Plotkarstwo i sianie podziałów to choroba, na którą cierpi współczesny Kościół. I nie jest to wcale opinia jego wrogów tylko diagnoza papieża Franciszka.Od początku pontyfikatu Franciszek wydał zdecydowaną walkę plotce. „Zamiast siać podziały i niezgodę, trzeba ugryźć się w język. Na początku trochę napuchnie, ale to działa, gwarantuję” – zachęcał w czasie jednej z porannych Mszy w kaplicy Domu św. Marty. Plotkarzy papież przyrównał do terrorystów, a plotkę do śmiercionośnej broni.
Zabijanie językiem
Na początku papieskie słowa o konieczności walki z grzechami języka były szeroko cytowane, gdy jednak Franciszek do tego tematu systematycznie powracał zaczęto mówić, że zdecydowanie przesadza tak często batożąc plotkarzy. Takie głosy pojawiły się szczególnie po tym, gdy o trawiącej Kurię Rzymską chorobie plotkarstwa mówił do kardynałów, a księżom i zakonnicom wypomniał, że nie są tu bez winy. Coś musi jednak być na rzeczy skoro wydawać by się mogło, tak pozornie błaha rzecz, jak plotka wciąż powraca w jego nauczaniu. Najczęściej nie jest też przedstawiana w kontekście samej tylko walki o prawdę, tylko zestawiana z takimi słowami, jak podziały, wojna i śmierć: „Przyzwyczailiśmy się do obgadywania i do plotek. Jakże często jednak nasze wspólnoty i rodziny stają się prawdziwym piekłem, w którym dokonuje się tej zbrodni zabijania brata i siostry językiem!”.
Prefekt watykańskiego Sekretariatu ds. Komunikacji podkreśla, że papież stara się przywrócić pierwotne znacznie słowom, czy wręcz językowi wiary i przepowiadania, który bez towarzyszącego mu świadectwa staje się martwy. Ks. Dario Viganò zauważa, że plotka często rodzi się tam, gdzie pojawiają się półprawdy, a pewne problemy czy zachowania próbuje zepchnąć w niebyt czy wręcz zamieść pod dywan. Tak dzieje się też w kościelnej rzeczywistości, wykrzywiając ją i uruchamiając tym samym zdeformowane formy komunikacji. Stąd z niedopowiedzeń i szemrania po kątach rodzi się plotka. W tym kontekście współpracownicy Franciszka przypominają, że i on sam doświadczył zabójczej mocy słowa, gdy przez długie lata był bezpodstawnie oskarżany, także przez swych zakonnych współbraci o kolaborację z argentyńskim reżimem.
W erze szybkiego przepływu informacji, których prawdziwości często nawet nie chce się nam potwierdzać plotki stały się wręcz informacjo-twórcze, wystarczy spojrzeć na żyjące z nich tabloidy. Z łatwością rzucania słów i osądów spotykamy się w mediach społecznościowych. Najboleśniej tam, gdzie można pozostać anonimowym. Przekłada się to na naszą codzienność, gdzie plotka wprowadza bolesne rozdarcia i zamęt, niszczy środowisko rodzinne, studenckie, zawodowe, parafialne – zadając przy tym ból. Skutki plotki bywają okrutne. Potrafi zranić, odebrać dobre imię, zniszczyć relacje, a nawet życie. Nic więc dziwnego, że Franciszek jak refren powtarza: „Spierając, dyskutując i modląc – tak rozwiązuje się konflikty w Kościele, będąc pewnymi, że plotki, zawiści, zazdrości, nigdy nie mogą prowadzić do zgody, harmonii i pokoju”. Przestrzega też przed rozpowszechniającym się coraz bardziej terroryzmem języka: „Ten, kto plotkuje jest terrorystą w swojej wspólnocie, bo rzuca jak bombę słowo przeciwko innemu, a potem odchodzi spokojnie, powodując jednak zniszczenia”.
Worek pierza
Plotkowanie Franciszek nazywa wręcz „obdzieraniem drugiego ze skóry”. Stwierdza zarazem, że wydaje się ono piękne, jak cukierki miodowe. „Bierzesz, jeden, drugi, kolejny i jeszcze jeden i na końcu boli cię brzuch. Dlaczego? Tak właśnie jest z plotkowaniem. Jest słodkie na początku, a w końcu niszczy twoją duszę! Plotkowanie jest w Kościele bardzo destruktywne. Po trosze to duch Kaina: zabić brata językiem” – mówił na jednej z pierwszych Mszy swego pontyfikatu. Idąc tą drogą stajemy się bowiem chrześcijanami dobrych manier i złych nawyków. Plotkując i obgadując dopuszczamy się trzech rzeczy: „Dezinformacji, bo mówimy tylko tę połowę, która jest dla nas wygodna. Rzecz druga to zniesławienie: kiedy jakiś człowiek naprawdę ma wadę, popełnił coś poważnego – opowiedzieć o tym «zabawić się w dziennikarza»… A opinia tego człowieka jest zniszczona. Trzecią formą jest oszczerstwo: mówienie rzeczy nieprawdziwych. To właśnie zabija. Wszystkie trzy – dezinformacja, zniesławienie i oszczerstwo – są grzechem!”.
W czasie swej styczniowej wizyty w rzymskiej parafii Franciszek opowiedział się za wytoczeniem zdecydowanej walki plotkarstwu w parafiach. Wskazał, że nie jest to miejsce dla osób, które za plecami obgadują innych i plotkują. „Chcecie doskonałej parafii? Zatem żadnego obgadywania. Jeśli masz coś do kogoś, powiedz to mu w twarz” – radził. I dodał: „Wspólnota, w której są osoby obgadujące innych, jest niezdolna do tego, by dawać świadectwo”. Poprosił też, by w dniu jego wizyty parafianie podjęli postanowienie, że więcej nie będą obgadywać!
O takie postanowienie poprawy i rezygnację z plotek Franciszek apelował kilkakrotnie na Anioł Pański. Zachęcał kochajmy tych, którzy są do nas wrogo nastawieni, błogosławmy tych, którzy źle o nas mówią, pozdrawiajmy z uśmiechem tego, kto może na to nie zasługuje. „Nie wystarczy tylko bronić życia bliźniego, ale również nie należy wylewać na niego trucizny gniewu i obrzucać go pomówieniami” – mówił Franciszek. I wyznał: „Jestem przekonany, że jeśli każdy z nas zrobi postanowienie unikania plotek, na koniec zostanie świętym. To piękna droga”.
Nie bez przyczyny św. Jan Bosko radził, by „o bliźnim mówić dobrze lub milczeć”, a św. siostra Faustyna pisała w Dzienniczku: „Pragnę, aby język mój nieustannie wysławiał Boga. Wielkie są błędy języka. Dusza nie dojdzie do świętości, jeżeli nie będzie uważać na swój język”. Gdy grzechy języka będą powracać, przypomnijmy sobie pokutę, jaką św. Filip Neri dał pewnej hrabinie. Kazał jej rozrzucić na wietrze worek pierza. Gdy po czasie powróciła z tym samym grzechem plotkarstwa, kazał jej pozbierać rozrzucone pióra. Kronikarze odnotowali, że penitentka zrozumiała naukę i raz na zawsze powstrzymała język na wodzy. A zatem umowa stoi – dość plotek.