„Poszłam do spowiedzi. Płakałam, bo straciłam kontrolę nad swoim życiem” – wyznaje Kasia, uzależniona od pornografii. Dzięki pomocy spowiednika podjęła terapię. Korzystanie z pornografii to problem, który w ostatnich latach dotyka coraz więcej osób. Także katolików. Nieograniczony dostęp do internetu umożliwia swobodne korzystanie ze stron o charakterze pornograficznym. Seksem ociekają reklamy, programy w telewizji, filmy. Dla niektórych niewinna z pozoru przygoda kończy się uzależnieniem.
Objawów uzależnienia jest co najmniej kilka – prowadzenie podwójnego życia, kompulsywne zachowania seksualne, zaniedbywanie obowiązków i spraw rodzinnych, małżeńskich, rodzicielskich, zaniedbywanie więzi, poszukiwanie coraz mocniejszych doznań w sferze seksualnej, które ostatecznie i tak nie dają satysfakcji. Osoby uzależnione nie potrafią przyznać się do problemu, nie potrafią sobie pomóc, ale też nie chcą pomocy od innych. Brną w pornografię głębiej, usprawiedliwiając się i ukrywając skłonności przed najbliższym otoczeniem.
Porno piekło
„Mój mąż jest uzależniony od pornografii” – przyznaje Monika. Na początku związku nie zaniepokoiła się faktem, że chłopak, a wkrótce narzeczony ogląda pikantne filmy. Przypadkiem odkryła stosy magazynów i filmów na DVD. „W końcu wielu facetów tak robi” – tłumaczyła samej sobie.
Psuć między nimi zaczęło się po ślubie. Mąż w seksie dążył do kontroli, dominacji. Nie było czułości, okazywania uczuć. Po urodzeniu dziecka było jeszcze gorzej. Mężczyzna romansował, zdradzał i specjalnie nie krył się z tym, bo Monika o wszystkim wiedziała. Wpadła w depresję, czuła się całkiem bezwartościowa. Rozmowy i łzy nic nie dały.
Tomek zamknął się w swoim świecie. „Odkrywałam obrzydliwe maile z kolejnymi kochankami, oferty seksualne z wymuszaniem spotkania i wulgaryzmami. Na laptopie filmy pornograficzne w wersji hard. Jego rodzice, choć są wierzący, nie reagowali na problem. Uważali, że to wszystko moja wina” – opowiada z żalem Monika. W końcu doszło do tego, że Tomasz wyprowadził się z domu. Małżeństwo rozpadło się. Monika sama wychowuje syna. O byłym mężu wie tyle, że kolejne nawiązywane przez niego romanse, szybko się kończyły. Następne kobiety były tylko „narzędziami” służącymi do jego celów.
Monika zawsze marzyła o szczęśliwej rodzinie. Z żalem przyznaje, że przez tyle lat ignorowała problem męża. Życie samotnej matki jest ciężkie, ale powoli wraca do równowagi po latach „pornograficznego piekła”.
Tylko męski problem?
Utarło się, że uzależnienie od pornografii to problem przede wszystkim mężczyzn. Tymczasem coraz częściej dotyka także kobiet. Kasia sięgnęła po pornografię z czystej ciekawości. Chciała dowiedzieć się czegoś o seksie. Specjalnie nie musiała szukać, pornografię miała pod nosem – jej ojciec gromadził takie filmy i magazyny. Wkręciła się. Zaczęła ściągać z sieci krótkie filmy. Z każdym kolejnym potrzebowała coraz większych doznań.
Poznała chłopaka, wkrótce doszło między nimi do zbliżenia, ale ono w niczym nie przypominało scen z filmów, które oglądała. Czuła się źle. Dręczyła ją myśl, czy ona w ogóle potrafi kochać, bo w kolejnych związkach szukała już tylko seksualnej satysfakcji. A skoro jej nie znajdywała, to zaczęła oglądać coraz więcej filmów. Nawet po kilkanaście dziennie. Do tego doszła masturbacja.
„Czułam wstręt do siebie. Pojawiły się myśli samobójcze. Poszłam do spowiedzi. Płakałam, bo straciłam kontrolę nad swoim życiem” – wyznaje. Za namową spowiednika Kasia zgłosiła się do poradni katolickiej. Rozpoczęła terapię. „Dużo się ostatnio modlę. To mi pomaga. Na pewno łatwo nie jest, ale próbuję. Chciałabym w końcu powiedzieć, że jestem zdrowa, że mam ten problem za sobą” – mówi z nadzieją. W jej myślach wciąż jednak powracają sceny, które widziała. Nie da się ich ot, tak wymazać. Pornografia wypaczyła jej podejście do zdrowego przeżywania bliskości. „Ona zniewala myślenie, to sprytny mechanizm iluzji” – kończy dziewczyna.