Znane powiedzenie mówi, że przychodzimy do pracy, odchodzimy od szefa. Jednak ile razy w karierze zawodowej można zmieniać pracę ze względu na przełożonego? Zamiast uciekać, warto nauczyć się żyć z szefem. Z każdym (prawie) można.Kiedy szef krzyknął na mnie pierwszy raz, myślałam, że się przesłyszałam. Kiedy następnym razem skrytykował podniesionym głosem moją pracę, długo dochodziłam do siebie. Rozpamiętywałam parę dni porażkę i starałam się go unikać. Myślę, że to utwierdziło go w przekonaniu, że robi dobrze. Z czasem przestał ze mną rozmawiać, ale zawsze znalazł pretekst, aby skrytykować moją pracę. Podnosił na mnie głos przy moich współpracownikach. Zgłosiłam problem do szefa działu, porozmawialiśmy w trójkę i wyglądało na to, że sytuacja się zmieni. Niestety, było coraz gorzej.
Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu i odeszłam z pracy wtedy, kiedy znalazłam nowego pracodawcę.
W nowej firmie na początku wszystko wyglądało dobrze. Przyszedł jednak moment, kiedy w natłoku pracy przełożony rzucił w moją stronę niewybredny komentarz podniesionym głosem. Zjeżyłam się, wrócił lęk związany z poprzednim doświadczeniem, zaczęłam się bać, że historia się powtórzy. Kiedy ponownie na mnie krzyknął, znowu chciałam uciekać. Przez moment myślałam, że mam pecha i trafiam na szefów despotów. Kiedy porozmawiałam na ten temat z przyjaciółką, zapytała, czy jestem pewna, że problem nie leży gdzieś we mnie, że to ja nie umiem się komunikować z przełożonym. Najpierw się oburzyłam, a potem zaczęłam się nad tym zastanawiać. Im dłużej myślałam, tym bardziej rozumiałam, że ucieczka niczego nie załatwi. Postanowiłam to zmienić.
Chantal Vander Vorst, autorka książki „Toxic Management”, uważa, że w sytuacjach konfliktu z przełożonym nie chodzi o to, aby zmieniać siebie czy szefa, ale żeby nauczyć się poprawnie na siebie reagować. Aby to było możliwe, trzeba, najpierw trzeba zidentyfikować toksyczny typ zarządzania w firmie.
Czytaj także:
Twój szef na Ciebie krzyczy? Zobacz, co możesz z tym zrobić
Szef tyran
Mój ówczesny szef był przykładem „tyrana” – łatwo podnosił głos, nie tolerował sprzeciwu. Czuliśmy się zastraszeni, nikt nie wiedział, co się wydarzy danego dnia i wszystkim towarzyszył niepokój. Taki szef, zdaniem Vander Vorst idzie do celu po trupach, umie manipulować pracownikami. Potrafi być pochlebny albo stawiać się w roli ofiary, jeśli chce obwiniać innych. Może grozić podwładnym, a w skrajnych sytuacjach być nawet napastliwym. Jak postępować w takich relacjach? Przede wszystkim prosić o jasno sprecyzowane wytyczne dotyczące zadań do wykonania, najlepiej w wersji pisemnej (e-mail). Podczas rozmowy, bez względu na to, czy jej przebieg jest spokojny, czy nie – trzeba mieć zawsze emocje na wodzy. Nie można dać się sprowokować.
Mister Chaos
To drugi typ toksycznego szefa, a raczej stylu zarządzania w organizacji. W takiej firmie zarówno zadania, jak i odpowiedzialność jest rozmyta. Nikt do końca nie wie, o co chodzi, a pracownikom towarzyszy poczucie niesprawiedliwości. Chantal Vander Vorst radzi, aby z takim szefem postępować podobnie jak z tyranem, czyli prosić o precyzyjne zadania i to na piśmie. „Jeśli dobrze rozumiem, oczekujesz ode mnie tego i tego. Jeśli masz inne wymagania, napisz mi o nich” – takich zwrotów powinniśmy używać w korespondencji. Na tej podstawie możemy sobie sami zbudować zakres obowiązków i odpowiedzialności.
Niestabilny emocjonalnie
To perfekcjonista, ambity i pracowity, który nie jest w stanie okiełznać swoich emocji. Jak przyjmuje pracowników, bywa pełen entuzjazmu, ale potem niewielki błąd wystarczy, aby się rozczarował i zawiódł na całej linii. Atmosfera w takiej firmie przesiąknięta jest nieufnością i wiszącymi w powietrzu urazami. Vorst radzi pracownikom, którzy mają nad sobą osobę niedojrzałą emocjonalnie, aby skupili się na swoich zadaniach. “Nie muszą spełniać wszystkich oczekiwań szefa” – podkreśla. Jeśli będąc w dobrej formie, szef przedstawia genialne pomysły, warto zawsze przyjrzeć się im krytycznie pod kątem możliwości zrealizowania. „Twój pomysł jest dobry, ale jakie mamy środki i czas na jego realizację?” – takie pytania muszą się pojawiać podczas rozmów zawodowych.
Czytaj także:
Wyzyskiwacze pracowników to krwiopijcy
Typ 4 x 4
Pracoholik na całego. Szef efektywny, stawiający na rozwój, wymaga bardzo dużo od siebie, ale też od innych. Nie znosi lenistwa i słabości, jest krytyczny. W takim modelu zarządzania pracownicy mogą się czuć niekompetentni, mogą nie nadążać za przełożonym. Z kolei szef nie rozumie, że zespół może pracować inaczej niż on. W takiej sytuacji warto porozmawiać z szefem na osobności. Skoro cię zatrudnił, to musiał widzieć w tym jakąś wartość. Można mu powiedzieć o tym, co czujemy. „Rozmowa jednocześnie na temat dziesięciu projektów sprawiła, że czuję się nieswojo. Wolałabym najpierw skupić się na pierwszych pięciu, a na następnym spotkaniu na kolejnych”. Ważne, żeby pokazać takiemu szefowi, że nam zależy i że jesteśmy dobrzy w tym, co robimy, pod warunkiem, że możemy to robić zgodnie ze swoimi preferencjami.
Menadżer antypatyczny
To szef, który może być chaotyczny, ambitny lub leniwy. Może prezentować różne modele zarządzania, ale cechą, która go wyróżnia, jest niechęć do ludzi. Pracownicy odnoszą wrażenie, że ich nie lubi i na każdym kroku osądza. W stosunku do niektórych osób wyraża złość, jest niecierpliwy, często unika konfrontacji. To chyba jeden z najtrudniejszych typów przełożonych. Zdaniem Chantal Vander Vorst w relacjach z takim szefem zasada nr 1, to aby nie traktować jego ataków osobiście. Nie ma sensu też na siłę dążyć do rozmów, skoro on za tym nie przepada. Lepiej unikać zwierzeń na temat emocji, bo szef antypatyczny może potem wykorzystać te informacje przeciwko pracownikowi.
Jednak bez względu na to, czy relacje z szefem są toksyczne, czy nie, zawsze trzeba robić swoje, czyli jak najlepiej wypełniać obowiązki, aby przełożonemu trudno było się do czegoś przyczepić.
Jednocześnie musimy dbać o siebie. Każdy pracownik potrzebuje pozytywnej motywacji i jeśli szef nie ma w zwyczaju udzielania pochwał za dobrze wykonane zadanie, można je samemu wyegzekwować. „Prawda, że zrobiłam kawał dobrej roboty?”. Jeśli tak faktycznie było, to nie zostanie mu nic innego, jak przytaknąć. Dobre i to.
Z moim szefem tyranem przepracowałam następnych pięć lat. Udało mi się nauczyć z nim współpracować. Potem jednak dojrzałam do tego, żeby zostać szefem dla siebie samej. To naprawdę duży przywilej być niezależnym od kogokolwiek.