W modlitwie, którą Matka Teresa z Kalkuty ułożyła, kiedy była jeszcze w Loreto, prosiła Jezusa:
To nie jest „mała” modlitwa. Modlić się o siłę do bycia światłem, to prosić o takie wypełnianie woli Bożej, aby całkowicie stawać się oliwą – czyli spalić się całkowicie; to prosić, aby złożyć swoje życie w całkowitej ofierze za drugiego człowieka. To nawet nie jest prośba o świętość. To raczej modlitwa szaleńca, na którą zdobyć się może tylko prawdziwy święty.
Znacznie później – kiedy Teresa rozeznała swoje powołanie w powołaniu i otrzymała pozwolenie od swojej ówczesnej wspólnoty, aby służyć „najbiedniejszym z biednych” w najbardziej rozpaczliwych częściach Indii i na całym świecie – stało się dla niej jasne, o co tak naprawdę prosiła w swoich wcześniejszych, dramatycznych modlitwach.
Zrozumienie tych słów przyszło do nas przez jej mądrość – jej rady dawały i do dziś dają nam siłę, a przy tym zawsze wskazują na służbę.
Pewnego razu powiedziała: “Nie czekajcie na liderów. Zróbcie to sami, każdy z osobna”.
Oglądając galerię zdjęć wielkiej współczesnej świętej (niektóre z nich były publikowane bardzo rzadko), zatrzymaj się przez chwilę nad jej słowami: