne: chrapanie, problemy zdrowotne, godziny pracy, zespół niespokojnych nóg, obturacyjny bezdech senny i wiele innych. Ale wciąż nie słyszymy o tym zbyt często – prawdopodobnie pary obawiają się, że to wstyd. Jednak siła i bliskość w małżeństwie nie są zdeterminowane współdzieleniem łóżka. Prawda jest taka, że istnieje wiele małżeńskich łóżek pełnych nieszczęścia i niewiernych partnerów. Najważniejszą rzeczą jest bliskość i więź, którą pary czują wobec siebie i to, jak poważnie traktują ślubną przysięgę.
Dzielenie łóżka w rodzinach arystokratycznych stało się popularne tak naprawdę dopiero w XIX wieku. Wcześniej europejskie małżeństwa sypiały w osobnych pokojach. W państwach takich jak Walia wciąż można odwiedzać wspaniałe domy z osobnymi sypialniami dla męża i żony. Nawet teraz królowa Elżbieta II i książę Filip śpią osobno. Oczywiście, nie wszyscy posiadamy zamki czy pałace z tonami pojedynczych pokoi, ale w większości domów należących do średniozamożnych rodzin znajduje się dodatkowy pokój gościnny. Albo przynajmniej wolna sofa.
Read more:
Slow seks, czyli powoli śpiesz się z miłością
Jennifer Adams, autorka książki Sleeping Apart Not Falling Apart i zdeklarowana zwolenniczka odseparowanych sypialni, dzieli się cennymi wskazówkami: jak nie zrujnować małżeństwa śpiąc osobno. Jej książka zawiera wiele badań udowadniających, że osobne pokoje nie wpływają negatywnie na związek czy życie seksualne. Adams rozmawiała z wieloma parami, które doświadczyły, że w osobnych sypialniach, bez walki o wspólną kołdrę, śpią zdecydowanie lepiej. Najmłodsza badana para miała 22 i 24 lata. Sypiali osobno, ale współżyli od ośmiu do dziesięciu razy w tygodniu!
Zgodnie z sondażem przeprowadzonym w 2005 r. przez National Sleep Foundation, jedna na cztery amerykańskie pary sypia w osobnych sypialniach lub przynajmniej w osobnych łóżkach. Dr Michael Breus, znany także jako „The Sleep Doctor” w artykule w Psychology Today wyjaśnia, że zaburzony sen może zwiększyć ryzyko wystąpienia problemów z sercem, a także prowadzić do otyłości czy cukrzycy. Dalej twierdzi, że brak snu może zmniejszyć pozytywne uczucia w stosunku do małżonka, a także wpłynąć na spadek poczucia wdzięczności i bezinteresowności w związku. Susan Heitler, psycholog kliniczny i autorka The Power of Two twierdzi: „Spotykam wielu klientów, którzy sypiają w osobnych sypialniach i w rezultacie mają lepsze małżeństwo”. Ale mówi też: „Jeśli rozdzielacie się na noc z powodu konfliktu albo problemów seksualnych, przyniesie to więcej szkody niż dobra”.
Osobne spanie – tak jak i zresztą wspólne – nie jest odpowiedzią na problemy w związku. Musisz upewnić się, że ty i twój współmałżonek dobrze rozumiecie, dlaczego podejmujecie taką decyzję. Komunikacja jest kluczem, który sprawi, że ten pomysł będzie miał szansę zadziałać. To nie łóżko sprawia, że małżeństwo istnieje. Czasami osobne sypialnie wręcz wzmacniają więź w związku.