O zapachach dzieciństwa, miłości, godzeniu ról aktorskich i teatralnych z życiową rolą matki – opowiada w szczerej rozmowie z córką, Małgorzatą Małecką-Wyppich Anna Seniuk. Jednym z moich dziecięcych wspomnień, przebłysków jak przez mgłę, są rodzinne seanse, podczas których dziadkowie i rodzice zasiadali przy serialu „Czterdziestolatek”. Pamiętam z niego zaledwie muzyczny motyw, inżyniera Karwowskiego, jego czerwonego „malucha” i rozkrzyczaną nieco małżonkę. Choć Anna Seniuk zagrała w swoim życiu setki ról, teatralnych i filmowych, wielu widzów nadal najbardziej pamięta ją właśnie z kultowego PRL-owskiego serialu. Jaka jest Seniuk poza tym?
Jak matka z córką
Wnikliwy, a jednocześnie intymny portret aktorki kreśli w książce „Nietypowa baba jestem” Małgorzata Małecka –Wyppich, córka Seniuk. Publikacja, ze względu na więź łączącą obie kobiety, jest nietypowa. Bardziej niż klasyczny wywiad-rzekę przypomina po prostu szczerą rozmowę dwóch, bliskich osób. Podczas jej lektury czułam się trochę tak, jakbym siedziała przy tym duecie z filiżanką kawy i wsłuchiwała się w rodzinne opowieści.
Ale w końcu nie tylko o rodzinie rozmawiają kobiety. A właściwie przede wszystkim nie o rodzinie – o aktorstwie, teatrze, kolejnych rolach. Książka obfituje w związane z zawodem Seniuk anegdotki, jak ta o zwymyślaniu komisji egzaminacyjnej krakowskiej szkoły teatralnej, uwiedzeniu rosyjskiego dramaturga czy pokazaniu jako pierwsza polska aktorka biustu na dużym ekranie.
Dla mnie jednak najciekawsze były nie tyle opowieści związane z kinem i teatrem, co właśnie te wszystkie prywatne historie, przygody, zawody miłosne, trudne życiowe doświadczenia, które ukształtowały Seniuk jako kobietę. W opowieści jednej z najsłynniejszych polskich aktorek pojawiają się temat dzieciństwa, rodzinnego domu, nieudanego małżeństwa, raka piersi, relacji z Bogiem. Ale od początku.
Czytaj także:
„Jak się czujesz, mając 100 lat i co planujesz dalej?”. Wspomnienie o Danucie Szaflarskiej
Kugiel-mugiel
Dzieciństwo Seniuk, to jak mówi, nieustanne oczekiwanie. Na święta, ważne uroczystości. Wszystko przygotowywało się ręcznie, a prezenty dostawało się na Gwiazdkę i urodziny, więc to ciągłe oczekiwanie potęgowało późniejszą radość. Dzieciństwo to też zapachy: kwitnącej przed domem lipy, zgniłych liści na jesień, obory, robionego przez babcię „kugla-mugla”.
Później była przeprowadzka z rodzinnych Krzeszowic do Krakowa. Jak mówi Seniuk, za późno, bo już po okresie największego rozkwitu działalności artystycznej i kulturowej w mieście. Po maturze przychodzi do Piwnicy pod Baranami, gdzie spotyka się krakowska bohema.
Seniuk zaczyna jako… modelka, demonstruje w „Przekroju” pilotki. Marzy o zawodzie konserwatora zabytków, ale ostatecznie wybiera historię sztuki na UJ. Do PWST zdaje za namową polonistki. Dostaje się, a egzamin na historię sztuki oblewa. Na propozycje ról nie musi długo czekać. Przychodzi angaż w teatrze i coraz większa rozpoznawalność. A także miłość.
Czytaj także:
Lekcja Krystyny Sienkiewicz: Patrz tu, gdzie stoisz
Matka Polka Ziemniaki Obierająca
I to niejedna, bo Seniuk ma już narzeczonego, kiedy poznaje Macieja Małeckiego (tuż po przyjeździe do Warszawy w 1970 roku). Zrywa zaręczyny, co kończy się dość dramatycznie – próbą wtargnięcia byłego chłopaka do mieszkania. Małeckiego właściwie to ona prosi o rękę. „Niech pan idzie do reżyserki. Jeśli znowu pójdzie mi źle, to poproszę pana o rękę” – rzuca na odczepnego do kompozytora, który w studiu radiowym nieudolnie próbuje jej ułatwić wejście w takt. Po trzech miesiącach narzeczeństwa lądują na ślubnym kobiercu.
Na świat przychodzą dzieci – Grzegorz (także aktor) i Małgorzata (autorka książki, altowiolistka, kameralistka), a Seniuk próbuję godzić rolę Matki Polki i aktorki. W swoich kombinacjach, stawaniu na rzęsach, próbie wychowania dzieci między wyjazdami na plany filmowe i gotowaniu obiadów nocami jest mi bliska, jak chyba żadna inna znana kobieta.
Na wiele lat przylgnęła do niej łatka gospodyni domowej, która poświęciła dla dzieci aktorstwo. Córka nieco z niej drwi, wypominając wywiad dla Wysokich Obcasów o krojeniu ziemniaków w kostkę, kwitując: „Matka Polka Gwiazda Błogosławiona Ziemniaki Obierająca”. Po nieudanej próbie bycia matką perfekcjonistką Seniuk odpuszcza. Czasem jej nie ma, wyjeżdża na plany filmowe, ale córka wcale jej tego nie wypomina – w żadnym miejscu nie pada oskarżenie o bycie nieobecną matką. Wręcz przeciwnie – matka próbowała wynagradzać dzieciom chwilową nieobecność, a kiedy już była z nimi w domu, to na maksa – tylko dla nich.
Czytaj także:
Anna Dymna dla Aletei: Dobro się dziwnie mnoży…
Dać świadectwo
Rozmówczynie nie boją się trudnych tematów. W książce pojawia się więc na przykład wątek samotności. Rozwodzi się z Małeckim. Nie wchodzi w nowy związek. „Wolę być sama, niż mieć kogoś, kto zapewni mi tylko niespokojną starość. Chcę już żyć spokojnie, nie denerwować się tym wszystkim (…). Mogłabym wreszcie zająć się sobą” – wyznaje.
Choć to zajmowanie się sobą nie za bardzo jej wychodzi. Wciąż troszcząca się o ludzi wokół, bliskich, nieustająco zapomina o sobie samej. „Nie przyzna się, gdy choruje. Na smutki najlepsza samotność. Odżywia się bardzo niedobrze. Zje, co akurat pod ręką. Nie lubi siebie na co dzień” – charakteryzuje córka.
Raz jednak Seniuk przyznała się do chorowania, i to publicznie. Aktorka miała raka. Lekarze musieli amputować pierś. Przez długi czas nie wiedział nikt, nawet garderobiane na planie, które prosiła jedynie o stroje bez dekoltów. W końcu informacja trafiła do mediów, ale Seniuk nie robiła z tego celebryckiej opowieści o cierpieniu. Wyszła z założenia, że – jak pisał Herbert – „ocalałeś nie po to, aby żyć, masz mało czasu, trzeba dać świadectwo”. Dlatego czasem pojawia się na spotkaniach amazonek, głosi prelekcje. Jak na przykład ten, najkrótszy na świecie referat: „Słuchajcie dziewczyny, stoję tu przed wami, żyję, pracuję, fajnie wyglądam. A wy? Spójrzcie na siebie. Jesteście wszystkie superkobity!”.
Żeby chciało się chcieć
Seniuk w piękny sposób opowiada o wierze w Boga, która nie zawsze wyglądała u niej jak relacja z Osobą. Mówi, że wiara nie jest dana raz na zawsze, że trzeba jej szukać, bo to proces. „Dwa razy wadziłam się z Panem Bogiem tak strasznie, że aż zachrypłam na dwa dni” – wspomina. Dziś Bóg dla niej jest. Po prostu. „Stała obecność Boga dużo mi daje, kieruję mną na swój sposób” – deklaruje.
O czym marzy aktorka? Żeby nie przyszedł taki czas, kiedy będzie siedziała bezmyślnie w oknie z łokciami na poduszce. „Żeby mi się chciało chcieć” – mówi trawestując Wyspiańskiego.
Chciałabym zestarzeć się tak pięknie, jak Seniuk. I mieć w jej wieku tyle energii. Z kart książek wyłania się obraz kobiety pięknej, spełnionej, która nie żałuje ani chwili swojego życia, chociaż bywało różnie, a los nie oszczędził jej trudności. Kobiety spełnionej jako matka, i jako aktorka, choć kosztowało to wiele wysiłku i wyrzeczeń. Jest jedną z najlepszych polskich aktorek. A jaką matką? Dla swoich dzieci najlepszą, o czym świadczy żywa, piękna relacja z córką.
*„Anna Seniuk. Nietypowa baba jestem”, w rozmowie z córką Magdaleną Małecką-Wippich, Znak 2016