Czy najbardziej enigmatyczną i nieuchwytną, a jednocześnie najbardziej pożądaną rzeczywistość da się zbadać i rozłożyć na części pierwsze? Znany psycholog udowadnia, że tak.Czy da się zamknąć miłość w definicji? W końcu ponoć niejedno ma imię.
To prawda, że niejedno. Kochamy na różne sposoby. Są różnice pomiędzy parami, ale ta sama para ludzi też kocha się w różny sposób w zależności od momentu trwania związku. Naukowcy, którzy chcą zrozumieć coś, co ma złożony charakter, starają się to rozłożyć na prostsze składniki. W przypadku miłości wiadomo od dawna, że są dwie takie podstawowe części składowe: namiętność i intymność, która jest bardzo podobna do przyjaźni. Psychologowie współcześni dodali do tego jeszcze trzeci składnik – zobowiązanie czyli zaangażowanie się w działania, które mają na celu dobro związku, a nie jednostki. Każdy z tych trzech składników miłości ma odrębną dynamikę, inaczej się zmienia w czasie.
W jaki sposób?
O namiętności wiemy, że bardzo szybko rośnie. Bywa, że od razu pojawia się w pełnym nasileniu. To tak zwane zakochanie od pierwszego wejrzenia, które przydarza się dużej części ludzi. Ten pierwszy etap jest bardzo pożądany, niezwykle intensywny i – rzecz jasna – pozytywny. Przynajmniej od momentu, w którym wiemy, że druga strona nas zaakceptowała. Szkopuł w tym, że jest to stan bardzo nietrwały. Szacunki wskazują, że w różnych związkach okres trwania namiętności waha się od 4 do 10 lat. Dłużej się nie zdarza.
Czy to znaczy, że kończy się miłość?
Nie, kończy się namiętność, jeden ze składników miłości, którego istotą jest pragnienie maksymalnego połączenia się z kochaną osobą. Ale są jeszcze dwa składniki. Pierwszy z nich to intymność czyli wzajemne obdarzanie się zaufaniem i wsparciem. Ona rozwija się znacznie wolniej niż namiętność, jaj poziom rośnie aż do osiągnięcia określonego pułapu, który może utrzymywać się aż do końca życia zainteresowanych, choć często przygasa. To jednak zazwyczaj kwestia lat, a nawet dekad.
A trzeci składnik?
To zobowiązanie. Na początku rośnie, a potem trwa właściwie na niezmiennym poziomie i kończy się wraz z zakończeniem związku. Wycofanie zobowiązania oznacza rozstanie. Jeżeli każdy z wymienionych składników osiąga pewne minimalne natężenie, to można mówić, że ma znaczenie w związku. Zazwyczaj najszybciej nad wartością progową pojawia się wskaźnik namiętności. Ponieważ jej istotą jest to, że ludzie starają się być ze sobą jak najbliżej, to się zaprzyjaźniają i ponad progiem pojawia się drugi składnik – intymność. A jak już przeżywają intensywne przyjemności związane z namiętnością i łagodne uroki intymności, decydują się na stały związek i pojawia się zobowiązanie. Wtedy mamy fazę miłości kompletnej. Wszystko jest: namiętność, intymność i zobowiązanie.
Jakie są pozostałe fazy miłości?
Po kolei: zakochanie, romantyczne początki, miłość kompletna, miłość przyjacielska, związek pusty i rozpad.
Trzeba tu zaznaczyć, że dwie ostatnie fazy nie muszą być udziałem każdego związku.
Tak. W moim badaniu wzięło udział około dwóch tysięcy osób. Każda z nich otrzymała opisy wspomnianych sześciu faz z prośbą, by wskazała, czy któryś z tych opisów pasuje do jej związku. 90 procent wybierało jedną z faz jako opis tego, co ich dotyczy. W dodatku, gdy pytałem, czy zawsze było tak, jak teraz, większość ludzi mówiła, że kiedyś było inaczej i wskazywała to, co według tego teoretycznego modelu było fazą poprzedzającą, a nie następującą po tym etapie, w którym byli w momencie badania. Wiele danych potwierdza model przekształceń fazowych miłości. W różnych momentach życia jesteśmy na różnych jej etapach.
Zatem, gdy mówię „kocham cię” matce moich dzieci, nie oznacza to tego samego, co mówiłem jej gdy byliśmy zakochanymi w sobie nastolatkami, choć wypowiadam te same słowa.
Tak, specyfika miłości się zmienia z upływem czasu. Różni ludzie kochają też w różny sposób: jedni bardziej namiętnie, a inni bardziej po przyjacielsku. Wyznanie miłości może mieć wiele różnych fascynujących odcieni.
Skoro miłość się zmienia i niejako ewoluuje to czy można się jej uczyć?
Można się uczyć niektórych jej elementów – tych, na które mamy wpływ. Nie możemy wpływać na namiętność. Nie potrafimy dotąd przewidzieć, kto do kogo zapała uczuciem. Dość łatwo jest przewidzieć, kto się z kim zaprzyjaźni, ale z zakochaniem to jak dotąd niewykonalne. Nie ma żadnych powtarzalnych wyników badań na ten temat. Naukowcy zajmują się tym od siedemdziesięciu lat, zadają sobie pytanie, jaka jest recepta dobrego związku i nie znaleźli dotąd satysfakcjonującej odpowiedzi. Wszystkie portale internetowe, które obiecują dobranie partnera w taki sposób, że będziecie żyli długo i szczęśliwie, nigdy nie zdradzają, jak to robią. Zawsze to tajemnica, a te działania zwyczajnie nie mają podstaw naukowych. Co ciekawe, badania pokazują, że wszystkie wybory życiowe bliźniąt jednojajowych są do siebie znacznie bardziej podobne niż dwujajowych: jeśli jeden bliźniak jest strażakiem to drugi może być na przykład policjantem, ale nigdy nie będzie bibliotekarzem. Zwykle podobnie spędzają czas i pozostałe wybory też mają zbliżone, z wyjątkiem jednego – wyboru matrymonialnego.
W tym sensie miłość jest ślepa.
Można tak powiedzieć, choć właściwie chodzi tu tylko o namiętność, która nie rządzi się żadną logiką. Przynajmniej dotąd takiej nie poznano. Natomiast na pewno możemy całkowicie kontrolować zaangażowanie – nasze postępowanie na rzecz związku. Możemy też wpływać na natężenie przyjacielskich uczuć – intymności. Ona zresztą jest najważniejszym składnikiem miłości, bo najsilniej decyduje o tym, czy jest on satysfakcjonujący, sprawiedliwy itd. Aby wpływać na intymność, trzeba dbać o dopływ ekscytacji. To ona pobudza uczucia. W dużym skrócie można powiedzieć, że uczucie to ekscytacja plus to, co myślimy o jej powodach. Jednak im dłużej z kimś jesteśmy, tym mniej w tym związku jest ekscytacji. Bardzo często ludzie niejako się kurczą w ciągu życia. Coraz mniej mają celów, pasji, zainteresowań. To się kończy fatalnie, bo prowadzi wprost do zaniku uczuć.
To by znaczyło, że najważniejsza w miłości jest przyjaźń. Przeczy to temu, co podpowiada nam współczesna kultura: prawdziwa miłość to miłość romantyczna, namiętna.
Nasza kultura jest dość szczególna w tym stawianiu namiętności na piedestale. Od wielu wieków miłość romantyczna stanowi swoisty ideał. Tymczasem ona jest trochę podobna do młodości. Młodość jest, rzecz jasna, bardzo przyjemną fazą życia i pewnie warto byłoby być zawsze młodym, ale wiemy, że to tylko drobny fragment egzystencji. Podobnie jest z miłością romantyczną, najbardziej krótkotrwałym okresem miłości, choć bardzo przyjemnym i niewątpliwie wartym przeżycia. Nie można jednak wymagać od miłości, żeby przez całe życie była miłością romantyczną. To zwykła mrzonka.
*Prof. Bogdan Wojciszke – polski psycholog, wykładowca akademicki, światowej sławy specjalista w badaniach nad fenomenem ludzkiej miłości. W ostatnich latach związany z Uniwersytetem SWPS w Sopocie. Obecnie realizuje stypendium naukowe na University of Cambridge.