Sama czy z mężem? Jaka droga życiowa jest lepsza? Nie warto tak na to patrzeć. Szczęście i życiowe powodzenie w dużej mierze zależą od nas samych.
Nienawidziłam być singielką
W czasach studenckich nienawidziłam być singielką. Ciągle chciałam umawiać się na randki. Wmawiałam sobie, że gdybym była w związku, na pewno znalazłabym życiowy cel, towarzystwo i radość. A życia w pojedynkę nie dało się oczywiście do tego porównać.
Kiedy jednak zdałam sobie sprawę, że przegapiam to, co moje życie solo mogło mi zaoferować, zmieniłam spojrzenie. Zamiast szukać kolejnych okazji do randek, zainwestowałam w przyjaźnie, hobby i rodzinę. Gdy oddałam się temu, co dzieje się wokół mnie, odkryłam, że jestem zdolna znaleźć autentyczną radość, mimo że nie mam statusu czyjejś dziewczyny.
Kiedy dwa lata temu zaczęłam spotykać się z moim obecnym narzeczonym, automatycznie chciałam zacząć czerpać z tego takie korzyści, o których opowiadały mi zaprzyjaźnione pary. Rzekomo miałam stać się szczęśliwsza, zdrowsza i mieć więcej życiowych celów. Mimo że zaręczyny były ekscytujące i ważne, nie wyjęłam jednak pierścionka z pudełka razem ze wszystkimi namacalnymi profitami.
Czytaj także:
Czy samotność może być dobra?
Nie zrozumcie mnie źle, jest wiele pięknych zalet, które wynikają z takich relacji. Ale żaden związek, łącznie z moim, nie obejdzie się bez ciężkiej pracy i trudnych decyzji. Czasami wydaje nam się, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona i dlatego debata na temat szczęścia singli vs. małżonków nie została nigdy rozstrzygnięta. Po przeczytaniu wielu tekstów i przeprowadzeniu rozmów z ludźmi, doszłam do wniosku: to nie jest konkurs!
Szczęście i życiowe korzyści w dużej mierze nie zależą od tego, czy jesteśmy singielkami czy żonami, ale po prostu od nas samych.
Małżeństwo czy samotność? – to nie zawody!
Czas skończyć z patrzeniem na małżeństwo i życie solo jako dwa konkurencyjne sposoby, by osiągnąć szczęście. Nie da się tu przyznać ani pierwszego, ani ostatniego miejsca. Niedawny raport z Psychology Today zgadza się ze mną. Sugeruje, że nie ma jednej, prostej i pasującej do każdej sytuacji odpowiedzi, co przyniesie jednostce więcej szczęścia – małżeństwo czy pozostanie singlem. Każdy z nas jest wyjątkowy, tak samo jak wyjątkowe są nasze ścieżki do szczęścia.
Autentyczne przeżywanie życia, do którego jesteś powołana, otwiera przed tobą świat możliwości, w którym możesz poczuć się zdrowa, szczęśliwa i spełniona. Lubię czytać o eksperymentach w związkach i nowych spostrzeżeniach psychologów, ale wiem, że nie można podporządkowywać życiowej ścieżki wszystkim artykułom, tylko dlatego, że „tak mówi nauka”.
Czytaj także:
Bycie singlem to nie problem do rozwiązania!
Jeśli małżeństwo jest przestrzenią, w której wzrastasz, by stawać się lepszą wersją siebie, znajdziesz w nim radość – niezależnie od trudów, które towarzyszą oddawaniu się drugiej osobie w całości. Z drugiej strony – jeśli widzisz siebie w życiu solo i odczytujesz to jako prawdziwe powołanie, także znajdziesz radość.
Życie każdego z nas jest różne, dlatego niezależnie od tego, jak będzie ono wyglądało, tylko ty będziesz potrafiła znaleźć radość ukrytą w drobnostkach.