To będzie prezent dla papieża – mamy już kilka milionów euro, a w przyszłości nawet do 25 milionów euro na szybki plan nakarmienia dzieci. I systematyczne wyciąganie ich z biedy.Papież Franciszek niebawem odwiedzi Mediolan. Stolica Lombardii szykuje się do tej wizyty od kilku miesięcy. Nawet do miliona pielgrzymów z regionu i jego okolic zapowiada uczestnictwo w głównej papieskiej mszy, którą zaplanowano na 25 marca br. w parku Monza.
Kiedy pod koniec ubiegłego roku na biurko papieskie trafił raport dotyczący miasta, a szczególnie biedy w tym przecież jednym z najlepiej prosperujących regionów Włoch, Franciszek chwycił za telefon. „Franciszek poprosił bym zrobił coś koniecznie dla dzieci” – mówił 27 lutego podczas konferencji prasowej w siedzibie arcybiskupstwa Mediolanu Giuseppe Guzzetti, przewodniczący Fondazione Cariplo, która finansuje papieską pielgrzymkę.
„Zmobilizowaliśmy się. To będzie prezent dla papieża – mamy już kilka milionów euro, a w przyszłości nawet do 25 milionów euro na szybki plan nakarmienia dzieci. I systematyczne wyciąganie ich z biedy” – zapowiedział szef fundacji.
Z raportu, który otrzymał Franciszek wynika, że statystycznie w Mediolanie jedna biedna osoba na trzy to dziecko poniżej piątego roku życia. Według włoskiej Caritas kilkadziesiąt tysięcy najmniejszych dzieci w mieście jest nie tylko niedożywionych, ale każdego dnia walczy z głodem. Talerz makaronu dziennie to rarytas dla wielu z nich. Często maluchom w wieku przedszkolnym ledwo udaje się wyżebrać kawałek chleba. I rzecz wcale nie dotyczy jedynie rodzin imigrantów.
W całych Włoszech jest ponad milion dzieci, które nigdy nie jedzą mięsa, bo rodziców na nie nie stać, a wieczorem nie dostają kolacji. Jedyny posiłek w ciągu dnia to dla wielu finansowane przez instytucje państwowe danie w stołówce przedszkolnej lub szkolnej. W Mediolanie, a więc w stolicy najbardziej uprzemysłowionego regiony Półwyspu Apenińskiego, paradoksalnie sytuacja jest alarmująca.
W pomoc dzieciom włącza się kilka instytucji, jak Caritas Italia oraz Bank Żywnościowy w Lombardii, który wspiera 60 tys. młodocianych (a w ścisłym centrum ponad 13 tys.). W samym tylko 2015 roku rozdali oni 34 miliony posiłków. Ale to ciągle kropla w morzu potrzeb (od tego czasu na ulicy pojawiło się aż o 250 proc więcej głodnych, z czego jedna trzecia to ciągle najmłodsi).
„Miliony osób korzysta z żywności z tzw. odzysku. Mamy wielu wolontariuszy. Ludzie mobilizują się, kiedy potrzeba, ale powinni być też nauczeni, by na przykład nie wyrzucać jedzenia” – apeluje kard. Angelo Scola.
Metropolita Mediolanu w rozmowie z Andreą Torniellim w listopadzie ubiegłego roku mówił tak: „Burmistrz Cacciari powiedział mi, że bez pomocy Kościoła miasto nie byłoby w stanie zagwarantować odpowiedniej opieki i zaspokoić istniejących potrzeb. A są ogromne. W granicach najbliższych peryferii nie ma parafii, gdzie nie byłoby skupiska skrajnego ubóstwa. Nie mamy faveli, ale są ludzie, którym nie udaje się zjeść dwóch posiłków w ciągu dnia”.
Najbardziej zdegradowane są w Mediolanie dzielnice San Siro (okolice jednego z najsłynniejszych stadionów Europy) oraz Turro. Papież chce je właśnie odwiedzić. Zje też posiłek z więźniami w zakładzie karnym San Vittore.
Stanowczy apel Ojca Świętego o mobilizację w kwestii dzieci spotkał się z imponującym odzewem. Giuseppe Guzzetti z Fondazione Cariplo podkreślił na wspomnianej konferencji prasowej, że dzięki Franciszkowi plan walki z głodem dzieci obejmie całe Włochy. „Mamy nadzieję, że dzięki zaangażowaniu Caritas i kilku innych fundacji w ciągu trzech lat uda się wyeliminować w dużej mierze ten palący problem, że dzieci więcej nie będą musiały żebrać o talerz makaronu, że także uda się nam wysłać je do szkoły. To wielki projekt. Są konkretne zarysy, papież nas zmobilizował” – mówił Guzzetti.
„Ojcze Święty, przyjedziesz do Mediolanu, by upewnić nas i umocnić w tym, co jest najważniejsze w życiu, by żyć i tworzyć miłosierną wspólnotę; by dla innych, w geście miłosierdzia jakie głosi Jezus Chrystus, angażowali się wszyscy ponad podziałami (…). Mobilizujesz nas do wzrostu, by nasza metropolia także otwierała się na innych, by wrażliwość na biedę przekładać na konkretne działania” – skomentował kard. Scola.